Gdzie tańcuje igła z nitką?
Kondycja tego święta jest taka, jak całego łódzkiego przemysłu lekkiego. Z danych urzędu statystycznego wieje pesymizmem. W grudniu 2010 r. łódzka branża tekstylna zatrudniała 5.460 osób, odzieżowa - 7.870, skórzana - 840. Łącznie łódzki przemysł lekki miał niecałe 14.200 pracowników. Tymczasem zaledwie pięć lat wcześniej zarabiało w nim na chleb 3,5-krotnie więcej łodzian, bo 48.660. Z tego w tekstylnym 25.580, odzieżowym 20.530, skórzanym 2.550. Bilans jest zatrważający - ubyło ponad 30.000 miejsc pracy! Nic dziwnego, że kryzys dosięgnął także włókniarskich obyczajów.
Czesława Szymańska, była robotnica w byłym kolosie bawełnianym ZPB im. J. Marchlewskiego "Poltex", pamięta czasy, kiedy w Łodzi turkotały tysiące maszyn w 60 wielkich fabrykach, zatrudniających łącznie 80.000 ludzi. - W moim "Marchleszczaku" tyrało aż dziesięć tysięcy włókniarzy! - przypomina. Tylko w Unionteksie, Polteksie i Eskimo było więcej pracowników, niż dziś w całym łódzkim sektorze przemysłu lekkiego. Pani Czesia była od 1962 r. do 1992 r. przewlekarką. Przeciągała nitki osnowy przez nicielnicę - drewnianą ramę krosna z rozpiętymi na niej strunami z oczkami.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Expressu Ilustrowanego
bohdan dmochowski fot. paweł łacheta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?