MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław na Arenie Lublin. Zielono-czarni znowu przegrywają (ZDJĘCIA)

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
W 14. kolejce Lotto Ekstraklasy, piłkarze Górnika Łęczna ulegli Śląskowi Wrocław 0:3. Dla zielono-czarnych to szósta porażka w obecnych rozgrywkach, w tym trzecia na Arenie Lublin.

Przed spotkaniem trudno było wskazać faworyta. Rywalami byli sąsiedzi z ligowej tabeli, mający na swoim koncie podobny bilans punktowy. Obie drużyny w ostatnich dwóch meczach zdobyły cztery punkty, ale w lepszych nastrojach byli „Górnicy”.

Łęcznianie zdawali się być na fali wznoszącej, po tym jak zanotowali w ostatniej kolejce pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Podopieczni Andrzeja Rybarskiego szczęśliwie pokonali Wisłę Płock 2:1, choć po pierwszej połowie mogli przegrywać 0:3. Jednak kapitalne okazje bramkowe dla płocczan zmarnował wówczas Giorgi Merebaszwili.

Tym razem, rywale Górnika bezlitośnie wykorzystali wszystkie szanse jakie stworzyli przed przerwą. Po pierwszym kwadransie było 0:1, a pięknego gola z rzutu wolnego strzelił Ryota Morioka. Prowadzenie gości podwyższył Kamil Biliński, który popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu.

Następnie, na lewym skrzydle szarżował Alvarinho, który dośrodkował w pole karne. Bramkarz zielono-czarnych, Sergiusz Prusak nieudanie interweniował, do piłki dopadł Peter Grajciar i skierował futbolówkę do siatki.

Co ciekawe, pierwsze sytuacje podbramkowe w meczu stworzyli sobie łęcznianie, ale strzały głową Przemysława Pitrego i Macieja Szmatiuka nie zaskoczyły golkipera Śląska, Lubosa Kamenara. Trzy mocne ciosy sprawiły, że plan Górnika na to spotkanie kompletnie się rozsypał i przyjezdni schodzili na przerwę z trzybramkową zaliczką.

Mimo niekorzystnego rezultatu, gospodarze weszli w drugą połowę z animuszem. Najpierw Grzegorz Bonin oddał groźny, choć niecelny strzał z 16 metra. W kolejnych fragmentach nieudane próby z dystansu oraz z rzutu wolnego zanotował Krzysztof Danielewicz. Najlepszą szansę na honorowe trafienie dla Górnika miał Szymon Drewniak, ale 25-letni pomocnik przegrał pojedynek z dobrze dysponowanym Kamenarem.

Wrocławianie kontrolowali przebieg meczu, cofnęli się i zmusili łęcznian do ataku pozycyjnego, od czasu do czasu kontratakując. Po zmianie stron, grającym na pełnym luzie Moriocie i spółce brakowało jednak skuteczności. W końcówce, efektowną przewrotką popisał się wprowadzony z ławki Sito Riera. Piłka po jego strzale obiła poprzeczkę.

Śląsk udowodnił, że jest w tym sezonie zespołem bardzo dobrze spisującym się na wyjazdach. Dla ekipy prowadzonej przez
Mariusza Rumaka było to czwarte zwycięstwo w siódmym spotkaniu na obcym boisku.

- Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu, stworzyliśmy kilka okazji i strzeliliśmy ładne bramki – przyznał szkoleniowiec wrocławian. - Ten mecz był dla nas bardzo trudny taktycznie. Nasze kontrataki często miały przewagę liczebną, choć nie mogliśmy ich wykorzystać. Istotne jest to, że nie straciliśmy bramki i to bardzo nas cieszy. Nie łatwo się wygrywa 3:0 na wyjeździe. Wierzę, że po tym meczu dostaniemy kopa i jesteśmy optymistycznie nastawieni przed kolejnym spotkaniem – dodał Rumak.

- Szybkie raz, dwa trzy. Nie byliśmy dzisiaj w stanie strzelić gola, co zaliczam na minus. O stracie bramek, w większości zadecydowały błędy indywidualne. Nie możemy się głaskać i mówić, że nie mamy szczęścia. Na plus zaliczam to, że nie mogę odmówić chłopakom ambicji - podsumował trener Górnika, Andrzej Rybarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski