Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dominik Bąk: Spalarnie to najmniej emisyjne źródła spalania paliwa

Czupryn Anita
W taryfach za ciepło zatwierdzanych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, ciepło odpadowe jest bezkonkurencyjne – najtańsze. Zatem nie tylko obywatele zapłacą mniej za odpady i za ciepło, ale też zmniejszą się koszty funkcjonowania zakładów gospodarowania odpadami, bo więcej instalacji, to niższa cena na bramie ciepłowni – o planach budowy spalarni w Polsce mówi Dominik Bąk, wiceprezes zarządu NFOŚiGW.

Do NFOŚIGW wpłynęło 78 wniosków o dofinansowanie budowy 39 spalarni w Polsce. Czy potrzeba ich tak wiele? Jaki w ogóle jest plan na budowę tych instalacji w naszym kraju?

Zacznijmy od tego, że rocznie wytwarzamy w Polsce 13-14 milionów ton odpadów komunalnych. Z tego jedna trzecia, czyli 4-4,5 miliona ton, to tak zwana frakcja palna, której ilość z roku na rok rośnie. W przyszłości będzie to 5 milionów ton rocznie. To są odpady, które nie nadają się do recyklingu, a których w świetle przepisów prawa nie wolno składować. Obecnie 2-2,5 miliona ton odpadów nie nadających się do recyklingu spalanych jest w 9 instalacjach termicznego przekształcania odpadów oraz w cementowniach. Co z resztą odpadów, co najmniej 2-2,5 miliona ton, które mamy, a nie ma gdzie ich, zgodnie z przepisami, zagospodarować? Muszą powstać kolejne instalacje, żebyśmy mogli racjonalnie gospodarować frakcją palną odpadów, nie nadającą się do recyklingu. Nie można jej składować, bo grozi emisjami, zwłaszcza metanu, który ma dużo silniejsze oddziaływanie na powstawanie tzw. efektu cieplarnianego, niż CO2. Może ona ulec zapłonowi i stwarzać zagrożenie: z jednej strony dla środowiska, a z drugiej – zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Jest też problemem ekonomicznym, bo za składowanie odpadów trzeba zapłacić, a za sprzątanie zgliszczy po pożarach stwarzających zagrożenie, płaci się nierzadko 20-krotnie większe stawki za jedną tonę.

Jeżeli więc pyta pani, jaki jest plan na budowę spalarni w Polsce, to jako Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który jest narzędziem realizacji polityki Ministra Klimatu i Środowiska, musimy zapewnić wystarczającą sieć instalacji do gospodarowania odpadami. To jedna z dziedzin, którą finansujemy. Uruchomiliśmy więc program, który zaowocował wspomnianą przez panią liczbą wniosków. Łączna kwota wnioskowanego dofinansowania wynosi 10,5 mld złotych, a łączny koszt całkowity tych inwestycji to jest 17 mld złotych. Wnioski dotyczą więc budowy 39 instalacji o łącznej wydajności rocznej 2,9 mln ton odpadów. Taka liczba spalarni odpowiada naszym potrzebom; zapewniają one nawet pewien narzut na ewentualność przyszłego wzrostu ilości odpadów, których niewątpliwie przybędzie.

Zatem w najbliższych latach powstanie 39 nowych spalarni?
Chcielibyśmy, aby wszystkie planowane spalarnie dotarły do szczęśliwego końca realizacji projektu, ale bierzemy pod uwagę to, że nie z każdą może się to udać. Mamy jednak nadzieję, że instalacje niezbędne do zagospodarowania tych 2,5 mln ton odpadów uda się wybudować na podstawie złożonych wniosków. Byłaby to wielkość, która doskonale wpisuje się w zapotrzebowanie. To jest też potwierdzenie analiz i wiedzy, którą mamy odnośnie realnego braku w zakresie instalacji gospodarowania odpadami.

W wielu miastach toczą się dyskusje w sprawie budowania tych spalarni; mieszkańcy zgłaszają szereg obiekcji. Wśród obaw pojawiają się te, dotyczące bezpieczeństwa tych instalacji. Uzasadnione?
Znam obiegowe opinie: „spalarnia zagraża mieszkańcom”, „spalarnia truje”. Tymczasem eksperci, profesorowie przedstawiają dowody, że są to najmniej emisyjne źródła spalania paliwa. Mają bardziej restrykcyjne normy, niż dla innych paliw kopalnych. Są w sposób stały monitorowane. To są czyste instalacje. One ograniczają składowanie. Jeżeli nie chcemy budować spalarni, to musimy się liczyć z tym, że muszą powstać składowiska. A czy ktoś chce mieć po sąsiedzku składowisko odpadów? W Krakowie spalarnia przyjmuje około 250 tysięcy ton odpadów rocznie. Tam na składowisko nie trafia ani jedna tona. Gdyby powiedzmy przez te 4 lata działalności spalarni milion ton nie zostało wykorzystane do produkcji ciepła i energii elektrycznej, to musiałoby się znaleźć na jakimś składowisku w Małopolsce. I to generowałoby poważne uciążliwości, już nie mówię o walorach krajobrazowych, ale odór ze składowiska byłby uciążliwy dla wszystkich wokół. Spalarnia likwiduje odór i robi to w sposób całkowicie bezemisyjny. Przykład mamy za granicą: w Niemczech 30 procent spalania, 67 procent recyklingu. W Szwecji – połowa wykorzystanych do produkcji ciepła odpadów. To samo Norwegia. A przecież kraje skandynawskie uważamy za najczystsze, najbardziej ekologiczne. Tymczasem w Polsce składujemy ponad 40 procent odpadów, podczas gdy w tych krajach składuje się od 1 do 5 procent odpadów. To jest ta różnica. Spalarnia nie walczy z recyklingiem. Spalarnia walczy, i słusznie, ze składowaniem. I to, co możemy z tych odpadów wyjąć – energię – możemy z pożytkiem wykorzystać w naszych domach. To jest domknięcie gospodarki cyrkularnej w zakresie gospodarowania odpadami.

Jakie korzyści ona przyniesie?
Daje nam to po pierwsze bezpieczeństwo, że będziemy postępować w sposób racjonalny z odpadami, które morfologicznie nadają się tylko do tego, żeby przetworzyć je termicznie i wykorzystać zawartą w nich energię – bo tylko to w nich zostało – z pożytkiem dla systemów ciepłowniczych. Czyli znowu – szukamy oszczędności po stronie gospodarki odpadami; szukamy oszczędności po stronie ciepłownictwa. Szukamy bezpieczeństwa energetycznego, fragmentu w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, bo to jest paliwo, które w sposób autonomiczny, można powiedzieć, niezależny nawet od nas, wynikający z innych naszych działań, z bieżącego funkcjonowania, powstaje w naszych koszach na śmieci. Dzisiaj, powtórzę, marnuje się co najmniej 2-2,5 mln ton, zupełnie bez sensu.

Kto tak naprawdę będzie tu beneficjentem? Czy mieszkańcy miast, w których będą tego rodzaju instalacje, rzeczywiście odczują, że mają tańsze ciepło, mniej płacą za śmieci, a powietrze jest czyste?
Wszyscy jesteśmy odbiorcami korzyści płynących z zagospodarowania tej frakcji odpadów. Po pierwsze obywatele będą mieli czysto, bo śmieci są i będą odbierane na czas. Po drugie, wobec rosnącej świadomości społecznej (ale nie histerii!) dotyczącej ekologii, będą mieli świadomość, że instalacje nie obciążają środowiska, bo odpady nie są składowane, za to wykorzystywana jest z nich energia. Zatem problem składowania znika, a obywatele będą mieli pewność, że odpady są zagospodarowane w sposób właściwy. Po trzecie będą mieli szansę mniej płacić za odpady, nawet o 30 procent. Korzyść odniesie też cała branża odpadowa – spalarnia otrzyma paliwo, nie będzie musiała go szukać. Dostanie pieniądze za to, że je przyjmie, a dodatkowo zarobi na sprzedaży wyprodukowanego ciepła. W taryfach za ciepło zatwierdzanych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, ciepło odpadowe jest bezkonkurencyjne – najtańsze. Zatem nie tylko obywatele zapłacą mniej za odpady i za ciepło, ale też zmniejszą się koszty funkcjonowania zakładów gospodarowania odpadami, bo więcej instalacji, to niższa cena na bramie ciepłowni. Podam przykład: Wrocław, który nie ma spalarni, ma najwyższą z możliwych stawek za gospodarowanie odpadami. Kraków, który wykorzystuje spalarnię do produkcji ciepła, ma te stawki co najmniej o połowę niższe. Drugi przykład: napisał do nas prezydent Torunia, że gdy spalarnia w Bydgoszczy przyjmowała odpady do spalenia od Torunia, to opłata za śmieci w Toruniu wnosiła 14 złotych. Teraz, kiedy z jakichś nieznanych powodów spalarnia w Bydgoszczy nie chce przyjmować już odpadów z Torunia, opłata za gospodarowanie odpadami wzrosła może wzrosnąć nawet do 22 złotych miesięcznie na mieszkańca – o kilkadziesiąt procent więcej. To pokazuje, w jakim stopniu wykorzystanie palnej frakcji we właściwy sposób pozwala tworzyć oszczędności w opłatach za odpady i ciepło. Miasta, które wywieszą białą flagę w racjonalnym gospodarowaniu frakcją palną, powinny liczyć się z tym, że będą musiały zakomunikować mieszkańcom, że za ciepło i za odpady będzie u nich drożej.

Co z ciepłowniami, które dostarczają ciepło do naszych mieszkań dzięki spalaniu węgla?
Trzeba pamiętać, że paliwa z odpadów nie zastąpią innych paliw, nie zastąpią dzisiaj węgla. W polskim ciepłownictwie zużywamy ok. 20-25 milionów ton węgla, w zależności od tego, jaka jest zima. Odpadów jest 4,5 miliona ton, co stanowi ekwiwalent mniej więcej 2-2,5 miliona ton węgla. Jesteśmy więc w stanie nawet co 10 mieszkanie w Polsce, podłączone do sieci ciepłowniczej, ogrzać ciepłem wytworzonym z odpadów. Odpady nie zbawią więc polskiego ciepłownictwa, ale w sposób istotny odmienią miks paliwowy istniejący w polskim systemie ciepłowniczym. Do tego dojdzie po kilka procent z geotermii, z innych źródeł – w ten sposób będziemy mogli odchodzić od węgla. Nie jestem przeciwny temu, żebyśmy węgiel wykorzystywali; ale możemy go oszczędzić, mieć go dłużej, jeżeli będziemy wykorzystywać to paliwo, które dzisiaj się marnuje, a które i tak powstaje, jest suwerenne i autonomiczne, a co więcej, powoduje realne oszczędności. Niezagospodarowane we właściwy sposób, generuje bardzo poważne problemy. W związku z tym, jeżeli myślimy poważnie o urzeczywistnieniu idei gospodarki cyrkularnej, to musimy w pierwszym rzędzie wykorzystywać to, co może się zmarnować. A dopiero później sięgać po cenne zasoby kopalne.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski