Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tartuffe naszego czasu

Andrzej Z. Kowalczyk
Szymon Sędrowski (z lewej)  jako (nie)święty Tartuffe
Szymon Sędrowski (z lewej) jako (nie)święty Tartuffe Małgorzata Genca
Lubelska realizacja sztuki "Tartuffe albo Szalbierz" jest ważnym głosem w toczącej się na różnych forach i scenach dyskusji o miejscu klasyki we współczesnym teatrze oraz sposobach jej wystawiania. Głosem oryginalnym i odważnym, idącym bowiem niejako pod prąd obowiązującej w polskich teatrach tendencji.

Spektakl Bogdana Toszy rozpoczyna się od wejścia na scenę aktorów w strojach współczesnych, wręcz codziennych i wykonania czegoś na kształt "rozgrzewki", która płynnie przechodzi w pierwszą scenę sztuki. W pierwszej chwili może się pojawić obawa, że oto zobaczymy Moliere'a w stylu "młodych wilków" polskiego teatru, tak mocno i głośno wychwalanych przez znaczną część krytyków. Obawy jednak szybko znikają. Tosza zbyt dobrze czuje i rozumie teatr, by pójść ścieżką wydeptywaną przez innych. Tą pierwszą sceną nawiązuje do mody, ale wyczuwam w tym wyraźną ironię. Można rzec, że rozpoczyna swoją realizację w tym miejscu, do którego modni reżyserzy właśnie dochodzą. Po czym dokonuje swoistej dekonstrukcji tego modelu klasyki (jeśli to jeszcze jest klasyka). Stopniowo zaczynają się pojawiać elementy scenografii i kostiumów "z epoki", których ze sceny na scenę jest więcej. I nie jest to bynajmniej jedynie efektowny zabieg formalny, lecz coraz mocniejsze wciąganie widza w konfrontację z dramatem. Tosza nie ociosuje i niczym nie sztukuje klasycznego dzieła, by nadawało się do opisywania współczesności; czasem mocno wątpliwego, bo co wspólnego z wojną w Iraku ma "Makbet"? Owa konfrontacja ma służyć innemu celowi; jest propozycją, abyśmy my, współcześni, odszukali w klasyce siebie i swoje sprawy. W czym - dodajmy - nader pomocny jest nowy, doskonały przekład Jerzego Radziwiłowicza.

A co odnajdujemy w owej konfrontacji? Sztuka Moliere'a od lat (a właściwie od wieków) ma opinię dzieła antyklerykalnego; najsłynniejsze tłumaczenie Boya-Żeleńskiego nosi przecież ironiczny tytuł "Świętoszek". I oczywiście taki motyw jest w niej wyraźnie obecny. Ale sprowadzanie "Tartuffe"a" do antykościelnego pam fletu byłoby znacznym spłyceniem sztuki. Lubelska realizacja pokazuje wyraźnie, ze szalbierzy możemy spotkać w każdej dziedzinie życia. A co jeszcze ważniejsze - pokazuje, dlaczego i w jakich warunkach mogą działać. Tartuffe pojawia się tam, gdzie istnieje głód wartości, idei. Owszem, to może być religia, ale równie dobrze etos polityczny, idea społeczna, wartości rodzinne, a nawet - zaryzykuję twierdzenie - rozumienie teatru. To dla Tartuffe'a ogromna przestrzeń, w której zresztą może działać skuteczniej niż niegdyś, bo do dyspozycji ma współczesną technologię. To bardzo niepokojąca konstatacja.

Tym bardziej że szalbierstwo pojawia się dziś w postaci atrakcyjnej. Nie bez przyczyny lubelski Tartuffe ma powierzchowność Szymona Sędrowskiego, jakże odmienną i odległą od utrwalonego w tradycji wizerunku obleśnego typa. To Tartuffe czasu mediów i "pi-aru". A Sędrowski świetnie sobie poradził z tym zadaniem, tworząc kolejną wybitną kreację.

Aktorstwo zresztą jest bardzo mocną stroną spektaklu.
Nie ma tu ról słabych. A szczególnie dobre wrażenie robią: Jerzy Kurczuk jako wręcz przejmujący Orgon; Monika Babicka, która nadała wymiar prawdziwości postaci Elmiry, nic przy tym nie ujmując z jej "dekoracyjności", a także Magdalena Sztejman-Lipowska w brawurowej i błyskotliwej roli Doryny. Warto również zwrócić baczną uwagę na świetną scenografię Jerzego Kaliny, muzykę Piotra Salabera oraz choreografię Zbigniewa Szymczyka, znakomicie współtworzących nastrój spektaklu.

Tartuffe albo Szalbierz, Teatr Osterwy, następny spektakl: wtorek, godzina 19.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski