- Nasz obrona w ogóle nie istniała. Nie możemy tracić 112 punktów, bo nie mamy takiej siły ofensywnej, żeby przerzucić rywala, który zdobywa tyle punktów - oceniał na gorąco po meczu Filip Put.
W Dąbrowie Górniczej do składu Startu wrócił Mateusz Dziemba, który tydzień wcześniej pauzował ze względu na narodziny syna. Do gry wrócił także Roman Szymański. 31-letni środkowy osiem miesięcy temu doznał kontuzji zerwania ścięgna Achillesa. Szymański wybiegł na parkiet pod koniec pierwszej kwarty i przebywał na boisku w sumie przez blisko trzy minut. W tym czasie zapisał na swoje konto dwie ofensywne zbiórki.
Na parkiecie w Dąbrowie Górniczej obie drużyny postawiły na szybki, ofensywny basket. Zawodnicy biegali od kosza do kosza, a akcje były krótkie. Początkowo nieznaczną przewagę mieli goście. Tak było do stanu 17:21.
Trzy ostatnie minuty pierwszej kwarty należały do gospodarzy, którzy w tym okresie byli skuteczniejsi i odskoczyli na siedem punktów (31:24). Drugą kwartę MKS rozpoczął „trójką” Dominika Wilczka. A ponieważ przy rzucie był jeszcze faulowany, to wykonał akcję 3+1.
Kilkadziesiąt sekund później z dystansu ponownie przymierzył Lovell Cabbil i w tym momencie MKS prowadził już różnicą 14 oczek – 38:24. Zespół Startu w grze rzymał Tomislav Gabrić. Chorwat wchodząc z ławki zaczął trafiać każdy rzut i w pierwszej połowie tej kwarty zdobył 13 punktów (na 16 całej drużyny).
Gospodarze nie zwalniali tempa, wykorzystywali przewagę pod koszem i zmuszali lublinian do błędów. W efekcie na przerwę MKS zszedł z zapasem dziewięciu punktów (58:49).
Po powrocie na parkiet niewiele zmieniło się w obrazie gry. Gospodarze rzucali na świetnym procencie. Obrona Startu była dziurawa, a rywale zagrażali z każdej pozycji. W 23. minucie Cabbil wykończył szybki atak i przewaga MKS urosła do 16 punktów (70:54). Pewność Amerykanina rosła z każdą minutą. W trzech wcześniejszych spotkaniach Cabbil zdobył w sumie 23 punkty. Konfrontację ze Startem zakończył z dorobkiem 24 oczek.
Czerwono-czarni byli bezradni. Bezradny był trener Artur Gronek. W czwartej kwarcie gracze MKS kontynuowali tę egzekucję. Największą przewagę gospodarze uzyskali pod koniec meczu, prowadząc różnicą 31 punktów.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Start Lublin 112:87 (31:24, 27:25, 28:19, 26:19)
MKS: Cabbil 24, Carvacho 19, Garcia 17, Wilczek 15, Persons 13, Słupiński 7, Ryżek 6, Piechowicz 5, Horne 4, Kucharek 2, Wojciechowski, Konaszuk. Trener: Boris Balibrea
Start: Gabrić 22, Durham 11, O’Reilly 11, Karolak 11, Benson 11, Put 10, Wade 7, Krasuski 2, Pelczar 2, Dziemba, Szymański. Trener: Artur Gronek
Sędziowali: Michał Proc, Bartosz Puzoń, Filip Marek
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?