W ułożonym dużo wcześniej programie owego pierwszego koncertu, jego autorka, Monika Pacek umieściła piosenkę „Kałużowy deszcz”. A w niej dwie dziecięce grupy zespołu – Mały Lublin i Mały Lublin I – przekonywały, że dobrze bawić się można nawet wtedy, kiedy pogoda nie dopisuje. I już do końca koncertu aura nie przeszkadzała, bo tych paru kropel deszczu, które spadły na widownię muszli koncertowej w Ogrodzie Saskim, nie ma co liczyć. A mówiąc całkiem serio: tej piosenki warto było posłuchać niezależnie od owych „magiczno-meteorologicznych” zabaw myślowych, bo to utwór wpadający w ucho, pozostający w pamięci i – co najważniejsze – bardzo dobrze wykonany przez młodych „Kaniorowców”. To zresztą nie dziwi, bowiem choć Mały Lublin i Mały Lublin I to grupy młodziutkie, to jednak już z niemałym doświadczeniem scenicznym, także międzynarodowym. W ich grupie wiekowej trudno znaleźć zespoły, które tak jak one wykonywałyby np. tańce lubelskie czy rzeszowskie, że o opolskich nie wspomnę, bo tych poza zespołami z Opolszczyzny nie tańczy prawie nikt. A to przecież zaledwie ułamek ich bogatego repertuaru. Jednak jeszcze bardziej niż tancerze z dwóch Małych Lublinów piątkowy koncert z pewnością zapamiętają ich młodsze koleżanki i koledzy z grup Mali Muzykanci, Słoneczka i Wiolinki. Dla nich było to bowiem pierwsze spotkanie z publicznością i to od razu tak liczną. Z tym wyzwaniem najmłodsi „Kaniorowcy” poradzili sobie nader dzielnie, a ich występy najtrafniej można określić mianem: ujmujące.
Występy tych najmłodszych grup co roku oglądam z dużą sympatią i ciekawością, ale z największym zainteresowaniem przyglądam się i przysłuchuję grupom młodzieżowym. Nie tylko po to, by przekonać się, jaki postęp poczyniły w trakcie całorocznej pracy, lecz przede wszystkim dlatego, że część z występujących w nich młodych artystów w nowym sezonie przejdzie do II Reprezentacji zespołu. W piątkowym koncercie byli to Lubliniacy i Lubliniacy I. Monika Pacek dała swoim podopiecznym sposobność zaprezentowania się w repertuarze wymagającym nie tylko technicznego kunsztu, lecz także artystycznej dojrzałości. A oni temu wyzwaniu sprostali. Lubliniacy szczególnie dobre wrażenie zrobili na mnie w Suicie lubelskiej (choć osobiście wolałbym, aby była bardziej rozbudowana, ale rozumiem konieczne ograniczenia czasowe) oraz tańcach rzeszowskich i łowickich. Na plus należy także zapisać premierowe wykonanie krakowskiej przyśpiewki „Niech się panie stroją” oraz solowy debiut wokalny Jana Oleszczuka. Z tego dysponującego czystym i mocnym głosem chłopaka może być naprawdę duży pożytek. Lubliniaków I z kolei najwyżej oceniam w tańcach orawskich i efektownym „Lajkoniku”. A podsumowując wczorajsze (ale też wcześniejsze, które znam) występy grup młodzieżowych, mogę powiedzieć, że Bożena Baranowska, prowadząca „Kaniorowskie” grupy reprezentacyjne, ma z kogo wybierać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?