Starcie Górnika ze Zniczem było spotkaniem sąsiadów w ligowej tabeli, których dzieliło jednak sześć punktów. Niżej notowani pruszkowianie odważnie rozpoczęli mecz i od początku z dużą ochotą nacierali na bramkę gospodarzy. Gra toczyła się na połowie Górnika i w 4. minucie po uderzeniu Radosława Majewskiego zakotłowało się pod bramką zielono-czarnych, a Daniel Stanclik spróbował strzałem piętą zaskoczyć Macieja Gostomskiego. Kapitan Górnika był jednak dobrze ustawiony.
Zespół trenera Pavola Stano przetrwał początkowy napór rywala i w 9. minucie po raz pierwszy odgryzł się przeciwnikowi. Po dobrym dośrodkowaniu do piłki wyskoczył Lukas Klemenz i wywalczył rzut rożny. Z narożnika, na dalszy słupek, dośrodkował Mateusz Młyński, a tam przepychankę z obrońca wygrał Klemenz i uderzeniem głową dal łęcznianom prowadzenie. Piłkarz Górnika wykazał się większym sprytem od obrońcy Znicza, który skupił się wyłącznie na blokowaniu Klemenza.
Trzy minut później przed doskonałą okazją na podwyższenie miał Ilkay Durmus. Marko Roginić wyprowadził szybki atak prawą stroną, następnie rozejrzał się i wyłożył piłkę Turkowi. Durmus miał czas, aby przymierzyć i oddać silny strzał. Zamiast tego uderzył lekko i płasko, co nie sprawiło trudności bramkarzowi, Miłoszowi Mleczko.
W drużynie Znicza groźny w ataku był doświadczony były reprezentant kraju, Radosław Majewski. Ze sporą determinacją grał Tymon Proczek, po strzale którego w 22. minucie piłka zmierzała tuż przy słupku i konieczna była interwencja Gostomskiego. Kilka minut później odważnie wbiegł z piłką w pole karne, ale został wzięty w kleszcze przez dwóch obrońców Górnika.
Gospodarze nie forsowali tempa. Długo rozgrywali piłkę pod własnym polem karnym, próbując wciągnąć przeciwnika. Przed przerwą zielono-czarni stracili jednego ze swoich defensorów. Urazu doznał bowiem Marcin Grabowski i konieczna była zmiana. Na boisku zameldował się Daniel Dziwniel.
W drugiej połowie miejscowi bardziej skupiali się na pilnowaniu minimalnego prowadzenia, niż szukaniu drugiej bramki. Pierwszym poważnym ostrzeżeniem gości był strzał Majewskiego z ok. 20 metrów. W 70. minucie Shuma Nagamatsu uderzył z woleja i Górnika uratowała poprzeczka. Cztery minuty później obramowanie bramki po raz drugi uratowało łęcznian. Tym razem z ostrego kąta uderzył Majewski.
Goście z upływającymi minutami coraz bardziej się otwierali, co wykorzystywali zielono-czarni. W ich akcjach brakowało jednak wykończenia lub precyzji. W 82. minucie na dobrą pozycję wychodził Durmus i jego strzał w ostatniej chwili zablokował obrońca. W innej sytuacji strzał Turka wybronił golkiper Znicza.
Arbiter techniczny doliczył cztery dodatkowe minuty gry. Gdy mijała połowa tego czasu Daniel Dziwniel stracił piłkę w środku boiska, a rywale wyszli z szybkim atakiem. Nagamatsu otrzymał podanie przed polem karnym i bez wahania oddał strzał. Piłkę podbił jeszcze jeden z zawodników Górnika i futbolówka przelobowała Gostomskiego.
Tydzień wcześniej łęcznianie stracili remis w Płocku, po golu strzelonym przez Wisłę w doliczonym czasie gry. Teraz u siebie stracili prowadzenie.
Górnik Łęczna – Znicz Pruszków 1:1 (1:0)
Bramki: Klemenz 10 – Nagamatsu 90+
Górnik: Gostomski – Grabowski (42 Dziwniel), Cisse, Klemenz, Bednarczyk, Durmus, Łukasiak, Fazlagic (56 Gąska), Żyra (56 Warchoł), Młyński (78 Starzyński), Roginić (78 Podliński). Trener: Pavol Stano
Znicz: Mleczko – Yukhymovyh, Tkachuk (85 Flisiuk), Grudziński, Krajewski (72 Imai), Proczek (39 Nowak), Majewski, Moskwik (72 Wawszczyk), Pomorski, Nagamatsu, Stanclik (46 Tabara). Trener: Mariusz Misiura
Żółte kartki: Proczek, Yukhymovyh
Sędziował: Łukasz Karski (Słupsk)
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?