Lublin zakazuje eksponowania na ulicach „drastycznych zdjęć” np. usuniętych płodów ludzkich. Radni przyjęli uchwałę. Czy wejdzie w życie?

Radni zakazali prezentowania na terenie miasta Lublin treści drastycznych, chodzi o wizerunek zwłok lub ich fragmentów. Nie będą mogły być eksponowane m.in. na banerach, bilbordach czy pojazdach lub przyczepach. Za głosowało 16 radnych (z klubu Radnych Prezydenta Krzysztofa Żuka), przeciwko 12 (radni PiS i niezrzeszeni). Dwóch wstrzymało się od głosu.

Projekt przygotowali mieszkańcy.

- Na ulicach i placach naszego miasta pojawiają się banery i auta z przyczepami, na których przedstawiane są makabryczne obrazy zakrwawionych, rozczłonkowanych zwłok martwych płodów. Pojawiają się także na billboardach usytuowanych przy ulicach – wskazują autorzy uchwały w jej uzasadnieniu.

Debata radnych trwała około dwóch godzin. – To projekt wprowadzający rodzaj cenzury na wyrażanie swojego sprzeciwu wobec przemysłu związanego z zabijaniem dzieci nienarodzonych – ocenia Piotr Gawryszczak, przewodniczący klubu radnych PiS.

- W tej uchwale chodzi o to aby zabronić piętnowania zła – sekunduje Stanisław Brzozowski, radny niezrzeszony. I podkreśla, że złu należy się przeciwstawiać. - Tylko, że nie jest złym ten kto mówi, piętnuje zło, ale ten kto je czyni.

Radni koalicji popierali w większości zakaz eksponowania „drastycznych treści”.

– Nie chcę, aby moje dziecko był narażone na oglądnie takich widoków idąc ulicą – podkreśla Maja Zaborowska.

Identyczną, jak w Lublinie, uchwałę przyjęli w listopadzie 2020 r. radni w Krakowie. Uchylił ją wojewoda małopolski. A później to stanowisko podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny. – Wyrok WSA nie jest prawomocny, z czego wnioskuję, że złożona została skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego – informuje Zbigniew Dubiel, radca prawny ratusza.

Zaskarżenie uchwały już zapowiada Fundacja Życie i Rodzina. - Uchwałę oczywiście zaskarżymy, a póki co wyjdziemy na ulice miasta z kolejnymi pikietami informacyjno-edukacyjnymi. Nie damy zamilczeć prawdy o zbrodni – twierdzi Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina.