Kino Bajka: Klub Filmowy "Miś" wystartował z wysokiego pułapu

Miś i heretycy, czyli nowy klub filmowy w "Bajce"

Przyznaję, że w ten czwartkowy wieczór miałem przez chwilę wrażenie, jakbym wsiadł do wehikułu czasu. To właśnie w "Bajce" przed ćwierć wiekiem odbywały się seanse Dyskusyjnego Klubu Filmowego "Redaktorek" prowadzonego przez Stanisława Krusińskiego, wówczas - dziennikarza "Kuriera". W czasach, gdy prywatne magnetowidy były jeszcze rzadkością, była to jedyna okazja obejrzenia prohibitów, o jakich w widzowie zwykłych kin nie mieli nawet co marzyć. Od głęboko "niesłusznych" politycznie "Łowcy jeleni" Cimino i "Żelaznego Krzyża" Peckinpaha, przez "Blaszany bębenek" Schlöndorffa, po drastyczne obyczajowo "Salo, czyli 120 dni Sodomy" Pasoliniego i "Imperium zmysłów" Oshimy. Przypomniało mi się to, bowiem - jak wynika z zapowiedzi organizatorów całego przedsięwzięcia - "Miś" może spełniać rolę w pewnym sensie podobną. To prawda, że nie ma dziś cenzury (oficjalnej, bo faktycznie różnie z tym bywa), ale nie znaczy to, że wszystkie filmy trafiają do kin. Rolę cenzorów przejęli dziś księgowi, co oznacza, że jeśli film nie obiecuje dużych zysków, szanse na jego szerszą dystrybucję są znikome lub zgoła żadne, choćby nawet był wysokiej klasy artystycznej. Takie filmy, zwłaszcza polskie, zapowiadają prowadzący "Misia".

Mówię otwarcie: nie jestem admiratorem najnowszego polskiego kina en bloc, ale staram się wybierać zeń co bardziej smakowite kąski, takie jak choćby "Bezmiar sprawiedliwości" Saniewskiego czy "Wesele" Smarzowskiego. I takim właśnie kąskiem okazał się debiutancki obraz "Daas" Adriana Panka, wybrany na inaugurację "Misia". Powiem więcej: to jeden z najlepszych polskich filmów, jakie widziałem w ostatnich latach. A przecież ten obraz właściwie "nie miał prawa" powstać. Oto młody reżyser wybiera na debiut nie pseudopsychologiczne smędzenie lub tzw. "komedię romantyczną", lecz bierze się za temat historyczny. I to nie martyrologiczny czy bogoojczyźniany. W dodatku - co zdradził reżyser na spotkaniu z widzami - z budżetem tak niskim, że właściwie cały projekt należałoby odłożyć ad acta. No, wprost szaleństwo! A jednak się udało i powstał obraz naprawdę znakomity.

Już sam temat - historia Jakuba Franka, herezjarchy i samozwańczego Mesjasza - może budzić zainteresowanie. Odkrywa bowiem mało epizod z dziejów Europy i Polski u schyłku XVIII wieku, stosunkowo mało znany, ale w pewien sposób wpływający na przyszłe losy tej części naszego kontynentu. Tę historię opowiedział Panek w sposób nadzwyczaj interesujący i przykuwający uwagę. Można nawet rzec, iż "Daas" wciąga niczym dobry thriller. Niejako osacza widza atmosferą tajemnicy i niejednoznaczności. Zaiste rzadko (a w polskim kinie wręcz sporadycznie) spotyka się obrazy tak "klimatyczne". A co więcej - mimo pozornej surowości środków, jest to film wysmakowany plastycznie, nieomal malarski. Wobec debiutantów stosuje się czasem taryfę ulgową, ale w przypadku Adriana Panka nie jest to konieczne. O takim debiucie może marzyć każdy twórca.

Klub Filmowy "Miś" bardzo udanie zatem rozpoczął swoją działalność. Wypada życzyć, aby ciąg dalszy był równie dobry.

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!