- Mam legitymację emerycką. Przez całe życie opłacałam składki zdrowotne, a teraz dowiaduję się nagle, że tańsze leki mi nie przysługują - narzeka pani Wiesława. - Za co mam je kupić skoro muszę przeżyć cały miesiąc za mniej niż 1 tys. zł.
Oburzona jest też mama 4-letniego Adriana. U chłopczyka zdiagnozowano zapalenie ucha. Lekarz przepisał mu pełnopłatny antybiotyk. - Poprosiłam o wypisanie ulgi, bo jestem ubezpieczona. Ale powiedział, że nie może tego zrobić - denerwuje się pani Mariola. - Za leki zapłaciłam 150 zł. W aptece usłyszałam, że gdyby receptę objęto zniżką zapłaciłabym za nią niespełna 20 zł.
Niektórzy robią to tylko dlatego, by nie mieć problemów z późniejszą weryfikacją recept
Podobnych przypadków jest znacznie więcej, o czym świadczą liczby. Lubelski Oddział Wojewódzki NFZ miał w 2012 roku 463 mln 813 tys. zł na refundację leków. Nie wykorzystano około 90 mln zł. - Te pieniądze zostaną przeznaczone na sfinansowanie leków w nowych programach lekowych np. leczenia reumatoidalnego zapalenia stawów o przebiegu agresywnym, czy stwardnienia rozsianego po niepowodzeniu terapii lekami pierwszego rzutu - informuje Małgorzata Bartoszek, rzecznik prasowy LOW NFZ
- To na pewno bardzo potrzebne terapie, ale dlaczego urzędnicy wyciągają na nie pieniądze z kieszeni biednych ludzi - denerwuje się pani Janina, z którą rozmawialiśmy wczoraj w przychodni przy ul. Hipotecznej. - Lekarze robią co chcą i nie myślą o pacjentach. W ubiegłym roku roku za ten sam lek płaciłam 18 złotych, teraz ponad 60 zł, bo lekarz nie chce mi już wypisywać ulgi.
Kierownik jednej z lubelskich klinik przyznaje, że problem jest mu znany. - Pacjenci często skarżą się na pełnopłatne recepty. Wielu moich kolegów wypisuje je bardzo często - przyznaje profesor. - Niektórzy robią to tylko dlatego, by nie mieć problemów z późniejszą weryfikacją recept. Trzeba pamiętać, że za źle wystawioną zniżkę musimy płacić z własnej kieszeni - dodaje.
Jak twierdzą lekarze, winna jest także sama ustawa refundacyjna. - Przez zamieszanie z nią pacjenci płacą więcej za leki - mówi Monika Kowalska, rzecznik Porozumienia Zielonogórskiego. - Zniżkę na lek refundowany możemy przyznać tylko tym pacjentom, którzy cierpią na schorzenie wskazane przez producenta w ulotce informacyjnej leku. Jeśli wiemy, że lek doskonale sprawdza się także w leczeniu innych chorób niewymienionych na tej karteczce i chcemy go zaordynować, pacjent musi zapłacić za niego już 100 procent. Nawet wtedy, gdy jest ubezpieczony.
Przykład? Płyn pulmicort doprzeprowadzania inhalacji przepisywany na zdiagnozowaną astmę oskrzelową kosztuje ok. 15 zł. Jeśli jednak lekarz zaleci go dziecku, cierpiącemu na nawracające infekcje, czy uciążliwy kaszel, zapłacić trzeba będzie już blisko 80 złotych.
Najbardziej kontrowersyjną pod względem refundacji grupą leków są antybiotyki. - Z przepisów wynika, że antybiotyk ze zniżką można wypisać pacjentowi dopiero po wykonaniu posiewu i antybiogramu - tłumaczy Małgorzata Stokowska-Wojda, lekarz rodzinny z Federacji Porozumienie Zielonogórskie. - Jeśli przepisujemy go bez dokładnej diagnostyki, musimy wypisać go na 100 procent. Inaczej NFZ każe nam oddawać pieniądze za źle wpisaną zniżkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?