30 grudnia z samego rana dyżurny policji w Lublinie otrzymał informację, że z bożonarodzeniowej szopki stojącej przy kościele na ul. Jana Pawła II uciekły dwa osiołki.
Świadkowie mówili, że skierowały się w stronę ul. Matki Teresy z Kalkuty i podążały w kierunku stacji paliw. - Na miejsce natychmiast został wysłany zmotoryzowany patrol z VII komisariatu. Kiedy funkcjonariusze przyjechali we wskazane miejsce, rozpoczęli pogoń za „uciekinierami” - relacjonowała Anna Kamola z KWP Lublin.
Jedno zwierzę udało się ująć świadkom, którzy za uzdę przyprowadzili je do szopki. Drugi osiołek stawiał opór i trzeba było użyć policyjnej taśmy jak uzdy, aby odprowadzić go do szopki.
Osiołki Dzenek i Shrek mieszkały w szopce bożonarodzeniowej przy parafii pw. Świętej Rodziny.
Zaraz po zdarzeniu aktywista, organizator Marszu Równości Bartosz Staszewski złożył w sprawie ucieczki zawiadomienie na policję. Teraz zostało wszczęte śledztwo.
- Osiołki biegały samopas między autami. Tylko dzięki sprawnej akcji policji żadne auto nie potrąciło przerażonych sytuacją zwierząt. O ile rośnie świadomość ludzi, że zwierzęta nie są zabawką, a cyrki są czymś złym, zasługującym na potępienie to nadal powstają tanie widowiska w wielkich i małych miastach, które dominujący w Polsce kult religijny wykorzystują jako atrakcję dla swoich wiernych - pisze na swoim profilu facebookowym Staszewski i dalej: - Dzisiaj dostałem powiadomienie, że prokuratura wszczęła śledztwo o przestępstwo znęcania się nad zwierzętami (art.35 ustawy) przeciwko parafii Świętej Rodziny położonej przy ul. Jana Pawła II.
W sprawę zaangażowała się Karolina Kuszlewicz. To prawniczka, znana specjalistka od praw zwierząt.
Szopka przy parafii staje co roku. W 2016 r. interweniowała tam fundacja Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege, która zwróciła uwagę na złe warunki przebywania tam zwierząt. Zwierzęta zostały wówczas zabrane do właściciela.
- Proboszcz obiecał nam wtedy, że zwierzęta nie wrócą do tej szopki – mówiła dziennikarzom szefowa fundacji Marta Włosek.
Ks. Tadeusz Pajurek zapewnia, że osiołki miały bardzo dobre warunki. - Ktoś wyrwał dwie kłódki, osiołki wybiegły do ogrodu i dalej na ulicę. Wszystko trwało 15 minut. Policja i jeden ksiądz je przyprowadzili. Nic się nie stało - mówi nam proboszcz.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?