Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja "Pogromu w przyszły wtorek". Maciejewski upolityczniony

Andrzej Z. Kowalczyk
„Pogrom w przyszły wtorek” jest najbardziej nagradzaną książką Marcina Wrońskiego. Teraz to także spektakl
„Pogrom w przyszły wtorek” jest najbardziej nagradzaną książką Marcina Wrońskiego. Teraz to także spektakl Łukasz Kaczanowski
W „Pogromie w przyszły wtorek” można było znaleźć dobre aktorstwo, ale podwójnego, politycznego dna tam nie dostrzegłem.

Tym razem nie zbiory muzealne przyciągnęły lublinian na Zamek. W miniony weekend zamkowy dziedziniec zamienił się w przestrzeń teatralną, w której prezentowane było widowisko w reżyserii Łukasza Witt-Michałowskiego i Norberta Rudasia „Pogrom w przyszły wtorek” na podstawie powieści Marcina Wrońskiego.

Nie ulega wątpliwości, że stworzony przez Wrońskiego komisarz Maciejewski ma w Lublinie liczne grono wiernych fanów. Najlepiej świadczy o tym powodzenie, jakim cieszy się cykl powieści, których policjant ów jest bohaterem. Na świecie taki czytelniczy sukces skutkuje zazwyczaj powstaniem ekranizacji, co jednak jest przedsięwzięciem bardzo kosztownym. Szef Sceny InVitro zdecydował się więc na adaptację teatralną „Pogromu w przyszły wtorek” na podstawie powieści Marcina Wrońskiego, połączoną jednak z wplecionymi w akcję licznymi sekwencjami filmowymi. Taka formuła widowiska sprawdziła się w tym przypadku bardzo dobrze. Można rzec, że Witt-Michałowski i Rudaś uteatralizowali film. Spektakl nie rozpadał się na niezależne od siebie plany, rozgrywane na żywo sceny logicznie i płynnie łączyły się ze zdjęciami filmowymi, a to był warunek konieczny powodzenia tej realizacji. Za to należą się słowa uznania.

"Pogrom w przyszły wtorek". Tak było na premierze na Zamku Lubelskim [ZDJĘCIA]
"Pogrom w przyszły wtorek". Zobacz zdjęcia z próby medialnej

Wspomniałem o fanach komisarza Maciejewskiego, ale wyznam, że mnie do ich grona trudno zaliczyć. Z całego cyklu przeczytałem dwie powieści; i to akurat takie, których akcja rozgrywa się w latach międzywojennych. „Pogromu...” wcześniej nie znałem, zatem nie podejmę się próby oceny, na ile adaptacja jest wierna powieści. Odniosłem jednak wrażenie, iż twórcy widowiska inaczej niż bywa to w tradycyjnych „kryminałach” rozłożyli punkty ciężkości. Bardziej aniżeli kryminalna intryga zdaje się interesować ich społeczny i polityczny klimat początków Polski Ludowej. Co w znacznym stopniu udało się pokazać, choć nie uniknięto przy tym paru stereotypów, dość mocno już zużytych. Ale to da się zrozumieć i uzasadnić. Natomiast zbyt daleko idąca wydaje mi się wyrażona przez odtwórcę roli (dobrej!) Maciejewskiego Przemysława Sadowskiego nadzieja, że widzowie odnajdą w spektaklu pytania o „aktualną kondycję naszego biednego kraju”. Jeśli nawet ktoś chciałby doszukiwać się takich paraleli, to byłyby one bardzo odległe.

Nie wiem, czy, a jeśli tak, to jak często „Pogrom w przyszły wtorek” będzie jeszcze prezentowany, bo to duże przedsięwzięcie logistyczne. Warto o tym pomyśleć, bo to dobra propozycja na wakacyjne wieczory.

ZOBACZ TEŻ: - "Pogrom w przyszły wtorek" to moja najbardziej doceniona książka. Dostałem za nią wszystkie możliwe branżowe nagrody, które autor kryminałów mógł wtedy dostać - mówi lubelski pisarz Marcin Wroński. O swoich książkach i o spektaklu wystawianym na Zamku opowiada w naszym internetowym programie "6 minut 30 sekund o kulturze"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski