Lublin wyemituje obligacje. Ma to dać miastu 140 milinów. Pieniądze trafią głównie na … spłatę „starego” zadłużenia

- Jeśli tańszym instrumentem dłużnym spłacamy zobowiązanie droższe, to co w tym złego? To racjonalne działanie – przekonuje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Miasto dostało od radnych „zielone światło” do emisji obligacji. Będą to obligacje 10-letnie. Łącznie mają opiewać na 140 mln zł.
- Cel emisji? Pokrycie deficytu – tłumaczy Artur Szymczyk, z-ca prezydenta Lublina.
- To realizacja zapisów uchwały budżetowej – zapewnia Lucyna Sternik, skarbnik Lublina.

Miasto w budżecie na 2021 r. zaplanował emisję obligacji na kwotę 60 mln zł oraz zaciągniecie kredytu na kwotę 80 mln zł. Łącznie daje to 140 mln zł.

- Zmieniliśmy jednak kredyt na obligacje, bo uważamy, że to będzie to tańsze rozwiązanie – informuje Szymczyk.
Ile może zaoszczędzić miasto? – W przypadku kredytu maksymalne oprocentowanie może sięgnąć 2 procent, dla obligacji - 1,6 proc., czyli zaoszczędzić możemy 0,4 - wylicza Sternik.

- Jaki będzie koszt obsługi obligacji? Jakie zapłacimy odsetki w ciągu 10 lat? - docieka Piotr Gawryszczak, przewodniczący klubu radnych PiS.
Ratusz wylicza, że maksymalnie koszt obsługi sięgnie 29 mln zł.
Na co trafią pieniądze uzyskane ze sprzedaży obligacji? – Ok. 121 mln zł zostanie przeznaczone na spłatę zadłużenia. Pozostałe na sfinansowanie wydatków majątkowe – dodaje Sternik.
Miasto nie precyzuje o jakie wydatki majątkowe, czyli inwestycje chodzi.

Na koniec tego roku zadłużenia Lublina na wynieść 1,75 mld zł.