18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak lubelscy sportowcy spędzają święta Bożego Narodzenia?

Kamil Balcerek
Jakub Hereta
Zagraniczni sportowcy reprezentujący kluby naszego regionu co roku z utęsknieniem czekają na święta Bożego Narodzenia. Dla większości z nich to jedna z niewielu chwil w roku, kiedy mogą odwiedzić rodzinny dom.

Sportowcy, jak my wszyscy, czekają na święta Bożego Narodzenia. W ich przypadku wszystko wygląda jednak inaczej. W większości nie mają czasu na długie przygotowania, a potem dbając o wagę nie mogą skosztować wszystkich potraw. Mają za to rozpisane treningi, a nawet mecze. Tak właśnie wygląda koniec grudnia zawodowców z naszego regionu. Choć mogliby narzekać, nie robią tego, bo najważniejsze jest to, że w końcu mają czas dla rodziny i znajomych.

Sportowcy normalne życie zaczynają dopiero na emeryturze, czyli w wieku trzydziestu- kilku lat. Zanim dojdą to tego momentu, cały czas żyją na walizkach. Niektórzy zmieniają kluby co pół roku, przenosząc się z miasta do miasta, a często poza granice kraju. W takich warunkach trudno o stabilizację. Do Polski z roku na rok przyjeżdża również coraz więcej obcokrajowców. W większości z krajów ościennych, ale zdarzają się również Brazylijczycy, Japończycy czy Afrykanie. Oni w święta Bożego Narodzenia wracają do swojej ojczyzny, aby choć raz w roku spotkać się z bliskimi.

Czas Bożego Narodzenia wygląda u nich jednak inaczej. Po pierwsze, nie mogą sobie pozwolić na leniuchowanie przed telewizorem, gdyż zazwyczaj są w środku sezonu i muszą przestrzegać rygoru treningowego. - Jeśli byśmy nie trenowali, trener w styczniu od razu by to wyłapał. Mamy rozpiskę, jakie ćwiczenia mamy wykonywać i tego się trzymamy - mówi Lukáš Bielák, słowacki obrońca piłkarskiego Górnika Łęczna. Po drugie, nie mogą próbować wszystkich potraw. Śledzie w oleju czy tłusty bigos nie wchodzą w skład sportowej diety. - Moja teściowa robi superbigos i pasztet. Tego drugiego mógłbym od razu zjeść całą blachę, ale niestety muszę się pilnować. Trudno się oprzeć, ale nie można przesadzić - mówi Serb z Górnika - Veljko Nikitović. Po trzecie trening. Gdy inni siedzą przy stole, oni muszą pobiegać lub pójść na siłownię.

Mimo wszystko zagraniczni sportowcy i tak bardzo czekają na święta, bo mogą spokojnie pojechać do domów. W komfortowej sytuacji są piłkarze nożni. Skończyli zajęcia w połowie grudnia i do początku stycznia mają urlopy. - W trakcie sezonu ciężko odwiedzić rodzinę, bo codziennie mamy treningi, mecze i jeszcze trzeba przejechać kilkaset kilometrów - mówi Patrik Mráz, słowacki obrońca Górnika. - W święta zawsze wracam do domu w Púchov. To miejscowość równie mała jak Łęczna. U nas świętowanie wygląda tak samo jak w Polsce. W Wigilię jemy kolację, później idziemy do kościoła. Na stole jest karp i sałatka z ziemniakami.

Na Słowację wraca też klubowy kolega Mráza - Lukáš Bielák. - Dla mnie to dobry czas, bo mogę się spotkać z przyjaciółmi. W sezonie trudno znaleźć na to czas - mówi piłkarz. - Z potraw świątecznych lubię kapuśniak, taki kwaśny. Pochodzę ze wsi, więc u nas na stole są tradycyjne potrawy. Rodzina przygotowuje dużo ciasta, ale ja muszę uważać i nie przejadać się. Ze znajomymi zawsze wynajmujemy chatę w górach i w miłej atmosferze spędzamy czas - opowiada Bielák.

Do swojego rodzinnego domu wraca też chętnie Łotysz Nikolajs Kozacuks, nie ma się jednak co dziwić, gdyż w swojej karierze grał w różnych zakątkach świata: Izraelu, Czechach czy Azerbejdżanie. Z Łęcznej do domu ma więc relatywnie blisko. - Oczywiście jestem na Łotwie. Lubię spędzać święta w swojej ojczyźnie - mówi pomocnik Górnika.

Nie wszyscy jednak wracają w rodzinne strony, wybierają świętowanie po polsku. Serbski piłkarz Veljko Nikitović spędzi czas u teściów w Łęcznej, szczypiornistka MKS Selgros Lublin Alesia Mihdaliova jedzie z chłopakiem do Krosna, a bramkarz Wisły Puławy Nazar Penkovets zostaje w Puławach. - Dlaczego? Lubię polskie święta - mówi Nikitović, który pierwszy raz do Polski przyjechał trzynaście lat temu. - W Serbii nie ma śniegu, więc klimat świąt jest inny. Je się cały czas mięso i popija winkiem. W Polsce ten czas ma swój klimat. Spędzę święta z żoną Ewą i synkiem Aleksandrem.

Z wyjazdu na Ukrainę zrezygnował w tym roku Nazar Penkovets, bramkarz piłkarskiej Wisły Puławy. - Jestem wyznania prawosławnego, więc święta obchodzę 6 stycznia. Razem z żoną Magdaleną i córką Mają zaczniemy więc świętowanie 24 grudnia, a skończymy 6 stycznia. Pamiętam, że w naszej tradycji prezenty daje się w sylwestra, ja jednak rodzinie położę je pod choinką w Wigilię Bożego Narodzenia. Jeśli chodzi o potrawy, wszystko jest podobnie, choć w Polsce stoły są zastawione obficiej - mówi sportowiec z Puław.

W Polsce zostaje też Alesia Mihdaliowa, Białorusinka z MKS Selgros Lublin. - Przyzwyczaiłam się już do świąt w Polsce. Z Białorusi wyjechałam w wieku 18 lat i już zapomniałam, jak wyglądają święta w moim kraju. Jeśli chodzi o plan na wolne, to nie będzie go za dużo. Wybieram się z chłopakiem do Krosna, ale już 28, w piątek mam trening. Po świętach zaczyna się liga, więc nie ma dużo czasu na odpoczynek. Jesteśmy sportowcami, musimy pamiętać, aby podczas świąt podchodzić do swoich obowiązków profesjonalnie. Najważniejsze jest to, że można spędzić trochę czasu z rodziną - mówi zawodniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski