Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedna dobra połowa to za mało. Azoty Puławy wysoko przegrały w Płocku z Orlen Wisłą

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
We wtorek szczypiorniści Azotów Puławy przegrali w Kielcach z mistrzem Polski Łomżą Industrią różnicą 15 bramek (24:39), a w piątek taką samą stratę zanotowali w Płocku z wicemistrzem kraju Orlen Wisłą (21:36). O wysokiej porażce zdecydowała druga połowa, ponieważ do przerwy puławianie przegrywali tylko jedną bramką (14:15).

Trener Orlen Wisły w bramce postawił 19-letniego Marcela Jastrzębskiego i młody golkiper znakomicie spisywał się między słupkami. Przez 60 minut bronił rzuty puławian i po meczu zasłużenie został wybrany MVP spotkania. Takim wsparciem dla drużyny nie byli bramkarze Azotów. Dopiero pod koniec meczu, gdy losy potyczki były już rozstrzygnięte, Walentyn Koszowy zanotował pierwszą udaną interwencję.

Na dobrą postawę Jastrzębskiego bez wątpienia wpływ miała mocna obrona, z której Wisła słynie. Przez ponad pięć pierwszych minut puławianie nie potrafili rzucić bramki. Udało się to dopiero Rafałowi Przybylskiego (1:4). Nieudany początek miał także Piotr Jarosiewicz, który w 8. minucie pomylił się z rzutu karnego. Później jednak skrzydłowy był wyróżniającą się postacią w Azotach.

Przy wyniku 6:1 trener gości, Robert Lis poprosił o przerwę. - Już się poddaliśmy? Po 10 minutach? - krzyczał do swoich zawodników. Wprawdzie po wznowieniu gry puławianie wyrzucili piłkę w aut, ale z czasem ich gra zaczęła w końcu przynosić korzyści. W 12. minucie, za sprawą rzutu Borisa Zivkovica, Azoty zdobyły drugiego gola (2:7).

Trzy minuty później przechwyt w obronie Jarosiewicza i rzut Rafała Fedeńczaka do pustej bramki gospodarzy zmniejszył straty puławian do trzech trafień (4:7). Goście agresywniej zagrali w obronie i kilka razy zmusili płocczan do błędu. Ze stanu 13:9 dla Wisły zrobiło się 13:12. Pierwsza połowa zakończyła się minimalną porażką ekipy Roberta Lisa i nadziejami na jeszcze lepszą grę po przerwie.

Tak się jednak nie stało. Druga połowa toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy momentalnie zbudowali sobie przewagę kilku trafień. Azoty znów męczyły się w ataku i nie potrafiły pokonać Jastrzębskiego. Udało się to dopiero w 35. minucie Kacprowi Adamskiemu, ale Płock prowadził już wtedy 20:15.

Chwilę później raz jeszcze Robert Lis przywołał do siebie zawodników. - Siedem minut i siedem błędów! Chłopaki, ustaliliśmy coś w szatni, więc grajcie to! - pokrzykiwał. Ale tym razem zawodnicy nie zastosowali się do jego słów i już nie podjęli walki z gospodarzami. W 42. minucie Orlen Wisła prowadził 24:16, a w 47. minucie 27:17.

21 zdobytych bramek, to najsłabszy wynik puławskich szczypiornistów w tym sezonie PGNiG Superligi.

Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 36:21 (15:14)

Wisła: Jastrzębski – Kosorotov 6, Mihić 5, Daszek 4, Krajewski 4, Lućin 4, Piroch 4, Serdio 3, Perez 2, Dawydzik 1, Komarzewski 1, Yasuhira 1, Sroczyk 1, Susnja. Kary: 10 min. Trener: Xavi Sabate

Azoty: Borucki, Koszowy – Jarosiewicz 6, Kowalczyk 3, Burzak 3, Fedeńczak 2, Janikowski 2, Przybylski 2, Zivkovic 2, Adamski 1, Marciniak 1, Valles, Antolak. Kary: 8 min. Trener: Robert Lis

Sędziowali: Michał Orzech, Robert Orzech (Brodnica)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski