Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin nad łąką przysiadł, ale nie był sam. Poetycką trasę przemierzyło 100 osób

W „Poemacie o mieście Lublinie” ulice przemierzał Wędrowiec, a podczas spaceru jego trasą, 88 lat od napisania utworu, na szlaku było ok. 100 wędrowców i wędrowczyń.

To już 20. edycja przemierzania trasy i wspólnego czytania kultowego utworu Józefa Czechowicza.

– Dla mnie największą wartością tego czytania jest to, że stało się fajną tradycją – przekonuje Magdalena Krasuska z Domu Słów. – To wydarzenie ma różne wymiary i dla każdego jest czymś innym. Z jednej strony to spacer trasą poematu, spacer literacki, a z drugiej: spotykają się tu osoby, które lubią Lublin. Będąc tu po raz siódmy czy ósmy, nie mogę powiedzieć, że to jest nudne Wręcz przeciwnie, każdy spacer jest zupełnie inny. A „Poemat” jest po prostu pięknym utworem, ciągle bardzo lubię go czytać.

Zapytaliśmy również osoby uczestniczące w spacerze, dlaczego zdecydowały się na taką formę spędzenia pierwszej lipcowej pełni księżyca.

– Bardzo lubię „Poemat”. Uczyłam się na pamięć pierwszego fragmentu, jak byłam w podstawówce, i dalej go znam. Jest dla mnie na tyle ważny, że mam go wytatuowanego na ramieniu. Dziś przyszłam tu, bo jest pełnia, magiczna pora. Wierzę w takie rzeczy. Myślę, że dzięki czytaniu go w tym czasie możemy zaczerpnąć od Czechowicza jakiejś energii – mówi „Kurierowi” Iza, która na spacer trasą poematu wybrała się po raz pierwszy.

– Ja też jestem tu pierwszy raz. Czechowicz to ciekawy poeta, a taki spacer to rzadka okazja do wędrówki razem z dużą grupą obcych ludzi. To jest magiczne – przyznaje Ola.

– W tym roku pierwszy raz zamierzam przejść całość, wcześniej byłem tylko do połowy. Jedni mają pielgrzymki i inne wydarzenia religijne, inni mają po prostu spacery literackie. To trochę tak, jakby się próbowało patrzeć na miasto wzrokiem poety, który żył tu w poprzednim stuleciu – twierdzi Grzegorz.

– Mieszkam w Lublinie już kilka lat i stwierdziłam, że to dobra okazja, żeby go poznać z perspektywy literackiej, poetyckiej. To zresztą niezwykłe doświadczenie: być w grupie, która razem unisono, czyta wiersz Czechowicza. Dla mnie jest trudnym poetą i nie do końca go rozumiem. Też piszę wiersze, chociaż ostatnio mniej, i właśnie podczas spacerów mam najwięcej inspiracji, a zwłaszcza na przejściach dla pieszych – mówi ze śmiechem Marcelina.

Pan Krzysztof na spacer wybrał się z rodziną – z żoną i córkami rodzeństwa.

– To żona powiedziała: dziś idziemy na spacer z Czechowiczem. I jesteśmy. Żona pochodzi spoza Lublina, ale ja jestem rodowitym lublinianinem i wstyd nie wiedzieć, kim był Czechowicz.

Towarzyszki pana Krzysztofa, Miriam i Kesja, na co dzień mieszkają pod Tarnowem.

– Jest bardzo fajnie. Lubię poezję, najchętniej czytam Szymborską, i pomyślałam, że może Czechowicz też mi się spodoba. Bardzo mi się podoba, że nie tylko możemy tu poznać jego poezję, ale też ją poczuć – mówi Miriam.

– Jestem na spacerze drugi raz. Poeta jest mocny wrośnięty w tkankę miasta. Ja też pochodzę z Lublina, wyjechałam stąd na 20 lat, ale dwa lata temu miałam okazję wrócić. Jestem w takim momencie, że nie wiem, w którą stronę dalej i po co właściwie przyjechałam z powrotem. Może spacer jest… Nie, spacer jest przede wszystkim przyjemnością. Z poprzedniego wzięłam ze sobą dwie mapki. Są jeszcze ozdobione płatkami złote, oprawiłam je i wieszam na ścianie w każdym miejscu, w którym mieszkam. W „Poemacie” największe wrażenie robi na mnie mgła. To pewnie kwestia mojej interpretacji, ale myślę, że wiem, gdzie ona przysiada, bo przyjeżdżając któregoś razu do Lublina, zobaczyłam ją – wspomina pani Karolina.

W spacerze brały udział nie tylko osoby polskojęzyczne. Jedną z nich była Maria.

– Pochodzę ze Lwowa i mieszkam w Lublinie od 27 lutego. Pracuję zdalnie w ukraińskiej firmie. Nie mówię dobrze po polsku, dopiero się uczę, ale zaprosiła mnie na ten spacer jedna z osób pracujących w Ośrodku Bram Grodzka – Teatr NN. Czechowicza wcześniej nie znałam – zaznacza.

Trasa spaceru zaczynała się tradycyjnie o 19 na Wiadukcie Poniatowskiego od strony Czechowa, a zakończyła na wzgórzu Czwartek o 21:37. Jak co roku idący na moment zboczyli ze szlaku wytyczonego przez poetę, żeby odwiedzić Muzeum Czechowicza i obejrzeć z bliska spoczywający tam rękopis utworu. Uczestniczki i uczestnicy razem z czechowiczowskim Wędrowcem przemierzyli dokładnie 4,6 km.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski