Kiedy myśli Pani o Lublinie, to co widzi Pani przed oczami?
Wieża Trynitarska utrwaliła się nawet w pamięci tych, którzy nigdy w Lublinie nie byli, ale oglądają jej rozpowszechniony wizerunek. Można by jej sylwetkę uznać za symbol miasta. Ale ja mam w pamięci okolicę, gdzie mieszkałam: kamienicę na ulicy Narutowicza, położoną w bliskości gimnazjum imienia Unii Lubelskiej, do którego uczęszczałam i kościół Wizytek. Również ulicę Narutowicza, gdzie mieścił się kiedyś zakład fotograficzny mojego ojca, a potem brata, Edwarda.
Czy są takie miejsca, do których chciałaby Pani wciąż powracać?
Zawsze wracam myślami na Stare Miasto, które ma niewysłowiony urok i zabytkową architekturę. A z rodzinnych powodów odwiedzam zawsze cmentarz, na którym pochowana jest moja Matka, Ojciec i najstarsza siostra Zofia. Nie zapominam też o grobie poety, Józefa Czechowicza, który tam spoczywa.
Czy są jakieś smaki, zapachy które szczególnie kojarzą się Pani z tym miastem?
Lublin kojarzy mi się z pysznymi bajglami, które można było kupić w żydowskiej piekarni w okolicy Bramy Grodzkiej. Dziś Brama Grodzka to dla mnie głównie siedziba pracy moich przyjaciół oddanych historii miasta, za co ich serdecznie cenię. Zapachy przywołują wspomnienia z dzieciństwa. W domu przy ulicy Narutowicza, gdzie mieszkałam, mieściła się wówczas piekarnia ciast Semadeniego. Zaś z kawiarni obok dobiegał zapach świeżo palonej kawy, przy której siedzieli starsi panowie czytający najświeższe gazety osadzone na wygodnych drewnianych ramkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?