Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyńskie ślady Ernesta Brylla. Wspomnienie o honorowym obywatelu miasta

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Ernest Bryll odbierający honorowe obywatelstwo Miasta Gdyni w 2016 roku
Ernest Bryll odbierający honorowe obywatelstwo Miasta Gdyni w 2016 roku Przemek Świderski
Wyjeżdżał z Gdyni jako młody aktywista nowego ustroju powojennej Polski. 30 lat później w tym mieście - w środku karnawału „Solidarności” - wystawiano musical „Kolęda Nocka”. Spektakl z jego librettem, gorzką refleksją nad tym, jak rozeszły się młodzieńcze idee i rzeczywistość.

Zmarły 16 marca Ernest Bryll dzieciństwo i licealną młodość spędził w Gdyni. Krótko uczęszczał do orłowskiego gimnazjum właśnie zabranego Jezuitom, w zasadzie całą edukację do matury odbył jednak w gdyńskim gimnazjum przy ówczesnej ul. Leśnej, obecnie II Liceum przy ul. Wolności.

Gdyńskie ślady Ernesta Brylla

„Byłem przecież młodym, niebezpiecznym idiotą. Pamięta się ładne opowieści ze swego życiorysu, zapomina o innych. Ale kiedy się człowiek starzeje, szuka przed nocą tych zapomnianych drzwi, do zapomnianych korytarzy. Pełnych wstydu. Ciarki idą po plecach, kiedy się pomyśli jak to zobaczymy siebie samych. Nie przez jedwabne zasłony wspomnień ale tak twardo. Twarzą w te głupie gęby, które się nosiło” - wspominał swoje wchodzenie w Gdyni pojałtańską rzeczywistość powojennej Polski.

Ojciec Ernesta Brylla, był w czasie wojny oficerem AK. Uniknął prześladowań komunistycznych, po aresztowaniu przez NKWD przystępując do armii gen. Berlinga. Po demobilizacji, starając się zniknąć z oczu nowej władzy, sprowadził się do brata, przedwojennego pracownika portu w Gdyni.

[…] „po sfałszowanych wyborach i milczeniu państw zachodnich, mój ojciec też zamilkł. I przedtem, jak wiem, miał marne nadzieje na jakąkolwiek niepodległość Polski. Kiedyś powiedział mi: »W Jałcie już nas sprzedali. Teraz trzeba myśleć inaczej niż ci politycy z Kongresówy. Po wielkopolsku, bo długa droga…« Myślę, że nie tylko w moim domu przestano mówić o wielu rzeczach. Jeśli dzieci miały się uchować, to nie wolno było - tak przynajmniej wielu myślało - korygować szkolnej wiedzy o Polsce. Dzieci są naiwne”.
W orłowskiej szkole Bryll uczył się z Jurkiem Staniewiczem, synem komandora Marynarki Wojennej jeszcze ze sztabu adm. Unruga, dowódcy marynarki w 1939 roku. Wstrząsem dla szkoły była śmierć Jurka, powstańca warszawskiego, zbieracza militariów, który podczas jednej z wypraw po wojenne trofea na Wyspę Sobieszewską zginął od wybuchu miny. Nakrył źle rozbrojony niewypał, ratując współtowarzyszy wyprawy. Powojenna rzeczywistość była pełna takich tragicznych wydarzeń.

„Ojciec Staniewicza niedługo przeżył syna. Wkrótce został aresztowany, a potem rozstrzelany w procesie oficerów polskich. Dziś tablica z jego imieniem wisi w kościele oksywskim. Bo zrehabilitowano go jako ofiarę prowokacji stalinowskiej. Chyba po 56… Kiedy to mówię, czuję, że w tamtych latach zapadała cisza przed wieloma sprawami. W moim domu cisza zapadła po przegranych wyborach i ucieczce Mikołajczyka. To był koniec” - wspominał Bryll.

W kolejnej szkole Bryll działał w komunistycznym Związku Młodzieży Polskiej. Miał lekkie pióro i wrażliwość na krzywdę, chciał być dziennikarzem. Maturę zdał w wieku 16 lat, co wymagało specjalnej ministerialnej zgody.

„Nie otrzeźwiło mnie nawet i to, że nie dostałem się na Wydział Dziennikarstwa [Uniwersytetu Warszawskiego - red.]. Gówniarz jeszcze, ale napuszony, zdawałem egzaminy. Sam, daleko od domu. I zdałem. Tylko nie przyjęto »z powodu braku miejsc«. Jak należało, zgłosiłem się do specjalnej komisji o wyjaśnienie. Musiałem być w swojej szczeniackości tak rozbrajający, że ktoś się nade mną zlitował. Zaproszono mnie do gabinetu. Nie przysięgnę, ale mam wrażenie, że to był gabinet dziekana Litwina, okrutnego, ponoć stalinowca. Ale może dziekan poczuł jakąś litość nad moją naiwnością.

- Daj sobie spokój - powiedział. - dziennikarstwo to wydział polityczny i nie dla ludzi z twoim życiorysem. Jaki miał to być życiorys? Ano nie taki jak życiorys mojego ojca”.

Bryll zaparł się jednak na pracę dziennikarską.

"Dziennik Bałtycki" i Radio Gdańsk

„Uzyskałem »półposadę« tak zwanego sprawdzacza interwencji. Pracowałem w słynnym dziale »Śmiało i szczerze«, czyli komórce odpowiedzi na biadania czytelników, a nawet miejscu jakichś interwencji. »Śmiało i szczerze« - to było coś! Jeżdżąc do Gdańska kolejką dumnie rozkładałem stosy korespondencji, niby coś tam sprawdzałem, a wszystko po to, aby współpasażerowie widzieli we mnie słynnego dziennikarza. Naprawiacza krzywdy ludzkiej”.

Praca w „Dzienniku Bałtyckim” zakończyła się jednak szybką katastrofą.

„Do redakcji nadszedł list robotnika. Mieszkał w nieludzkich warunkach. W »piwnicznej izbie« - to hasło zabrzmiało jak dzwon w redakcji. Ja, posłany, sprawdziłem wilgoć owej piwnicy, płacz dzieci i z takim meldunkiem poruszyłem serca. Redakcja zapukała do serca władzy, a władze na moje nieszczęście, wstrząśnięte wspomnieniem »piwnicznej izby«, w której »Jaś nie doczekał« - zdecydowały się pokazać, udowodnić ludowi, czym to jest troska Polski Ludowej. Mieszkanie robotniczej rodzinie przyznano. Nie wiem, jak i dlaczego, nikt więcej nic nie sprawdzał w szale łaskawości socjalistycznej, ale kiedy przyszło do przenosin okazało się… […] Ano piwnica była. Tylko, niestety w domku teściowej. Ta, pokłóciwszy się z robotnikiem, wyrzuciła go z rodziną miedzy kartofle i buraki oraz beczkę kiszonej kapusty. Skandal był wielki. Wyleciałem z redakcji żegnany słowami: - Z ciebie już nigdy dziennikarza nie będzie”.

Bryll znalazł pracę, jako szef świetlicy gdyńskiej elektrowni. Wtedy też podjął pierwsze próby poetyckie. Debiutował w audycji literackiej Radia Gdańsk: „Wylazłszy z głębin natchnienia przesłałem wiersze do poradni dla młodych literatów. Takie coś prowadzono. I sprawdziło się. Zadebiutowałem w gdańskim radiu. Potem polecono mi spotkać się z opiekunami Koła Młodych przy Związku Literatów. I poszło…”.

Jak wspominał, był „wychowankiem” koła. „[…] wychowywano mnie od 51 roku” - ironicznie po latach przytaczał kontekst czasu stalinizmu. Rzucił się w wir walki o socrealizm w sztuce.

Był uczestnikiem słynnego Zjazdu Polonistów w Międzygórzu, gdzie omawiano m. in. takie zagadnienia jak rozwój społeczno-polityczny Polski w latach 1945-51, etapy walki o socjalistyczną kulturę, zagadnienia krytyki radzieckiej czy rozwój literatury ZSRS. W następnym roku dostał się na polonistykę Uniwersytetu Warszawskiego i opuścił Gdynię. Po latach, wspominając bohaterów swojej pierwszej socrealistycznej poezji, zapisał: „Stocznia Komuny Paryskiej. Ważny zakład dla Gdyni. Historia tego miasta po drugiej wojnie. Dzieje dorastania młodych chłopaków co przybywali z najgłębszej prowincji i uczyli się zawodu. Mieszkali w hotelu robotniczym obok moich bloków. I byli to potem główni bohaterowie mojej »Kolędy Nocki«”.

Musical do libretta Brylla, po 30 latach stołecznych dziejów artysty, był wielkim wydarzeniem kulturalnym Wybrzeża. Dziełem zupełnie innego człowieka, ukształtowanego realiami ustroju, którego idee uwiodły go intelektualnie w młodości. Premiera odbyła się na deskach mającego dopiero rok nowego budynku Teatru Muzycznego w Gdyni w środku „karnawału Solidarności”, libretto powstawało po niedawnych sierpniowych strajkach.

„Ideę tego polsko-patriotycznego widowiska wyklarował ostatecznie właśnie Sierpień - a padły przy okazji wszelkie twórcze i sceniczne rekordy. Próby »Kolędy-Nocki« rozpoczęły się 2 grudnia, 18 grudnia odbyła się już prapremiera widowiska dla »Solidarności«; w 16 dni powstał spektakl, w którym na scenie występuje 300 osób naraz [...] scenografia Mariana Kołodzieja jest przykładem niemal maksimum tego, co można z »teatralnej machiny« wycisnąć. Elementy kolędne, stoczniowe żurawie, solidarnościowy krąg, wypełniające całą scenę sztandary o niezwykle sugestywnym działaniu malarskim, znicze w plenerowej perspektywie - to wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie” - pisał wybrzeżowy krytyk teatralny Andrzej Kiszkis niedługo po premierze.

8 lat temu Gdynia nadała Ernestowi Bryllowi honorowe obywatelstwo miasta.

Wszystkie cytaty z Ernesta Brylla pochodzą z jego bloga internetowego pod adresem www.bryll.pl

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki