Górnicy z Bogdanki nie będą strajkować

Niedługo później zaprotestowały związki zawodowe i zagroziły strajkiem. Żądały  utrzymania pensji na poziomie z roku 2014, niezwalniania pracowników i zasilenia Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych siedmioma milionami złotych, które miałyby zostać wypłacone załodze na "wczasy pod gruszą".

- Ostatnią rzeczą, jakiej  byśmy chcieli, to strajk na Bogdance - mówili wówczas górniczy związkowcy.

Po pikiecie pracowników (według związkowców udział w niej wzięło nawet 1,5 tysiąca osób), która odbyła się 31 lipca, władze firmy i przedstawiciele górników usiedli do rozmów. Właśnie udało im się wypracować porozumienie.

- Właściwie to cały czas rozmawialiśmy, ale faktycznie "masówka" mogła mieć wpływ na podejmowane przez zarząd decyzje - mówi Marian Łupikasza, przewodniczący związku zawodowego "Kadra" w  Bogdance. 

Ustalono, że zwolnienia będą, ale w innej formie niż zapowiadano. Wcześniej zarząd planował nie przedłużać umowy o pracę osobom zatrudnionym na czas określony. Teraz te umowy będą przedłużane, chyba że jakiś pracownik miał negatywną ocenę pracy.

Pensje górników zostaną utrzymane na poziomie z 2013 roku, czyli w tym roku w Bogdance będzie się zarabiało średnio ponad 7,2 tys. zł. Związkowy chcieli o ponad 100 złotych więcej.
Ustalono też, że do 10 stycznie przyszłego roku związkowcy i zarząd usiądą do rozmów o wypłacie rocznych nagród  dla załogi. Pieniądze mają trafić do pracowników do końca marca 2016 roku.
Na ZFŚS w tym roku Bogdanka przeznaczy mniej niż chcieli związkowcy, ale i tak będzie to 6,5 mln złotych.

- Jak każde porozumienie, tak i to jest sztuką kompromisu. Uważam, że udało nam się załatwić większość spraw, które poruszyliśmy - mówi Łupi-kasza i dodaje: - Do końca roku będziemy obserwować, jak  porozumienie będzie realizowane. 

W tym roku Bogdanka ocenia, że sprzeda około 8,5 mln ton węgla. Jej moce produkcyjne wynoszą nawet 11 mln ton.

Sławomir Skomra