MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Charytatywna wyprawa 31-letniego Radka Malinowskiego z Lublina

Gabriela Bogaczyk
Radek zdecydował się na wyprawę, aby promować zbiórkę prowadzoną przez Fundację Szczęśliwe Dzieciństwo w Lublinie
Radek zdecydował się na wyprawę, aby promować zbiórkę prowadzoną przez Fundację Szczęśliwe Dzieciństwo w Lublinie Radosław Malinowski
Lublinianin przejechał ponad 2 tys. km na rowerze, aby potem zdobyć Mont Blanc. Wszystko po to, by wesprzeć Fundację Szczęśliwe Dzieciństwo.

Radek Malinowski na co dzień jest wychowawcą w świetlicy Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo. Skończył wychowanie fizyczne, a obecnie jest doktorantem teologii. Skąd pomysł na tak ekstremalną wyprawę?

- Jak byłem w Tatrach, odwiedziłem pustelnię św. Brata Alberta. Zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób mogę wykorzystać swoje talenty, aby pomóc innym - opowiada 31-latek.

Radek postanowił promować zbiórkę pieniędzy prowadzoną przez Fundację Szczęśliwe Dzieciństwo. Środki potrzebne są na codzienne funkcjonowanie dwóch placówek wsparcia dziennego dla dzieci: na Czwartku i w dzielnicy Dziesiąta.

Fundacja ma pod opieką ok. 80 wychowanków, którzy popołudniami przychodzą na świetlice, by odrobić lekcje, zjeść obiad i uczestniczyć w specjalnych zajęciach.

Na początku sierpnia Radek wyruszył z Lublina w kierunku Czech, następnie przez Austrię, Węgry, Słowenię oraz Włochy dotarł do Francji, do podnóża Mont Blanc. W dwa tygodnie pokonał 2,2 tys. kilometrów na rowerze.

- Jechałem praktycznie cały czas przez góry. Ok. 70 proc. trasy to były podjazdy. Najpiękniej, a zarazem najtrudniej było w Dolinie Aosty we Włoszech - wspomina rowerzysta.

Najwyższy szczyt Europy zdobył w ciągu trzech dni. Przyznaje, że warunki były bardzo trudne, wiał silny wiatr, a temperatura spadła do minus 25 stopni Celsjusza.

- Jak już schodziłem z góry, to warunki pogodowe nie pozwalały na kontynuowanie trasy. Musiałem 11 godzin spędzić w szczelinie lodowej, w której wykopałem jamę śnieżną, by się tam schronić. Na szczęście nic mi się nie stało oprócz drobnych odmrożeń - mówi Radek.

Co ta wyprawa dla niego znaczyła? - Szczytów nie zdobywa się dla samego wejścia, ale by zobaczyć, kim się jest. Chodzi o to m.in., by zmierzyć się ze swoimi obawami i lękami. Takie doświadczenie zawsze nas zmienia - wyjaśnia nasz rozmówca.

- Dzięki morderczemu wysiłkowi, zmaganiu z siłami natury oraz samym sobą, Radek pokazał swoim wychowankom, że praca nad sobą oraz stawianie sobie wymagań są ważne - dodaje Marcin Czakon z Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo.

Zobacz też: Radek Malinowski przejedzie 2 tys. kilometrów, żeby pomagać dzieciom /mat. archiwalny/

Tłumy na koncercie Festa Italiana na Arenie Lublin. Włoskie hity porwały lublinian [ZDJĘCIA, WIDEO]
Tak kibicowaliście na meczu Speed Car Motor Lublin [GALERIA]
Remonty ulic w Lublinie. Cieszyć się czy płakać? (LIST CZYTELNIKA)
Święto chleba w lubelskim skansenie [ZDJĘCIA]
Ćwiczyli pływanie pod okiem Otylii Jędrzejczak [ZDJĘCIA]

Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski