Lotnisko w Świdniku: Cała Europa w naszym zasięgu

Przygotowania do budowy lotniska w Świdniku nabierają tempa. Jednocześnie trwają poszukiwanie linii lotniczych, które zechcą lądować pod Lublinem.– Rozmawiamy ze wszystkimi, odwiedzamy targi lotnicze, staramy się, żeby linie lotnicze i biura turystyczne uwzględniły nasze lotnisko w planach na 2012 rok i kolejne – mówi Piotr Jankowski, rzecznik PLL. W rozmowach pomaga angielska firma ASM, ta sama, która współpracowała z rzeszowskim lotniskiem.

Padają deklaracje firm zainteresowanych współpracą, ale na razie nie ma żadnych umów. – Nikt nie będzie składał twardych deklaracji w sprawie lotniska, które będzie gotowe za dwa lata – tłumaczy Jankowski. Pewne jest, że w zasięgu samolotów startujących z lubelskiego lotniska znajdzie się cała Europa oraz kraje z Bliskiego Wschodu czy Afryki Północnej.

3,2 mln osób rocznie w wariancie optymistycznym, 2,4 mln pasażerów w wariancie „podstawowym”, 1,6 mln osób w wariancie ostrożnym – takie prognozy ruchu do 2035 r. przedstawia Port Lotniczy Lublin. Dla porównania, przez port na Okęciu przewinie się w tym roku prawdopodobnie 9 mln pasażerów.

Czy lubelskie wyliczenia są realne? Według Urzędu Lotnictwa Cywilnego, co roku coraz więcej osób korzysta z polskich portów lotniczych. W 2001 roku obsłużyły 6,3 mln pasażerów, a w 2006 r. już 15,4 mln. Wystarczy jednak chmura pyłu wulkanicznego w powietrzu, żeby ruch na lotniskach zamarł. Lotniska wyludniają się też po katastrofach i zamachach terrorystycznych.

– Należy się spodziewać, że przez pierwsze lata lotnisko obsłuży ok. 500 tys. pasażerów rocznie i będzie deficytowe. Później powinno być coraz lepiej. Na korzyść Lublina działa, że w pobliżu nie ma takich obiektów. Druga szansa to pasażerowie z Ukrainy. Na loty do Anglii już bym nie liczył, natomiast trzeba myśleć o turystach latających do Egiptu, Tunezji czy Turcji – zauważa Adrian Furgalski, ekspert z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.