Nielimitowany dostęp do wody pitnej, leżanka, koc, opieka lekarza, rozmowa z psychologiem - to wszystko za 299,98 zł za dobę. Od czwartku w Lublinie zacznie działać „Ośrodek wczesnej interwencji dla osób z problemami alkoholowymi i ich rodzin”. To nic innego jak nowoczesna Izba Wytrzeźwień.
- Godziną „zero”, czyli momentem uruchomienia placówki, będzie czwartek godz. 17 - zapowiada Adam Mołdoch, zastępca dyrektora Centrum Interwencji Kryzysowej w Lublinie.
Nowa placówka będzie się mieściła przy ul. Północnej 3, w budynku Komendy Miejskiej Policji (do niedawna działała tam policyjna Izba Dziecka).
Pomieszczenia zostały wyremontowane i dostosowane do potrzeb nowego ośrodka. - Mamy zgromadzone trzy czwarte niezbędnego wyposażenia. Dotarły już do nas m.in.: leżanki, biurka, krzesła, komputery. Czekamy na sprzęt medyczny, w tym defibrylatory oraz alkomaty, które będą połączone z drukarką - wylicza Mołdoch.
Skompletowana jest już niemal cała kadra. A zatrudnienie jest naprawdę spore. Łącznie 21 osób. - Placówka ma działać przez całą dobę. Pracownicy będą mieli 12-godzinne dyżury, po których zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa pracy, przysługuje im przerwa na odpoczynek - wyjaśnia Mołdoch.
Cztery etaty przypadły pielęgniarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym, jest też czterech kierowników zmian oraz sześciu opiekunów zmian. - Wśród tych ostatnich są czterej mężczyźni i dwie kobiety. Mamy też podpisane umowy z 13 lekarzami, którzy będą świadczyć usługi w ramach prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej - precyzuje Mołdoch.
Nowa placówka ma zastąpić Izbę Wytrzeźwień zlikwidowaną w 2002 roku, która działała przy ul. Kawiej. W placówce znajdzie się miejsce dla 20 nietrzeźwych: dziewięciu mężczyzn i sześciu kobiet. Trzy miejsca przeznaczono dla nieletnich. - Nasi podopieczni będą przebywali w trzyosobowych salach. Zgodnie z przepisami, na każdego z nich muszą przypadać co najmniej trzy metry kwadratowe powierzchni - opisuje Mołdoch.
W budynku wyznaczono też izolatkę i salę służącą do unieruchomienia osób nietrzeźwych. Pobyt w placówce będzie trwał maksymalnie 24 godziny.
- Wypisywane będą osoby, w przypadku których alkomat wykaże brak alkoholu w wydychanym powietrzu - zapowiada Mołdoch. I dodaje: - Wcześniej, czyli przed wytrzeźwieniem, placówkę będą mogli opuścić tylko nieletni, ale pod warunkiem, że zostaną odebrani przez rodziców lub prawnych opiekunów.
Za pobyt w ośrodku trzeba będzie zapłacić 299,98 zł. Za dobę. To więcej niż za nocleg w położonych w śródmieściu lubelskich hotelach, m.in. w Europie czy Lubliniance. - Luksusów nie będzie - przyznaje Mołdoch.
Pensjonariuszom będą przysługiwały leżanka i koc, a osoby, które będą potrzebowały ubrania, dostaną odzież na czas pobytu.
- Będzie też woda do picia. I to w nielimitowanych ilościach dla każdego z podopiecznych - obiecuje Mołdoch. Ratusz nie ma złudzeń, że uda się wyegzekwować opłaty od wszystkich „klientów”. - Poziom ściągalności określamy na 30 procent - stwierdza Mołdoch.
Pijanych mają dowozić na ulicę Północną policjanci oraz strażnicy miejscy. - Głównie chodzi o osoby, które zagrażają bez-pieczeństwu, awanturują się lub zachowują nieobyczajnie - wylicza Mołdoch.
- Do przewożenia nietrzeźwych przeznaczyliśmy trzy auta - informuje Robert Gogola, rzecznik lubelskiej Straży Miejskiej.
Na uruchomienie ośrodka czekają Szpitalne Oddziały Ratunkowe. Obecnie to tam trafiają nietrzeźwi.
- To olbrzymi problem. W dni powszednie mamy po około dziesięciu takich przypadków, w weekendy ta liczba zwiększa się dwukrotnie - mówi lek. med. Leszek Stawiarz, kierownik SOR z alei Kraśnickiej.
Izba przynosiła straty
Izba Wytrzeźwień została zlikwidowana w Lublinie w 2002 roku. „Wytrzeźwiałka” mieściła się przy ul. Kawiej 9. Placówka powstała w latach 60. Miała funkcjonować tymczasowo, a wytrzymała ostatecznie 40 lat. Decyzję o likwidacji Izby Wytrzeźwień podjęli radni miejscy w czerwcu 2002 roku. „Wytrzeźwiałka” zakończyła swoją działalność od lipca 2002 roku. Powodem jej likwidacji wcale nie było to, że lublinianie zaczęli stronić od alkoholu. O zamknięciu Izby zdecydowały pieniądze. A w zasadzie ich brak. Władze miasta, które prowadziły placówkę, uznały ją za nierentowną. Izba była dofinansowana w połowie z budżetu państwa. Resztę kosztów musiała pokryć sama. Niestety, była w stanie wygospodarować tylko ok. 4 proc., bo podopieczni nie płacili za pobyt. Doba kosztowała 400 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?