MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Baaardzo wysocy lublinianie bez kompleksów

Monika Fajge
202 cm wzrostu dzielnicowego Ryszarda Bundyry rzuca się w oczy
202 cm wzrostu dzielnicowego Ryszarda Bundyry rzuca się w oczy Marcin Jaszak
Piotr Michalski grał w koszykówkę, Ryszard Bundyra jest dzielnicowym, a Krzysztof Popko to młody dziennikarz. Wszyscy mają ponad 2 metry wzrostu. Gdziekolwiek się pojawią, przyciągają wzrok gapiów. "Długi", "Żyrafa", albo przekornie "Kruszyna" - tak wołali na nich koledzy w szkole. Choć notorycznie zahaczają głową o żyrandole, rozmiar XXL im odpowiada. O plusach i minusach "patrzenia na świat z góry" opowiedzieli Monice Fajge.

Wysoki wzrost wyssaliście z mlekiem matki?

PM: Chyba coś w tym jest. W mojej rodzinie wszyscy są słusznego wzrostu. Mama ma 179 centymetrów, tata - 192. Moimi 211 centymetrami trochę zawyżam średnią.

RB: Prawie dwa metry wzrostu to cecha charakterystyczna mężczyzn w mojej rodzinie. Ojciec może nie był gigantem, bo miał tylko 186 centymetrów, za to dziadek - 194, a magiczny próg 200 centymetrów przekroczył brat dziadka. Jako nastolatek często słyszałem, że go "przeskoczę".

KP: Ja musiałem być od urodzenia dobrze karmiony, że tak wystrzeliłem w górę. Mama, ze swoimi 160 centymetrami, mieści mi się pod pachą. Na tatę też zerkam z góry - ma zaledwie, choć dla "normalnych" ludzi to pewnie aż, 180 centymetrów wzrostu.

Na pewno przyciągacie uwagę otoczenia?

KP: Odkąd pamiętam, ludzie zawsze się na mnie gapili. Przywykłem. Często jestem zaczepiany na ulicy, ale to pozytywne zaczepki. Ludzie proszą o wspólne zdjęcie, jakbym był jakimś sławnym aktorem albo ważną osobistością, a ja jestem tylko wysoki. Ale nigdy nie odmawiam.

PM: Niektórzy próbują być zabawni. Pytają: "Jaka pogoda na górze?" albo szepczą "Patrz, jaki wysoki, ale wysoki". Zwykle nie zwracam uwagi. Zdążyłem się przyzwyczaić, że rzucam się w oczy. Ma to oczywiście swoje dobre i złe strony. Kiedyś mijałem na ulicy grupkę wstawionych chłopaków. Jeden z nich zaczął mamrotać coś pod nosem na temat mojego wzrostu, a kiedy przechodził obok próbował szturchnąć mnie ramieniem. Wtedy jego kumpel pociągnął go za rękaw i ofuknął: "No, co ty, zwariowałeś".

RB: Wiele razy słyszałem: "Halo, wieje tam na górze?". Uśmiecham się, bo co mam płakać albo złościć się? Jestem, jaki jestem. Poza tym wzrost pomaga mi w pracy policjanta. Kiedyś dostaliśmy wezwanie do awanturującego się w szpitalu pacjenta. Lekarze poprosili, żebym to koniecznie ja przyjechał, bo ten agresywny chory mierzył ponad 190 centymetrów. Wchodzę na oddział, facet patrzy na mnie i staje jak wryty. Wydusił z siebie tylko: "O, cholera!". Nie ma co ukrywać - taki wzrost robi wrażenie.

Na kobietach też?

RB: O to trzeba spytać moją żonę. Jest ponad 30 centymetrów niższa ode mnie, czyli o jakieś dwie głowy, a mimo to wpadłem jej w oko. W średniej szkole nie było tak łatwo, musiałem kombinować. Jak umówiłem się z dziewczyną na randkę, to ona szła chodnikiem albo krawężnikiem, a ja ulicą, żeby różnica wzrostu nie była taka ogromna. Moim zdaniem jednak większość kobiet lubi dużych facetów, bo czują się przy nas bezpiecznie.

PM: Trudno nas nie zauważyć. Jak taki wysoki chłopak, jak ja, wchodzi np. do baru czy na dyskotekę, od razu wszystkie oczy skierowane są w jego stronę - przynajmniej na chwilę. Też tak reaguje na bardzo wysokie dziewczyny, a jeszcze, jak są ładne... Ale tak naprawdę wzrost nie ma dla mnie większego znaczenia. Moja ostatnia dziewczyna miała tylko 164 centymetry i ani jej, ani mnie to nie przeszkadzało. Choć dzięki centymetrom to ja miałem przewagę. Jak się pokłóciliśmy, a ona chciała mnie udobruchać i próbowała pocałować - stawanie na palcach nie na wiele się zdało.

KP: Nie mogę narzekać na brak zainteresowania ze strony płci pięknej. Chyba większość dziewczyn wychodzi z założenia, że facet musi być wysoki. No i przy nas mogą nosić szpilki na gigantycznych obcasach. Kiedyś spotykałem się z dziewczyną niższą ode mnie o prawie pół metra, gdziekolwiek się pojawialiśmy, wywoływaliśmy uśmiech na twarzach. Ale nam to nie przeszkadzało.

Ale taki wzrost może być utrapieniem?

RB: I to jakim! W pracy nie mogę prowadzić radiowozu z kratką oddzielającą policjantów od pasażerów, którzy siedzą z tyłu, bo mam za długie nogi. Nie ma mowy, żebym mógł swobodnie wciskać gaz, hamulec czy sprzęgło albo manewrować kierownicą. Potrzebuję dużo przestrzeni, a o nią - wbrew pozorom - wcale nie jest łatwo. Od lat toczę z żoną batalię - o łóżko. Ona chciałaby takie ze stylowymi zagłówkami od strony głowy i "w nogach". Ja się nie zgadzam, bo wtedy całą noc musiałbym mieć podkulone nogi, w takiej pozycji mogę zapomnieć o spaniu. Kiedy byłem w wojsku przedłużałem sobie materac taboretem. To jedyny sposób, żeby nogi nie wisiały mi w powietrzu.

PM: Duży facet musi mieć duży samochód. Kiedyś dałem się upchać do "malucha". Koleżanka prowadziła, ja siedziałem po stronie pasażera. To była trauma, kolana miałem pod brodą, a głową uderzałem w dach samochodu. Zapakować się do fiata 126 p jakoś dałem radę, ale wysiąść z niego... Utknąłem i nie mogłem się ruszyć. W autobusach stoję zwykle pod szyberdachem, bo inaczej musiałbym opuszczać głowę albo kucać.

KP: Ja się nie mieszczę w żadne drzwi. Znajomi się śmieją, że jestem najgrzeczniejszą osobą, jaką znają, bo jak wchodzę do jakiegoś pomieszczenia, zawsze nisko się kłaniam.

A ciuchy? Łatwo dostać coś w Waszym rozmiarze?

PM: Od lat kupuje ubrania za granicą - przez internet, spodnie, kurtki i bluzy ściągam ze Stanów Zjednoczonych. Oni tam mają naprawdę duże rozmiary, w Polsce nie jest tak łatwo, a Lublin to pustynia, jeśli chodzi o rozmiary XXL albo raczej XXXL.

KP: Niedawno znalazłem taki sklepik w Warszawie. Tam sprzedają ciuchy, w które się mieszczę. Teraz tam robię zakupy. Mam za to gigantyczny problem z butami. Jak mówię, że potrzebuję rozmiaru 50, sprzedawcy bezradnie rozkładają ręce. Dlatego, jak na coś trafię, łapię okazję.

RB: Średni wzrost policjanta to 180, góra 190 cm, ja mam 202 cm, dlatego nowy fason na mnie nie pasuje - nie wejdę nawet w największy rozmiar.

Chcielibyście ująć sobie kilka centymetrów?

KP, RB, PM: Po co, wysoki przynajmniej nie zgubi się w tłumie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski