Podopieczni trenera Davida Dedka popełnili aż 21 strat (przy 9 gospodarzy) i wyrównali tegoroczny najgorszy wynik w lidze. Aż siedem z nich było dziełem Jimmy'ego Taylora. Amerykański center miał tyle samo punktów, co strat. Do tego dołożył 10 zbiórek. Ale zespół Czarnych zebrał aż 15 piłek pod tablicą Startu, co jest trzecim najlepszym wynikiem w lidze w tym sezonie.
- Zespół ze Słupska pokazał więcej mądrości w niektórych fragmentach meczu. My mieliśmy 21 strat i pozwoliliśmy przeciwnikowi zebrać 15 piłek pod naszym koszem. W ten sposób oddaliśmy 36 piłek. W taki sposób nie da się wygrać meczu – tłumaczył trener Startu, David Dedek.
Początek spotkania układał się na korzyść lubelskiej drużyny. Pierwszą kwartę goście wygrali 18:14, a w drugiej, po akcjach Quentona DeCoseya, Bartłomieja Pelczara, Mateusza Dziemby oraz Romana Szymańskiego, prowadzili różnicą nawet 13 punktów (29:16 w 14. minucie).
Jeszcze na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy lublinianie wygrywali 32:22. Ostatnie minuty przed przerwą, to jednak seria niedokładnych podań i w efekcie gospodarze odrobili straty, a Mikołaj Witliński wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 40:36 po 20 minutach gry.
W trzeciej kwarcie obie drużyny miały spore trudności ze zdobywaniem punktów. Przez cały mecz zawodnicy zawodzili przede wszystkim w rzutach zza linii 6,75m. Czarni trafili tylko 3 z 28 prób, a lublinianie byli jedynie minimalnie lepsi, bo trafili 4 z 21 rzutów za trzy punkty.
- Wiele drobnych rzeczy składa się na słabą skuteczność. Zmienił się sposób grania, ponieważ kibice wrócili do hal i zawodnicy czują większą presję. Natomiast wbrew pozorom w tym meczu nie było wielu rzutów otwartych. Większość była oddawana z ręką obrońcy. Myślę, że ta skuteczność we wszystkich zespołach będzie się poprawiać i osiągnie normalny poziom – twierdzi David Dedek.
Przed decydującą częścią meczu był remis 47:47. Przez połowę kwarty trwała gra niemal punkt za punkt. Aktywny był Tweety Carter, który przez pięć minut zdobył siedem punktów i zebrał dwie piłki w obronie. Ale od stanu 56:55 dla Startu, w ekipie gości zaczęły się problemy. Niecelne rzuty i straty spowodowały, że słupczanie odskoczyli na sześć punktów i mimo pogoni lublinian w ostatniej minucie meczu, ze zwycięstwa cieszyli się gospodarze.
- Wygraliśmy z naprawdę dobrą drużyną. Z zespołem, który ma duże aspiracje i doświadczonego trenera. Wygrana z takim przeciwnikiem jest dla nas dużym wyczynem – cieszy się trener Czarnych, Mantas Cesnauskis. - Pokazaliśmy wszystkim, że wygrana w Radomiu nie była przypadkowa, tylko ciężko na nią zapracowaliśmy. Jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny w obronie. Zatrzymanie Lublina na 62 punktach jest dużym wyczynem. Chłopakom należą się brawa. Nie wpadały nam rzuty, ale cieszę się, że nawet w takiej sytuacji potrafimy wygrać – dodał szkoleniowiec.
- Przed nami dużo pracy – podsumował trener Startu. Lubelski zespół ma kilka dni na przygotowanie się do kolejnego spotkania, ponieważ następne spotkanie, we własnej hali z Kingiem Szczecin, zagra 19 września.
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 66:62 (14:18, 26:18, 7:11, 19:15)
Czarni: Garrett 15, Beech III 14, Klassen 13, Witliński 11, Young 7, Kucharek 6, Kordalski, Musiał, Kulikowski, Słupiński. Trener: Mantas Cesnauskis
Start: Carter 12, Taylor 7, Dziemba 7, Jeszke 7, Davis 6, Lamb 6, DeCosey 6, Kostrzewski 4, Szymański 4, Pelczar 3. Trener: David Dedek
Sędziowali: Łukasz Jankowski, Marcin Koralewski, Cezary Nowicki
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?