Brzeg Zalewu Zemborzyckiego pokrył się martwymi małżami. Trwa szukanie przyczyny

O dodatkowych siłach, które pomogą w oczyszczaniu wody ze zwłok małż, poinformował wojewoda Lech Sprawka. Poza Wojskiem Obrony Terytorialnej mają być do tego oddelegowani strażacy. Jak podkreślił Sprawka, rozkład ciał zwierząt może zanieczyścić wodę w Zalewie.

Przypomnijmy. Informacje o pojawiających się na brzegu Zalewu Zemborzyckiego martwych małżach zaczęły docierać do Wód Polskich na początku miesiąca. Woda ze zbiornika oraz z wpadającej do niego Bystrzycy trafiła pod lupę pracowników Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.

– Rzeka wpływająca jest czysta, nie widać martwych ryb – zapewnił Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału. Zwrócił także uwagę, że w pobliżu Zalewu Zemborzyckiego i wpadającej do niego rzeki nie ma zakładów przemysłowych pracujących z chemikaliami, więc można wykluczyć możliwość nielegalnego zrzutu ścieków.

Próbki do badania pobrano 11 i 15 sierpnia. Wydział Inspekcji od dziś (17 sierpnia) ma wyniki obu i teraz zajmuje się ich analizą. Pewne jest to, że wskaźnik tlenu w wodzie jest wyższy niż powinien (o cztery miligramy na litr) oraz że w Zalewie zakwitły sinice.

– Gdyby ktoś wlał ścieki, poziom tlenu by nie wzrastał, tylko malał, bo w procesie gnilnym tlen jest „pożerany”. Przyczyną może być właśnie zakwit glonów, bo przy słonecznym dniu w procesie fotosyntezy produkcja tlenu się zwiększa – wyjaśnił Uliński.

Przyczyna śmierci małż jest ustalana. Uliński nie wykluczył, że może się na nią składać kilka czynników – poza zakwitem glonów wpływ na pomór zwierząt może mieć niski stan wód i wysoka temperatura.

WIOŚ, Wody Polskie i policja na bieżąco monitorują sytuację na brzegu Zalewu.