Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taneczna opowieść o magicznym mieście (RECENZJA, ZDJĘCIA)

Andrzej Z. Kowalczyk
Nie bez problemów przebiegała droga widowiska „Taniec na 7 wzgórzach” do lubelskiej publiczności. Premierę owej niezwykłej realizacji zaplanowano na koniec kwietnia, czyli czas obchodów Międzynarodowego Dnia Tańca. Wówczas jednak na przeszkodzie stanęła pogoda i prezentację sub Iove na placu Teatralnym trzeba było przenieść na ostatni dzień maja.

Paradoksalnie – owa zwłoka wyszła chyba widowisku na dobre. Po pierwsze – nie zaginęło ono wśród innych wydarzeń związanych z obchodami święta tańca, lecz stało się samoistnym bytem artystycznym. Po drugie zaś – inaczej wykonywało się je i odbierało w ciepły majowy wieczór niż w kwietniowym chłodzie i deszczu. Ten spektakl bowiem wymagał takiej właśnie oprawy.

Twórcy koncepcji „Tańca na 7 wzgórzach” – Ryszard Kalinowski i Wojciech Kaproń z Lubelskiego Teatru Tańca – poważyli się na rzecz u nas bezprecedensową: próbę połączenia zazwyczaj osobnych światów – technik tanecznych w jednej opowieści. Niewątpliwie było w tym ryzyko, ale czasem zaryzykować warto. Oto bowiem okazało się, że owe osobne światy wcale nie muszą być porozdzielane nieprzekraczalnymi barierami. Że dawny dworski taniec zespołu „Belriguardo” może współistnieć z freestylem Maćka Cięszczyka; że subtelne baletnice ze Społecznego Ogniska Baletowego i tancerki z zespołu „Arabeska” bez żadnego problemu mieszczą się w jednym spektaklu z żywiołowymi formacjami UDS, a Suita lubelska grupy „Lubliniacy” Zespołu Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej może pełnić rolę pomostu pomiędzy przeszłością a dniem dzisiejszym. Krótko mówiąc – że taniec przy całej swej różnorodności jest w gruncie rzeczy jednością. Trzeba tylko chcieć tak nań spojrzeć. Widok młodych wykonawców oglądających z zainteresowaniem występy koleżanek i kolegów z innych zespołów jest dla mnie jednym z symboli tej realizacji.

Doprowadzenie do owego spotkania różnych światów nie było jednak celem samym w sobie. Lubelscy tancerze bowiem stworzyli wspólnie piękną i niezwykłą historię o magicznym mieście, które – jak napisał Sebastian Klonowic – „godne być Boga mieszkaniem i królów siedzibą”. Opowiedzianą tańcem i słowami poetów, nader trafnie dobranymi przez Grzegorza Kondrasiuka. To połączenie muzyki, tańca i słowa sprawiło, że na placu przed Centrum Spotkania Kultur Lublin pojawił się w całej swej urodzie i z całym bogactwem przeszłości i teraźniejszości.

Twórcy „Tańca na 7 wzgórzach” poświęcili swoje widowisko 700-leciu lokacji Lublina. Nie mam żadnych wątpliwości, że było to piękne i godne uczczenie jubileuszu naszego miasta. I jestem głęboko przekonany, iż środowa prezentacja nie powinna być jednorazowym „eventem”, lecz koniecznie powinna być powtórzona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski