Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas dyskretnie miniony. "Zmarszczki" w Galerii Białej

Sylwia Hejno
materiał Galerii Białej
„Zmarszczki” Ireny Nawrot to subtelne ślady czasu, uchwycone w fotografiach. Szytych, kolorowanych, cierpliwie, ręcznie tworzonych i cielesnych.

Chociaż znajdziemy prace starsze i te najnowsze, to wystawa nie jest retrospektywą, a raczej subiektywnie rozpisaną historią, w której odnajdziemy wątki najważniejsze dla artystki – bliźniactwa, więzi z córką, pokoleniowości, ciała, kobiecości i śmierci. Dzieciństwo, dorosłość i odchodzenie są w jej pracach naprzemiennym cyklem, wpisanym w nasze istnienie. „Jako dzieci chcemy szybko być dorosłymi, zaś będąc dojrzałymi wspominamy własne dzieciństwo. Zarówno to, co przed nami jak i za nami staje się mimowolnym sensem naszego życia. Nie sposób zapomnieć, podobnie jak nie marzyć, nie sposób nie próbować zrozumieć czasu - jedynego, stałego i wiernego świadka naszego istnienia.” – pisze Anna Nawrot-Gryka.

„Fotodermy” są spojrzeniem na ciało, bliskie i obce zarazem, abstrakcyjne w swoich zagadkowych wypukłościach i wgłębieniach, choć pozornie dobrze znane. W drugiej odsłonie cyklu artystka „domalowuje” przemoc – ślady po krępowaniu, duszeniu, spływający makijaż, brutalnie rozmazaną szminkę. Zewnętrzna agresja na tkance dzieła jest powtórzeniem tej, której można dokonać na żywym ciele.

Sztuczne kwiaty, koronki, zwiewne tkaniny jak całuny otulają artystę na serii autoportretów z kwiatami i motylami. Na serii zdjęć kobieta śpi zawinięta w kokon, z oczy płyną krwawe i woskowe łzy. Uroczysta dekoracyjność, wosk i nieprzemijalne róże subtelnie sugerują odchodzenie. Temat powraca wielokrotnie, jak natrętny refren. Jego sens artystka wyjaśnia później, na trzech "Autoportretach z czaszką (według Man Ray'a)", które są rodzajem wyznania skierowanego do widza, mówiącego o przebytej chorobie.

Setki powtórzonych zdjęć, siebie, siostry, najbliższych tworzą monumentalnie, ręcznie szyte kolaże-mandale. Wkomponowane kwiaty i czaszki są symbolem kruchości życia, trwania zapisanego w kolejnych pokoleniach. Są też efektownym ornamentem, co szczególnie widać „Portretach trumiennych”. Różowe futerko, drogocenne kamienie i robaki ozdabiają złowrogi symbol śmierci, przejęty przez współczesną popkulturę. Wystrojone czaszki się śmieją, drwią z widza, choć nie przestają przy tym być tym, czym są.

Z destrukcji powstała także realizacja w holu, autobiograficzne tableau. To mozaika z pociętych i wymieszanych wcześniejszych prac, które stały się czymś w rodzaju osobistego albumu. „To rodzaj nieuchronnej erozji, dokonującej się w całej ludzkiej egzystencji, w której zmysły, emocje, radości, smutki i straty stają się naturalne jak tytułowe zmarszczki, które po prostu są” – pisze Anna Nawrot-Gryka.

"Zmarszczki", Galeria Biała, ul. Peowiaków 12, od pon. do sob. w godz. 12-18.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski