- Większości cięć cesarskich nie da się po prostu uniknąć. Przeprowadzamy je tylko ze wskazań medycznych, kiedy zagrożone jest zdrowie lub życie matki i dziecka - odpowiada dr hab. n. med. Marek Gogacz, wojewódzki konsultant ds. położnictwa.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku 8,3 tys. na 17,7 tys. porodów w woj. lubelskim zakończyło się cięciem cesarskim. - To jest więcej niż wynosi średnia krajowa. Co ważne, nie jesteście wielkim województwem z dużą liczbą mieszkańców. Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia cesarskie cięcie powinno utrzymywać się na poziomie maksymalnie 15 proc. dla populacji - wyjaśnia Joanna Pietrusewicz, prezes Fundacji „Rodzić po ludzku”.
Dlaczego więc połowa kobiet w naszym regionie rodzi przez cesarkę? - Przyczynił się do tego m.in. rozwój medycyny. Dzięki nowoczesnym urządzeniom do KTG i USG czy badaniom molekularnym możemy wykryć nieprawidłowości, które wcześniej były dla nas nieuchwytne - wyjaśnia dr hab. n. med. Janusz Kraczkowski z kliniki położnictwa w szpitalu przy Staszica.
Poza tym, pod wpływem opowieści i internetu, kobiety są coraz bardziej przestraszone porodem, a wiedząc, że mogą nie dostać znieczulenia i bojąc się komplikacji, wolą urodzić przez cięcie cesarskie. - Dlatego zadaniem położnika jest takie poprowadzenie ciąży, by nie wprowadzać pacjentki w strach - dodaje specjalista z SPSK1.
28-letnia Monika urodziła Michała przez cesarkę, bo był wcześniakiem. - Kamień spadł mi wtedy z serca, bo przez 9 miesięcy codziennie obawiałam się porodu i tego potwornego bólu. Chociaż zazdroszczę trochę kobietom, które urodziły w naturalny sposób - mówi mieszkanka Lublina.
Wojewódzki konsultant zaznacza, że trzeba zweryfikować liczbę cesarek. - Lekarze też muszą racjonalnie podchodzić do tego tematu, by udało się zmniejszyć liczbę cięć cesarskich i nie zaszkodzić przy tym matce oraz dziecku - mówi dr hab. n. med. Marek Gogacz.
Więcej ->>
Kobiety chcą cesarek, bo boją się rodzić naturalnie
Wiele kobiet uważa cesarkę za lepsze rozwiązanie. Tymczasem jest to zabieg, do którego muszą istnieć konkretne, medyczne wskazania.
- Niektóre kobiety pod wpływem opowieści koleżanek obawiają się porodu i myślą, że cesarka będzie najlepszym rozwiązaniem. Muszą być również świadome, że taka operacja niesie za sobą wiele powikłań - zwraca uwagę dr hab. n. med. Marek Gogacz, wojewódzki konsultant ds. położnictwa.
Specjalista zaznacza, że cięcie cesarskie wykonuje się tylko ze wskazań medycznych. - Część z nich jest planowanych ze względu na problemy zdrowotne matki, jak np. wady serca, nieprawidłowo zbudowana miednica czy problemy z tarczycą i nerkami. Często o cięciu cesarskim decydujemy też, gdy pierwsza ciąża pacjentki zakończyła się cesarką lub gdy ciąża jest bliźniacza. Tak samo postępujemy, gdy kobieta jest starsza lub po leczeniu bezpłodności - wylicza wojewódzki konsultant.
Są też nagłe wskazania, które pojawiają się dopiero w czasie porodu. Chodzi o nieprawidłowe ułożenie płodu czy zagrożenie zamartwicą płodu. Mimo tych obostrzeń, już co druga ciężarna z woj. lubelskiego rodzi przez cesarkę. To więcej niż średnia krajowa, gdzie co trzeci noworodek rodzi się przez cesarskie cięcie.
- Należy badać, dlaczego ten wskaźnik jest tak wysoki. Zadaniem lekarza jest pokazanie, jakie są konsekwencje rozwiązania ciąży przez cięcie cesarskie. W porównaniu do porodu naturalnego jest obarczone większym ryzykiem powikłań. Badania wskazują na zwiększone ryzyko otyłości u dzieci, astmy, cukrzycy - wyjaśnia Joanna Pietrusewicz, prezes Fundacji „Rodzić po ludzku”. I dodaje: - Nie chodzi o to, by nie robić cesarskich cięć. Ale przy tak dużej ich liczbie, koszty społeczne i zdrowotne będą ogromne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?