Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera spektaklu "Opium": zmysłowo, wręcz erotycznie

Andrzej Z. Kowalczyk
Na wiele wrażeń mogą liczyć w najbliższych tygodniach lubelscy miłośnicy tańca współczesnego. Już za kilka dni czeka nas polsko-norweska premiera Lubelskiego Teatru Tańca, a pod koniec czerwca - kolejna odsłona Forum Tańca Współczesnego. A ów czas choreograficznej obfitości rozpoczęła w miniony piątek Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej premierą spektaklu "Opium" w reżyserii i choreografii Anny Żak.

Tytuł przedstawienia wskazuje wprost źródło inspiracji twórczyni. "Opium" to tytuł wspomnień Jeana Cocteau, francuskiego poety, dramaturga oraz reżysera teatralnego i filmowego, mającego również związki z baletem, m.in. za sprawą współpracy z Siergiejem Diagilewem. Cocteau rzeczywiście przez niemal całe życie zażywał opium; twierdził, iż paląc je miał wrażenie, że żyje. Ale oczywiście spektakl nie jest ani pochwałą narkotyków, ani zachętą do ich zażywania. Anna Żak stawia tezę, że wszystko może stać się swego rodzaju "opium", wszystko może uszczęśliwić... Wprowadza więc widzów w zgoła surrealistyczny wir snów, marzeń, tajemnic, namiętności, spełnień, złudzeń, lęków i słabości. Tworzy nadzwyczaj sugestywną wizję, dzięki której schodzimy w głąb siebie - tak jak to jest u Cocteau - drogą przypominająca marzenie senne bez snu. Kreuje atmosferę zmysłowości, wręcz erotyzmu. Czyni to jednak starannie unikając dosłowności. Erotyka w tym spektaklu jest nastrojem, sugestią (prawda, że wyrazistą), a co najwyżej - znakiem. Obecna jest nie tyle na scenie, co raczej w przestrzeni między nią a widownią; w relacji pomiędzy wykonawczyniami a publicznością. To zaiste rzadkie doświadczenie.

Bardzo wysoko oceniam choreografię Anny Żak, ale jeszcze większe uznanie należy się jej tym razem za reżyserię spektaklu. "Opium" ma świetny rytm dramaturgiczny, w którym nie ma ani jednej minuty za dużo; jest zaplanowane i zrealizowane z niemal matematyczną precyzją. Świetne jest również wykreowanie i zagospodarowanie (także za pomocą świateł) przestrzeni scenicznej. Co jest naprawdę dużą sztuką, bowiem sala Art Studia - moim zdaniem - nie jest miejscem specjalnie przyjaznym teatrowi. Autorce przedstawienia należą się za to wielkie brawa.

A dodawszy do tego bardzo efektowne kostiumy El Bruzdy i znakomitą muzykę Ryszarda Lateckiego, otrzymamy całość, którą śmiało można nazwać spektaklem kompletnym. Trzeba go zobaczyć koniecznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski