Czy 21 maja 2011 będzie koniec świata?

Skąd się biorą kolejne terminy sądu ostatecznego, zagłady, końca życia? - Bo ludzie czują niepokój - mówi dr Dariusz Wadowski z KUL. - Człowiek nie radzi sobie z cywilizacją naukowo-techniczną. Zdarzają się katastrofy, których nie umie sobie wyjaśnić. Chce znać przyszłość. Dawniej szukał odpowiedzi w gwiazdach, dziś szuka jej w nauce. Ale nauka nie jest w stanie wyjaśnić świata. Więc wchodzi na portale wróżbiarskie. Napięcie rośnie, a jego efektem są teorie końca świata.

Terminy końca świata mają to do siebie, że się nie sprawdzają. Harold Camping powołuje się na autorytet ludzi wierzących - Biblię. - To pytanie o koniec świata zadają Jezusowi jego uczniowie - wyjaśnia ks. prof. Marian Rusecki z Katedry Misjologii KUL. - Jezus na to odpowiada, że on nie wie, bo odpowiedź zna tylko Ojciec. W Biblii mamy linearną, nie cykliczną, koncepcję czasu. Ta koncepcja zakłada początek, czyli stworzenie świata, środek czasu, czyli życie Jezusa Chrystusa i jego wypełnienie w czasach ostatecznych oraz koniec. Więc życie wygaśnie, tylko nikt nie wie kiedy. Przepowiedni nie należy brać poważnie.

Może jednak nauka coś wie? Prof. Longin Gładyszewski, astronom z UMCS, uspokaja: - Astrofizyka przewiduje, że za 4-5 miliardów lat Słońce stanie się czerwonym olbrzymem, z temperaturą 4500 kalwinów. Woda na Ziemi wyparuje, życie umrze.