Lubelscy sklepikarze proszą o wsparcie w nierównej walce z dyskontami i supermarketami

- W starciu z międzynarodowymi sieciami handlowymi nie mamy żadnych szans – żalili się lubelscy sklepikarze w czasie ubiegłotygodniowego spotkania z prezydentem Krzysztofem Żukiem. Podkreślali, że nie stać ich na reklamy albo nadmierne obniżanie cen, co sprawia, że przegrywają walkę o klienta.

Pytali, więc czy ratusz mógłby poszukać systemowych rozwiązań, które przeciwdziałałyby dyskontowej ekspansji w Lublinie. – Nie mamy instrumentów prawnych, które pozwoliłyby zatrzymać ten proces – przyznał prezydent. Przypomniał, że duże centra muszą być uwzględnione w planie zagospodarowania przestrzennego, natomiast do wybudowania pawilonu o powierzchni mniejszej niż 2 tys. mkw wystarczy ogólny zapis o lokalizacji obiektu handlowo-usługowego. Podkreślał, że w dokumencie nie da się doprecyzować, czy będzie to osiedlowy sklepik czy dyskont. Tam, gdzie nie ma planu wystarczy natomiast decyzja o warunkach zabudowy. – Jeśli jej nie wydamy, nasze rozstrzygnięcie zostanie zaskarżone, a my narazimy się na upomnienia ze strony Samorządowego Kolegium Odwoławczego – tłumaczył Mirosław Hagemejer, szef ratuszowego wydziału architektury.

Prezydent zaproponował „ucieczkę do przodu” i przypomniał o pomyśle budowy w dzielnicach nowoczesnych hal targowych. – Drobni przedsiębiorcy mogliby w nich oferować swoje produkty i usługi – tłumaczył Żuk. I dodał, że ratusz ma już „na oku” kilka lokalizacji. – Konieczne będzie ich uzgodnienie i porozumienie w sprawie współfinansowania inwestycji – tłumaczył Żuk.

Przedsiębiorcom pomysł się podoba. Mimo tego, oczekują szczegółowej informacji od urzędników o pozwoleniach na budowę galerii i supermarketów wydanych w ostatnich latach. Takie zestawienie ma być przygotowane na kolejne spotkanie lokalanych przedsiębiorców z prezydentem.