Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Która jest godzina świata?

Ewa Czerwińska
Franciszek Piątkowski, pomysłodawca Akademii  Reportażu Ryszarda Kapuścińskiego
Franciszek Piątkowski, pomysłodawca Akademii Reportażu Ryszarda Kapuścińskiego Jacek Babicz
O dziennikarskiej misji, Pińsku nieopisanym, Ryszardzie Kapuścińskim non fiction, młodych talentach i akademii w Siennicy pod Krasnymstawem opowiada Ewie Czerwińskiej Franciszek Piątkowski.

Akademia Reportażu Ryszarda Kapuścińskiego, która już w poniedziałek otworzy podwoje w Siennicy Różanej, to Pana najmłodsze dziecko?

Najmłodsze, bardzo kochane, bardzo wymagające i bardzo kłopotliwe.

Z powodu ilości "bardzo" czuję ten kaliber. Zresztą, czegoż się nie robi z miłości. A Pan przecież kocha być belfrem!

Rzeczywiście lubię uczyć. Prowadzę zajęcia na wszystkich uczelniach humanistycznych Lublina. Proszę popatrzeć na ten stosik prac. Podobny mam w domu. Na zajęciach młody człowiek musi opanować teorię i pisać, pisać, pisać. Moi studenci dostają nagrody w konkursach na reportaż, w konkursach fotograficznych. To zdolni ludzie. Wydawało mi się, że ci, którzy dochodzą do takich rezultatów, powinni otrzymać jakieś wzmocnienie w postaci potężnego, skumulowanego kwantu wiedzy. A ci, którym to nie wychodzi - upewnić się, że nie powinni pisać.

I dlatego wymyślił Pan akademię?

Również dlatego. Ale najważniejsze było to, co stało się po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego. Pewnego dnia przeczytałem w którymś z tygodników, że ze śmiercią Ryszarda kończy się pewna epoka w dziejach dziennikarstwa. Epoka misji, posłannictwa, żarliwości. Powiedziałem: Nie, ona nie może się skończyć! Niezależnie od swoich powinności, konieczności dziennikarstwo nie może być zawodem, w którym tylko zarabia się pieniądze. Była także przyczyna bezpośrednia utworzenia tej wakacyjnej uczelni dla młodych ludzi: Wydawcy zaprosili do Polski tłumaczy Ryszarda. Wśród nich był mój przyjaciel Marek Kusiba. Usłyszałem jego głos w audycji radiowej i postanowiłem odnaleźć go, zaprosić do Lublina. Wkrótce też przeczytałem w Newsweeku ten słynny artykuł "Ryszard Kapuściński - tajny współpracownik?".

A Pan jak by odpowiedział na to pytanie?

No, mój Boże, ja wiedziałem, na czym ten mechanizm polega w przypadku dziennikarzy amerykańskich, czy z byłego Związku Radzieckiego. Czy był? Takie samo pytanie należy postawić dziesiątkom, setkom korespondentów radiowych, telewizyjnych, i to nie tylko polskim korespondentom. Dla mnie kryterium oceny w takich sytuacjach jest: Czy ktoś się ześwinił, czy nie. Czy doniósł na kolegę, czy wyrządził komuś krzywdę. Jeśli nie, to won.

Potem była książka Artura Domosławskiego "Kapuściński non fiction".

A ja mam dokładnie 187 zarzutów wobec zarzutów tam postawionych. Przygotowałem się na spotkanie z autorem, panem Arturem Domosławskim, do czego jednak nie doszło. Na przykład jeden z tych zarzutów mówi, że Kapuściński nie napisał książki o Pińsku. Proszę zgłosić ten zarzut nie do Ryszarda Kapuścińskiego, tylko do tej starej wariatki, jak nazywał śmierć Edward Stachura. Bo Kapuściński marzył o tym, żeby napisać dwie, trzy książki: o rodzinnym Pińsku, najwybitniejszym polskim antropologu Bronisławie Malinowskim i być może o Ameryce Południowej. Kapuściński zgromadził potężne archiwum na temat Pińska...

Ale nie rozumiem, jaki to zarzut z tym Pińskiem.

Śmieszny. I wiele jeszcze jest takiego opluskwiania w książce. Że Kapuściński wcale nie poznał Che Gevary, Lumumby...

Czyli że konfabulował.

Według Domosławskiego.

Z drugiej strony autor książki wykonał poważną pracę gromadząc te zarzuty, nie sądzi Pan?

Ależ co on pisze, co pisze?! Że trawa była nie dwumetrowa, a metr osiemdziesiąt? A kogo to obchodzi? Tak się pisze paszkwil. Ryszard Kapuściński tyle razy, w "Lapidariach", w "Podróżach z Herodotem", pisze, że jego nie interesuje protokolarny zapis faktów, ale ich istota. Nie od rzeczy przywołuje takich ludzi jak Ludwig Widgestein, najwybitniejszy filozof języka. I fenomenologię Edmunda Husserla, w której "eidos" (istota) jest ważny. Ja mogę Domosławskiemu zadedykować tylko to, co napisał wybitny filozof Thomas Hobbes: Czym idiota różni się od człowieka normalnego? Tym, że idiota patrzy na zegar i liczy ruchy wahadła: raz, raz, raz, raz. Ale nigdy nie będzie wiedział, która godzina. Kapuścińskiego nie interesowały ruchy wskazówek wahadła. Interesowało go, która jest godzina świata.

Myśli Pan, że ta książka mogła powstać za życia Kapuścińskiego? Chodzi o odbrązowienie pomnika?

Nie za życia. Po śmierci prościej. To taki cel arcypolski: Utytłać w błocie. Tak jak próbowano utytłać Traugutta, bohatera powstania styczniowego, i najbardziej żarliwego myśliciela w dziejach Polski Stanisława Brzozowskiego. Taki polski kundlizm, co nazwał po imieniu Wańkowicz. Szewc zazdrości kanonikowi, że nie jest biskupem.

Gniewny Pan.

Bo to jest, powtarzam, misja. Misja, którą żył Ryszard: zatrzymaj się, obok ciebie jest Inny Człowiek. To jest jak ewangelia.

Pan ją praktykuje, i ja też. Nie przesadza Pan, że ta misja się skończyła?

Wszystko robię, żeby dostarczać dowodów na to, że dziennikarstwo może i powinno być misyjne. Po to jest ta akademia dla młodych autorów.

A jest miejsce na reportaż w gazetach?

Kiedy była wysoka fala polskiego reportażu, a ja miałem szczęście być wówczas w ogólnopolskim piśmie reporterów i autorów literatury faktu "Kontrasty", reportaż miał się bardzo dobrze w gazetach codziennych. I tylko niedokształceni naukowcy - proszę to wyboldować! - powtarzają, że tak zwany reportaż gazetowy to wtoroj sort. Przepraszam! Gdzie się rodzi Jagienka Wilczek? W rzeszowskich "Nowinach". A Edward Redliński? W "Gazecie Białostockiej". Dorota Terakowska? W"Gazecie Krakowskiej"... To jaki to gorszy reportaż?! Tylko że dla uprawiania tego reportażu było miejsce w gazetach codziennych. Reportaż był siłą tytułów. Był klimat do jego uprawiania.

Dzisiaj nie ma.

Hmm, bo wydawcy liczą, że reportaż jest gatunkiem czasochłonnym i kosztochłonnym. I zapominają, że czytelnik potrzebuje nie tylko informacji o faktach, ale także objaśnienia tych faktów. I płacą za to straszne frycowe.

Może chodzi o to, żeby czytelnik się nie przemęczał.

W skali światowej prasa codzienna powoli przegrywa z internetem, także na polu ogłoszeniowym. Ale też - jako przeciwwaga - odradza się prasa sensu. I tam jest właśnie miejsce na reportaż. A w Polsce jesteśmy na etapie kretynizmu. Namiastki są - w "Newsweeku", "Przeglądzie", "Polityce". Ale namiastki w stylu amerykańskim. Natomiast proszę zauważyć, jak dobrze ma się książka reportażowa na rynku wydawniczym! Jakie ma nakłady!

No i ruchem wahadła wróćmy do akademii - bo to jeden z dowodów na istnienie misji dziennikarskiej. I reportażu w gazecie!

No właśnie. Czytam ja ten artykuł w "Newsweeku" o Kapuścińskim i daję go zaraz do czytania Markowi Kusibie, który wówczas mieszkał u nas. On, emigrant polityczny, totalnie anty, nie lubiący tego, co się nazywa socjalizm, zsiniał i mówi: Franek, pora umierać. A ja mówię: Nie, trzeba coś zrobić. Co wiesz o Cartagenie? A Cartagena to szkoła założona przez noblistę, pisarza Gabriela Garcię Marqueza, szkoła wędrująca, gdzie kamieniem węgielnym była osoba i twórczość Ryszarda Kapuścińskiego. Uczą się w niej utalentowani studenci południowoamerykańscy. No i tak urodził się pomysł Akademii Ryszarda Kapuścińskiego i edycja pierwsza w ubiegłym roku. Zakładałem, że będzie mądrym kalejdoskopem. Była. Miała dobre echa - a to dzięki Kurierowi Lubelskiemu, Radiu Lublin i tekstom poety i reportażysty Marka Kusiby w nowojorskim Nowym Dzienniku. Znakomita promocja.

Tegoroczna akademia rozwinęła skrzydła?

Przede wszystkim w tym roku nie jest przedsięwzięciem Franciszka Piątkowskiego. Dziś to UMCS jest organizatorem naukowym - Wydział Politologii we współpracy z Wydziałem Humanistycznym oraz, oczywiście, z gospodarzem Siennicy Leszkiem Proskurą, który zaprasza akademię już po raz drugi, ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Ziemi Siennickiej i Zespołem Szkół Rolniczych, który użycza internatu, stołówki i uśmiechu.

A dlaczego Siennica?

Bo tam jest wypróbowany potencjał: Kilkakrotnie robiliśmy w tej przyjaznej, ekologicznej wsi imprezę "Z Rejem do Siennicy". W tym roku przyjedzie tam około 50 słuchaczy - to studenci kierunków humanistycznych lubelskich uczelni, Uniwersytetu Warszawskiego i uczniowie z liceów z Krasnegostawu, Biłgoraja, Chełma, Lublina, Poznania i Radzynia Podlaskiego. A wśród gości: Honorowy Rektor Akademii pani Alicja Kapuścińska, córka Kapuścińskich Rene Maisner, Magdalena Szymków, która w Siennicy będzie realizować film, współtwórcy polskiej szkoły reportażu, m.in. Wojciech Giełżyński, Małgorzata Szejnert, Mirosław Ikonowicz. I wybitny uczeń Kapuścińskiego Wojciech Jagielski. Jego ostatnia ksiażka "Nocni wędrowcy" jest lekturą porażającą. Mądrą, głęboką. Będzie też Marek Miller z Laboratorium Reportażu Uniwersytetu Warszawskiego. Będzie Goffredo Fofi z Włoch, założyciel i redaktor pisma La Straniero (Inny), wybitny intelektualista, eseista, znawca filmu włoskiego nazywany we Włoszech wice-Umberto Eco... I wielu innych, mądrych ludzi.

A Pan co tam będzie robił?

Ja tam będę sprzątaczką.

Dossier

Franciszek Piątkowski urodził się dawno temu w Puszczy Pilickiej, w obszarze Lasów Spalskich, a zatem w obszarach mocno zakrzaczonych. Debiutował w prasie, kiedy skończył 12 lat. W bardzo wczesnej młodości był człowiekiem łódzkiego korespondencyjnego Ruchu Młodych Pisarzy. Pisał wypracowania, opowiadania i wiersze. Czasem dostawał nagrody.

W Lublinie skończył prawo na UMCS. Dalej pisał, przede wszystkim w "Konfrontacjach", jego ulubionym dodatku do "Kuriera Lubelskiego" i trochę w tygodniku "itd.". Pamięta, że dostał główną nagrodę w konkursie o Laur im. J. Czechowicza i że napisał piosenkę "Lato" (pachnące miętą). Potem pracował w prasie regionalnej, w tym w ogólnopolskim miesięczniku reporterów i autorów literatury faktu "Kontrasty", gdzie trochę rządził. Po powrocie do Lublina wymyślił i prowadził m.in. "Tygodnik Wschodni. Relacje". W "Sztandarze Ludu", w "Kurierze Lubelskim", w "Gazecie Białostockiej", w "Gazecie Współczesnej" i w wielu tytułach ogólnopolskich uprawiał przede wszystkim publicystykę kulturalną, krytykę teatralną oraz reportaż. Jest laureatem kilku ogólnopolskich konkursów na reportaż (m.in. Konkursu im. A. Polewki, Turnieju Reporterów itd.).

Od 35 lat (z małymi przerwami) jest wykładowcą szkół wyższych (wykłady zlecone; ostatnio - etatowy wykładowca UMCS).

Wymyślił sporo przedsięwzięć o charakterze dyskusyjnym, naukowym i artystycznym. W latach ostatnich m.in. cykl zdarzeń pod hasłem "Z Rejem do Siennicy" i przy udziale Marka Kusiby - Wakacyjną Akademię Reportażu, której patronuje Ryszard Kapuściński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski