Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

No Potatoes w Andersenie: teatr jak sport

Paweł Franczak
No Potatoes w czwartek Teatrze Andersena
No Potatoes w czwartek Teatrze Andersena materiały teatru
Ciężko o nowy fenomen w lubelskiej kulturze, ale jeden chyba znaleźliśmy. Na ich występy przychodzą tłumy widzów, mówi się o nich dużo w mieście, nie narzekają na brak propozycji, przed nimi świetlana przyszłość. Poznajcie teatr improwizacji No Potatoes. Zresztą, pewnie już ich znacie.

Niektórzy widzowie No Potatoes przygotowują zawczasu na kartkach listę różnych dziwnych miejsc i siadają jak najbliżej sceny. To pierwsze po to, by w trakcie show szybko podrzucić aktorom pomysł do improwizacji (o który trupa zawsze prosi widownię). To drugie: by móc przekrzyczeć salę. Z reguły zapełnioną do ostatniego miejsca. Bo teatry improwizacji to coraz modniejsze zjawisko.

W Polsce znane jest jeszcze od czasów teatru Jerzego Grotowskiego, ale prawdziwą popularność zdobywa dopiero teraz, gdy telewizja pokazuje polskich "Spadkobierców" (improwizowana parodia konwencji opery mydlanej, na motywach między innymi "Dynastii", "Dallas" czy "Santa Barbara"), a kultowy amerykański program "Whose Line is it Anyway?" to internetowy hit. Powstaje też coraz więcej samych grup "improvisational theatre".

Teatr improwizacji jest jak sport - to gra zespołowa

Teatr improwizacji jest niemal tak stary, jak teatr w ogóle. Od XVI wieku aktorzy commedia dell’arte występowali na ulicach wymyślając na poczekaniu swoje role i dialogi. Ale podstawy współczesnego kierunku dali w latach 60. zeszłego wieku Keith Johnstone i Viola Spolin.

Obydwoje uznani zostali za wielkich artystów - ich poprzednicy nie mieli tak łatwo. W Anglii aż do 1968 r. nad spektaklami czuwała specjalna komisja, która dbała, by aktorzy grali wedle scenariusza. Reżyserkę Joan Littlewood skazano nawet dwa razy za nie trzymanie się zapisek. No Potatoes nie mają takiego problemu.
- Jesteśmy grupą improwizacji, ale żadne przedstawienie nie jest wymyślane na miejscu w stu procentach - mówi Przemysław Buksiński, członek No Potatoes, znany też lublinianom z konferansjerki na wielu imprezach. - W ilu? To trudno policzyć, na pewno przygotowujemy się wcześniej do roli i próbujemy wypełnić 30 ogólnych zasad teatru improwizacji.

Owe 30 zasad pomaga aktorom przygotować się do występu, choć wpadki to wręcz reguła. Chociaż sam Buksiński mówi, że chwile, gdy blokuje się cała ekipa nie zdarzają się.

- Teatr improwizacji jest jak sport - Musisz grać zespołowo. Jeśli ty gdzieś się pomylisz, to z kłopotów wyciągnie cię kolega i na odwrót: ty powinieneś grać na niego.

No Potatoes, Teatr Andersena, ul. Dominikańska 1, czwartek, godz. 19.00, bilety 7 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski