Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Cztery metry noblistki z brązu. Nie każdemu się podoba, ale bez niej UMCS nie byłby taki sam

Cztery metry noblistki z brązu. Nie każdemu się podoba, ale bez niej UMCS nie byłby taki sam Fot. NAC
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Trudno dzisiaj wyobrazić sobie bez niego plac przed rektoratem UMCS. Żeby mógł powstać, w szkołach zbierano złom, a w zakładach pracy - pieniądze. Ostro skrytykował go Oskar Hansen. Mało kto pamięta, że to niejedyny pomnik Marii Skłodowskiej-Curie, jaki mamy w Lublinie

23 października 1964 roku w Lublinie - wielka feta. Hucznie obchodzono dwudziestolecie UMCS. Gościem uroczystości był m.in. sekretarz Rady Państwa Edward Ochab.

Jednym z elementów obchodów było odsłonięcie pomnika patronki uczelni przez sekretarza KC PZPR Witolda Jarosińskiego.

Do tłumów przemawiał prof. Narcyz Łubnicki, dziękując twórcy monumentu za „tak udane dzieło”, a prof. rektorowi Grzegorzowi L. Seidlerowi za „niespożytą energię i umiejętność pokonywania trudności”.

Cztery metry noblistki z brązu. Nie każdemu się podoba, ale bez niej UMCS nie byłby taki sam
ze zbiorów muzeum UMCS Montaż pomnika, październik 1964 r. - Problemem było wniesienie postaci noblistki na czterometrowy cokół - pisał Kurier Lubelski

Rzeczywiście nie było łatwo. Pomysł budowy pomnika narodził się już na początku lat 50. - Jednak brak środków przez długie lata nie pozwalał na jego realizację - czytamy w książce „70 lat UMCS w Lublinie” prof. Janusza Wrony i prof. Zbigniewa Zaporowskiego.

Do pomysłu powrócił Grzegorz L. Seidler właśnie z okazji zbliżającej się rocznicy 20-lecia uniwersytetu. Konkurs na upamiętnienie patronki ogłoszono wiosną 1963 r.

Wygrał prof. Marian Konieczny z krakowskiej ASP. Maria z brązu rodziła się w jego warszawskiej pracowni.

- Były pomysły, żeby postać nie była realistyczna, ale bardziej abstrakcyjna. Zwyciężyła jednak ta pierwsza koncepcja. Chciałem postać jakoś urozmaicić, stąd np. podwinąłem jej rękawy. Celem było, żeby uczona wyglądała jak w działaniu, jak przy pracy - wspomina Marian Konieczny.

Dr hab. Kazimierz S. Ożóg, historyk sztuki, specjalista od pomników, tłumaczy, że na jakąkolwiek abstrakcyjną formę nie było tu szansy:

- System komunistyczny nie do końca akceptował abstrakcję, władze rozumiały ją często jako coś karykaturalnego. Ale trzeba też wiedzieć, że Marian Konieczny jest realistą i to jest jego styl - wyjaśnia.

Brąz pilnie poszukiwany

Sama realizacja pomnika nie była prosta. Na przeszkodzie stanął m.in. brak brązu, który był wówczas towarem reglamentowanym.

Zarządzono zbiórkę złomu przez młodzież w szkołach. Jak pisze w artykule „Lubelski Pomnik Uczonej Kobiety” prof. Ireneusz J. Kamiński akcja objęła dziewięć powiatów.

Towarzystwo Przyjaciół UMCS wystąpiło do dyrekcji Zjednoczenia Górniczo-Hutniczego Metali Nieżelaznych w Katowicach, prosząc o przydział 1500 kg brązu w blokach. Sprawa oparła się nawet o Komisję Planowania przy Radzie Ministrów.

Nie bez znaczenia były też pieniądze. Na początek wyliczono, że potrzeba 800 tys. zł na wynagrodzenie dla twórcy, zakup materiałów, odlanie postaci w brązie. Fundusze zbierał Komitet Organizacyjny Budowy Pomnika.

W listopadzie 1963 r. wystosowano apel do społeczeństwa z województw lubelskiego, białostockiego i rzeszowskiego, licząc na „zrozumienie i pomoc” (studenci UMCS rekrutowali się wówczas głównie z tych trzech regionów).

Duże wsparcie nadeszło z Rzeszowa. Za to Białystok „demonstracyjnie odciął się od akcji Lublina”. W Lubelskiem pieniądze zbierano w 54 zakładach pracy: „od fabryk zaczynając, na przedsiębiorstwie jajczarsko-drobiarskim kończąc”.

Ostatecznie inicjatywę doprowadzono do końca. Odlana z brązu figura wysoka na ponad cztery metry umieszczona została na postumencie o podobnej wysokości. Napis głosi: „Marii Curie-Skłodowskiej uniwersytet jej imienia i społeczeństwo”.

„Projekt (...) zdobył uznanie pracowników uniwersytetu. Dostojna, majestatyczna postać (...) stanowiła symboliczną wizualizację ludzi nauki o sobie samych (...) - pisze prof. Janusz Wrona.

Zupełnie inną opinię miał na ten temat Oskar Hansen, znany architekt, projektant osiedla Słowackiego na LSM.

„Kompozycja apodyktyczna, kojarząca się z postacią Matki Boskiej przydrożnej, od której wierni otrzymują błogosławieństwo” - pisał.

Oceniał monument jako niepoprawny politycznie, gdyż miał korespondować ze znajdującym się niedaleko KUL-em.

„Poza tym ten (...) wyrazowo bezdyskusyjny sposób stawiania figur ludzi (...) stosuje się zazwyczaj w ustrojach totalitarnych (...) Skłodowska-Curie nie była dyktatorem, była naukowcem”.

Mało kobiet na cokole

Kazimierz S. Ożóg przyznaje, że nie nazwałby pomnika Marii dziełem wybitnym.

- Ta postać stojąca, hieratyczna, jest dość nudna. Chociaż trzeba przyznać, że taka forma pasuje do placu, na którym się znajduje - tłumaczy. - Z drugiej strony najważniejsze jest, że Maria Skłodowska-Curie pojawia się na cokole, bo stosunkowo niewiele jest pomników postaci kobiecych - dodaje.

Lepiej ekspert ocenia inną, nieco zapomnianą lubelską rzeźbę autorstwa Aliny Ślesińskiej. Powstała na początku lat 60., dziś stoi przy ul. Chodźki. Przez lata zdewastowana, kilka lat temu została wyremontowana.

Maria Skłodowska-Curie jest tam przedstawiona razem z mężem Piotrem „w konwencji niezwykle syntetycznych, półpłynnych kształtów”.

- Te odrealnione postaci to jest coś, co porusza, przestawia nasze myślenie na inne tory. A taka przecież powinna być sztuka - podkreśla Ożóg.

Korzystałam z „Pomników Lublina” Kazimierza S. Ożoga, „70 lat UMCS w Lublinie” Janusza Wrony i Zbigniewa Zaporowskiego oraz artykułu „Lubelski Pomnik Uczonej Kobiety” prof. Ireneusza J. Kamińskiego.

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.