Gimnazjalistki z Sulejowa ukarane naganą za prześladowanie uczennicy

Jak podkreśla, nauczyciele o wszystkim wiedzieli, ale radzili dziewczynie, aby unikała oprawców. Dyrekcja placówki, tak jak część rodziców, jest zaskoczona, że sprawa, którą zdaniem placówki wyjaśniono rok temu, została nagłośniona przez ogólnopolską telewizję. - Córka odżyła, w nowej szkole jest pod opieką psychologa - mówi mama nastolatki i chce, aby poprzednia szkoła córki poniosła konsekwencje zignorowania problemu. - Nie można pozwalać na takie rzeczy wobec dzieci.

Sprawa zaczęła się rok temu, gdy Zuzia została uczennicą pierwszej klasy sulejowskiego gimnazjum. Nowy rok szkolny wiązał się dla niej z przeprowadzką do nowej miejscowości - rówieśnicy w większości się znali, ona była zupełnie nowa. Zaraz na początku roku szkolnego nastolatka nie wylogowała się z Facebooka na komórce. Wykorzystały to dwie jej koleżanki, które zrobiły tą komórką zdjęcie Zuzi z inną nastolatką i z wulgarnym podpisem umieściły taki wpis na profilu koleżanki.

Pani Joanna zareagowała natychmiast. W wyniku jej interwencji u rodziców koleżanek córki dziewczyny odpowiedzialne za dokonanie wpisu przyznały się i przeprosiły. - Rodzice porozumieli się poza szkołą, my o sytuacji dowiedziałyśmy się od mamy Zuzi - mówi Halina Rutowicz, dyrektorka gimnazjum.

Szkoła wobec uczennic odpowiedzialnych za dokonanie wpisu wyciągnęła konsekwencje - obie dostały nagany, a ich ocena z zachowania została obniżona.

Sprawa, jak podkreśla Halina Rutowicz, była wielokrotnie omawiana z rodzicami i uczniami, bo szkoła jednoznacznie potępiła takie zachowanie. - Dziewczynki bardzo to przeżywały - dodaje dyrektor Rutowicz i wylicza działania profilaktyczne, jakie szkoła wdrożyła po zdarzeniu. - Zostały przeprowadzone prelekcje na temat cyberprzemocy, tematyka godzin wychowawczych też była dostosowana do tego zdarzenia - wymienia.

Sprawa dla szkoły została zamknięta. Tym bardziej że - jak mówi dyrektorka - nauczyciele nie obserwowali niepokojących zachowań wśród uczniów. - Wychowawczyni często rozmawiała z Zuzią, która jako nowa uczennica była objęta szczególną troską - mówi dyrektor Rutowicz.

Ale zaczął się nowy rok szkolny i... nowe kłopoty. Jak się okazało, i jak twierdzi pani Joanna, Zuzia nadal była gnębiona, zwłaszcza przez jednego chłopca, który oprócz wulgarnych wyzwisk, przyciągnął w jednoznaczny sposób jej głowę do swojego krocza. Te zachowania bardzo źle wpływały na dziewczynę. Pani Joanna sprawę zgłosiła na policję, co spotkało się - jak podkreśla mama Zuzi - z nieprzyjaznymi reakcjami części rodziców uczniów. Jak informuje Ilona Sidorko z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie, materiały z przesłuchań uczniów i nauczycieli trafiły do sądu rodzinnego.

- Sytuacją w szkole zainteresował się rzecznik praw dziecka oraz kuratorium - dodaje pani Joanna, która uważa, że do wydarzeń w tym roku nie doszłoby, gdyby szkoła nie bagatelizowała wcześniej zachowań uczniów.- Gdy córka mówiła o tym, wychowawczyni nie zwracała uwagi oprawcom Zuzi, ale pytała ją, dlaczego jest wyzywana. Jedyna porada, jaką córka usłyszała, to żeby się im nie pokazywała - mówi oburzona pani Joanna.

Z kolei Halina Rutowicz podkreśla, że nauczyciele nie zaobserwowali wulgarnych zachowań wobec Zuzi. Ponadto dziewczyna powiedziała wychowawczyni, że docinki rówieśników, ale nie wulgarne, związane były z wychodzeniem przez nią na parking. Tam w aucie rozmawiała ze starszym kolegą. Jak wyjaśnia dyrektor szkoły, wychowawczyni poprosiła Zuzię, by spotykała się z nim poza szkołą i na tym sprawa zakończyła się. Do emisji programu w telewizji...