Lubelskie: powyborcza fala likwidacji szkół

Protest mieszkańców Brzeźna (gm. Dorohusk), którzy nie godzili się na zlikwidowanie tamtejszego gimnazjum czy zabiegi podstawówki w Czesławicach (gm. Nałęczów), której dyrektorka na naszych łamach przekonywała, że po zamknięciu placówki zniknie ostatnie miejsce, które łączy mieszkańców tej miejscowości - to tylko niektóre przykłady tego, co działo się w ostatnich tygodniach w oświacie w naszym województwie.

Do wczoraj na biurku kuratora oświaty leżały pisma w sprawie 65 placówek. Dotyczyły likwidacji, zmniejszania liczby klas, łączenia w zespoły, przekazywania szkół stowarzyszeniom itp. - Wczoraj upływał termin, do którego samorządy zgłaszają nam tego typu zmiany - poinformowała Katarzyna Fik z kuratorium.

65 - wg danych kuratorium tyle szkół ma być zlikwidowanych lub przekształconych

Choć lista tegorocznych wniosków jeszcze nie jest ostatecznie zamknięta, to i tak jest ich już więcej niż np. w ubiegłym roku. - Nie dziwię się samorządom, że bardzo mocno analizują koszty utrzymania placówek oświatowych na swoim terenie - ocenia Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. - Wpływ na to ma zarówno niż demograficzny, jak i specyficzna struktura szkół w województwie. Aż 40 procent podstawówek na Lubelszczyźnie ma nie więcej niż 70 uczniów.

Czytaj także:
*Lublin: debatowali w ratuszu o reorganizacji szkół
*Łączenie szkół: uczniowie IV LO protestują ubrani na czarno
*Lublin: Projekt uchwały ws. łączenia szkół już jest gotowy

Babisz tłumaczy, że wpływ na tak dużą liczbę szkół proponowanych przez władze gmin do likwidacji miały też... wybory samorządowe. - W ubiegłym roku propozycji ze strony samorządów było znacznie mniej. W tej chwili mamy początek kadencji, to korzystny okres na podejmowanie decyzji, które za-zwyczaj budzą sprzeciw mieszkańców.

Kuratorium nie może zablokować likwidacji szkoły. Może jedynie wydać negatywną opinię, ale nie jest ona wiążąca dla gmin. - Podczas spotkań z samorządowcami staram się jednak przekonać ich, żeby dokładnie analizowali sytuację na swoim terenie. Również demograficzną, bowiem za kilka lat niż się skończy i liczba uczniów ulegnie zwiększeniu - uważa Krzysztof Babisz.