Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swojsko, polsko, czyli relaks na działce

Dorota Krupińska
Oplatają miasto niczym sieć. Wystarczy otworzyć furtkę, by wkroczyć do innego wymiaru. Polskie działki to fenomen w skali urbanistycznej i architektonicznej - uważają polscy architekci.

Wenecjanie podziwiają polskie ogródki działkowe. Na prezentowanych zdjęciach kolorami mienią się piwonie, równo posadzone cebule dymki, krągłe malinowe pomidory i porzeczki. Grządki równe jak pod linijkę. Nie mogą się nadziwić naszej pomysłowości, że stare, niepotrzebne drzwi do pokoju, kilka desek i cerata tworzą altankę. Zastanawiają się, co robi żeliwna wanna w ogrodzie. Okazuje się, że to zbiornik na wodę do podlewania kwiatów. Unikatowy klimat polskich ogródków działkowych zrobił furorę w Wenecji na wystawie Biennale Urbana pt. „Proste historie”, która trwa od 28 maja. Przygotowali ją absolwenci Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej, którzy stworzyli grupę Parerga. Swoje badania i wnioski zawrą niebawem w książce.

W poszukiwaniu ogrodów objechali całą Polskę. Z deską kreślarską, aparatem fotograficznym, w towarzystwie dronów uwiecznili te kwadraty i prostokąty zieleni wtulone w miasto. Opowiedzieli prostą historię o niezwykłych działkach, które łączą kilka pokoleń Polaków. Ekspozycja składa się z 22 plansz. Są na niej zdjęcia, rysunki techniczne, mapy. Ogródki prezentowane są w kilku aspektach. Autorzy przedstawiają 100-letnią historię ogrodnictwa działkowego i relacje osób, dla których ogrody to niemal cały świat. Kolejne ujęcie to analiza przestrzeni z pawilonami ogrodowymi, małą architekturą i roślinami. Sporo miejsca poświęcają altanom. Dla nich, jak piszą, to esencja działek. Na wystawie zdjęcia oraz przekroje kilkudziesięciu altan z różnych regionów Polski, które odzwierciedlają gusta właścicieli. Wojciech Mazan, architekt, współtwórca wystawy: - Altany, nieskrępowane stylem, to architektura w czystej postaci, choć nieprojektowana przez architektów. Są przykładem zaradności Polaków. We wstępie do wystawy czytamy: „Przestrzeń ogródka działkowego wraz z nieodłączną altanką była, jest i zawsze chyba będzie miejscem odmiennym w mieście, usytuowanym jakby na boku”.

Altany mogą zaskakiwać. To budowle przypominające małe domki, małe zameczki czy magazyny. Wykonane niemal ze wszystkiego: z pustaków, z pudełek, dykty, starych okien, drzwi, ceraty, desek i paneli. Są i nowoczesne, murowane, i drewniane z werandami. Ale to te wybudowane jeszcze w PRLu otacza unikatowy, niezwykły klimat. Brakuje jeszcze tylko małego fiata przed bramą i starego radia tranzystorowego na stoliku.

Mikroświat w makroświecie

Wśród prezentowanych działek z całego kraju jest i Rodzinny Ogród Działkowy z Lublina. Na zdjęciu wygląda jak zielony trójkąt wpisany w tory. Dla architektów takie usytuowanie działki jest niezwykłe. - Te ogródki tworzy się na każdym skrawku ziemi. To wspaniałe. W Szczecinie np. są ogrody na wyspie, do których można się dostać łódką. Należy pamiętać, że ogrody powstawały najczęściej na gruntach zdegradowanych, piachach, wysypiskach. To działkowcy zrekultywowali te tereny - zachwyca się Wojciech Mazan.

Zdjęcie lubelskich ogródków jest niepodpisane. Początkowo szukałam ich w pobliżu zalewu, ulicy Janowskiej czy Starego Gaju. Zmyliły mnie tory. - Tak, to tu, dobrze pani trafiła, to nasz ogród, wokół tory, o tam - pokazywali ręką gdzieś hen przed siebie działkowcy i cieszyli się, że ich ogród jest prezentowany w Wenecji. Błądziłam jednak nadal. Lokalizację odgadła od razu Magdalena Wójcicka, dyrektor biura Polskiego Związku Działkowców okręg w Lublinie. - Namierzyliśmy ogród. To jeden z klinów ogrodu „Pionier” na Zadębiu-Hajdowie. Ogrody między Mełgiewską a Turystyczną.

Te autonomiczne enklawy zieleni są wszędzie. Wplecione w miasto niczym sieć. Niewidoczne z okien samochodu, skryte przed wzrokiem pieszych. Trzeba się natrudzić, by je odnaleźć. Tarasowo ułożone działki Rodzinnego Ogrodu Działkowców „Miłek” są ukryte tuż za mostkiem przy Nałęczowskiej. Przy lesie zwanym Starym Gajem, w okolicach Czubów jest kilka ogrodów. W dole i na stokach wąwozu na LSM przy Szkole Podstawowej nr 38 także ulokowały się ogródki. Przy hali Globus, na skarpie pnie się winorośl na małych poletkach ROD „Piastowski”. Z lubelskiej baszty na dziedzińcu zamkowym rozciąga się niesamowity widok na zielony Lublin. Ten busz niemal w środku miasta to także ogródki działkowe. Mikroświat w makroświecie. Wystarczy przekroczyć zwykłą, nieciekawą furtkę i jesteśmy w tajemniczym ogrodzie. W Lublinie są dokładnie czterdzieści cztery Rodzinne Ogrody Działkowe, w całym województwie - 170. Najmniejszy ogród to „Chryzantema”, zaledwie pół hektara powierzchni, największy to nowoczesny „Słonecznik”, z 1500 działkami na 59 hektarach.

250 metrów szczęścia

Polskie ogrody przetrwały kilka systemów politycznych. Po wojnie pełniły głównie funkcję produkcyjną. To stamtąd były warzywa na zupę i owoce na deser. Odpoczywa w nich kilka generacji Polaków, bo ogrody to przede wszystkim ludzie. Silna, zwarta grupa liczy 4 miliony miłośników ogrodnictwa. Mają swój hymn działkowca, sztandar i regulamin. Łączą ich walne zebrania, konkursy lokalne i okręgowe na najpiękniejszą działkę, a przede wszystkim miłość do roślin. Łatwiej wtedy o współpracę i wzajemną pomoc. Pożyczą sobie glebogryzarkę i kosiarkę. Wymienią roślinkami, skomentują artykuł w „Działkowcu”. Rywalizują między sobą, kto ma ciekawszy ogród. A w weekend wspólnie grillują i biesiadują. W sierpniu obchodzą dożynki działkowca z obowiązkowym pieczeniem kiełbasek.

Dwadzieścia kroków w jedną stronę, piętnaście w drugą. To cała działka pana Bazylego Aleksiejuka w ROD „Piastowski”. 250 m zieleni. Czasami przebiegnie bażant, jeże napiją się wody z miski, a lisy wykopią nory. Na straży przed ptakami brzęczy blaszana puszka po piwie nabita na patyk. - Od 32 lat jestem tu niemal codziennie. Gdzie miałbym lepiej? - pokazuje swój ogród.

Na działce Anny Sugier rosną okazałe piwonie, róże, lilie. Na równych, uporządkowanych grządkach dojrzewają w słońcu warzywa. Odpoczywa w altanie przysłoniętej winoroślą, która chroni przed upałem i ludzkim spojrzeniem. - W lutym pobieli się drzewka owocowe. I zrobi rozsady. W marcu przygotowujemy ziemię pod uprawę. W kwietniu praca wre. Od 34 lat tu przychodzę. Pracuję i odpoczywam.

Stanisława Oniszczuk: - Tu mam len, a tu agrest, doskonały na kompot. Tu rośnie zimowit, który dopiero po żniwach jesienią zakwita. Wspaniały smak mają maliny, ekologiczne. Bez chemii. Słodkie. A tam bukszpan, proszę spojrzeć, jaki dorodny - zachwala każdą roślinę na swojej działce.

Joanna Mazur ma działkę typowo rekreacyjną. Trawka. Ładna altanka z lamelowej ściany, z drugiej strony oplata ją winorośl. - Zatapiam się w tej zieleni. Słowik mi pośpiewa. Mikroklimat panuje tu wspaniały. Po pracy, po ciężkim dniu, taki spokój jest wymarzony - mówi i wyciąga leżak, zakłada okulary przeciwsłoneczne.

Na działce Marianny Olszyńskiej na patyku furkocze plastikowa butelka. Odstrasza krety. Pokazuje swoje plony. Sałatę, botwinkę, koperek, fasolkę. Zupę gotuje już tylko z tych warzyw, które tu uprawia.

- Przednie ogóreczki. Już dojrzałe na mizerię - odsłania pod liściem dorodne warzywo.

- Dla tych ludzi to jest ich sposób na życie. W ogródkach, wśród zieleni spędzają całe dnie. Z pasji - podkreśla dr Anna Ewa Michowska, instruktor ds. ogrodnictwa okręgu PZD w Lublinie.

4 miliony miłośników zieleni

Mody się zmieniają. Nie omijają działek. Wprowadzają je nowi, młodzi działkowcy, niewiele po trzydziestce. Działkę dostają po dziadku albo rodzicach. - Zmienia się charakter ich ogrodów. Pełnią bardziej funkcję rekreacyjną niż uprawową - tłumaczy dr Anna Ewa Michowska. Mniej warzyw czy owoców, za to trawnik ładnie przystrzyżony. Tuje, choinki, zaledwie kilka klombów z kwiatami. Inwestują w eleganckie altany. Na trawie grill, trampolina, oczko wodne. To podstawowe minimum, niezbędne do udanej rekreacji w piątek po południu. Wyróżniają się.

- To taka arystokracja wśród działkowców - śmieje się pan Henryk, działkowiec i popycha taczkę z grabiami. - Stawiają piękne domki, ze świerka, z werandami. A na nich eleganckie mebelki, takie ratanowe. Nie takie jak moje, zdezelowane, z piwnicy - pokazuje.

Większość działek uprawiają jednak ludzie starsi. Od kilkudziesięciu lat zajmują się ogrodnictwem. Dostali je jeszcze z zakładów pracy, potem pieczę nad nimi objął Polski Związek Działkowców. Zrekultywowali tereny i stworzyli oazy pełne roślin. Ich ogrody mają dawnego ducha, ten specyficzny koloryt, klimat i styl. - Nawiązują do dawnych ogrodów wiejskich, w których rosły typowo polskie rośliny. Malwy, naparstnice - podkreśla Michowska. Wymienić jeszcze należy bielone drzewka owocowe, krzaki pigwy i grzędy warzyw, ogrody ziołowe. - Niektórzy stworzyli miniogródki botaniczne, w których rosną prawdziwe okazy. Jestem pełna podziwu dla działkowców. Na tak niewielkim poletku potrafią stworzyć warunki dla wielu roślin, które przecież wymagają różnego rodzaju gleby - uważa Michowska.

Nowe jednak wkracza do ogródków. Nie sposób się wzbraniać. Trendy kreują pismo „Działkowiec” i sąsiedzi. Są mocno proekologiczne. Nastała moda na robienie gnojówek z roślin, idealne są pokrzywa albo czosnek. Działkowcy hodują pszczoły murarki, budują hotele dla owadów czy budki lęgowe dla ptaków. Na każdej działce musi być kompostownik i beczka na deszczówkę, która wyparła żeliwne wanny. Altany pięknieją. Przybywa ozdób. Jelonek z drewna i sówka, lampy solarne wbite w ziemię. - I obowiązkowo musi być porządek - tłumaczy Barbara Paszczuk, prezes ROD „Piastowski”. - Najpierw jest upomnienie dla właściciela, gdy nie dba o działkę. Potem wy wieszamy nazwisko na tablicy. Jak to nie pomaga, to użytkownik otrzymuje naganę. A ostatni etap to odebranie działki.

O działkę trzeba dbać i ją szanować - to prawo obowiązuje wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski