Na filmie widać, jak policjanci przyciskają do ziemi mężczyznę. Pod adresem funkcjonariuszy, od strony przechodniów padają niewybredne komentarze, m.in. "Młodzi, k…wa gówniarze policjanci, chcą się j..ani wykazać."
Finał sprawy był taki, że 37-letni Stanisław W. znalazł się w policyjnym areszcie. Dostał także zarzuty znieważenia funkcjonariuszy, kierowania gróźb karalnych wobec nich oraz zagrożenia nietykalności cielesnej policjantów. Grozi mu za to do 3 lat więzienia.
Stanisław W. został zatrzymany przez patrol za przejście ulicy, wraz z towarzyszącą mu kobietą, na czerwonym świetle. Policja utrzymuje, że w czasie interwencji zachowywał się agresywnie, a użycie wobec niego gazu było w pełni uzasadnione.
Policjanci podkreślają też, że opublikowane w internecie nagranie przedstawia tylko fragment całego zajścia. Sprawdzenie nagrań z monitoringu miało rozwiać wszelkie wątpliwości.
- Kamera nie zarejestrowała nic istotnego dla sprawy, bo była w czasie obrotu - poinformował w środę Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Jednocześnie powiedział, co nagrała kamera: - Widać przez chwilę policjantów stojących już po przejściu ulicy i przyjazd drugiego radiowozu.
W ramach miejskiego monitoringu pracuje obecnie 149 kamer. W przypadku niektórych z nich obrót może wynieść nawet 2 minuty.
Przypomnijmy, że Stanisław W. powiedział w prokuraturze, że już w komisariacie został pobity przez policjantów.
- Podejrzany zeznał, że biło go siedmiu, albo ośmiu policjantów, ale ich nie widział. Powiedział, że w tym czasie wyzywał policjantów, ale oni także mu ubliżali - relacjonowała w poniedziałek Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin - Południe. - W tej sprawie Stanisław W. będzie miał status pokrzywdzonego - dodała w środę.
To nie jedyny wątek tej historii. Od weekendu zespół prasowy KWP w Lublinie informował dziennikarzy, że od Stanisława W. została pobrana krew na badanie, po tym, jak mężczyzna nie zgadzał się na badanie alkomatem. Gdy w środę po raz kolejny zapytaliśmy o wyniki, okazało się, że żadnego badania krwi nie było.
- Dyżurny z komisariatu wprowadził nas w błąd - przyznał w środę Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Dodajmy, że Stanisław W. w prokuraturze zeznawał, że feralnego dnia pił alkohol.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?