Europejska konwencja w sprawie przemocy dzieli lubelskich radnych

- To zagrożenie dla polskich rodzin. Przy pomocy konwencji próbuje się wprowadzić nowy ład społeczny, w którym rodzina i tradycja będą zmarginalizowane, ona propaguje ideologię gender - przekonuje Sylwester Tułajew, przewodniczący klubu radnych PiS.

Rajcy tego ugrupowania przygotowali stanowisko, w którym zwracają się do prezydenta RP o niepodpisywanie ratyfikacji konwencji Rady Europy o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Znalazło się ono w porządku czwartkowej sesji.

- Nie mylmy sali obrad Rady Miasta z Sejmem na Wiejskiej. Co ma wspólnego ta konwencja z działalnością samorządów? To stanowisko nie sprawi, że przybędzie nam dróg, że powstanie nowe przedszkole - mówi Michał Krawczyk, radny PO.

PiS w swoim stanowisku powołuje się m.in. na dotyczącą konwencji negatywną opinię Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny. - Wokół konwencji toczy się ogólnonarodowa debata. Sprawa dotyczy nas wszystkich - ripostuje Tułajew.

Choć stanowisko PiS znalazło się w porządku obrad, nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do dyskusji. PO już zapowiada, że złoży wniosek, aby radni się nią nie zajmowali. - Platforma chce wycofywać z porządku obrad wszystkie niewygodne dla niej punkty - przekonuje Tułajew.

Aby wycofać stanowisko z porządku obrad, radni PO mają jednak za mało głosów. Potrzebują poparcia 16 radnych, a sami dysponują 13 mandatami. Kluczowa będzie w tej sytuacji postawa trzech radnych Wspólnego Lublina. - Będę na pewno za zdjęciem tego stanowiska z porządku obrad - zapowiada Piotr Kowalczyk, lider radnych Wspólnego Lublina. - To stanowisko ma charakter czysto polityczny. Wpisuje się w trwającą kampanię prezydencką.

Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. W tym roku ustawę wyrażającą zgodę na jej ratyfikację podjął Sejm oraz Senat.