Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia Akademicka KUL. Są gotowi nas bronić

Agata Wójcik
To nie jest zabawa. Członkowie Legii Akademickiej KUL szkolą się w jednostkach wojskowych całego kraju i strzelają z ostrej amunicji. W razie potrzeby są gotowi nas bronić.

Przez proces rekrutacji przechodzi tylko część kandydatów. Zostają ci najlepsi. Obecnie w tej formacji szkoli się ponad sto osób. To oni zostali wyselekcjonowani do tego, by pomagać w sytuacjach kryzysowych. - Dajemy im możliwość nauki obsługi broni i podstawowego sprzętu wojskowego. Po to, by nawet jeśli nie planują przyszłości w służbach mundurowych, czuli się zdolni do obrony ojczyzny. Zapewniamy im niezbędne do tego narzędzia i umiejętności - mówi sierżant Damian Duda, dowódca Legii Akademickiej KUL.

Mundur nie jest dla każdegoLegionistami mogą zostać nie tylko studenci lubelskich uczelni, ale także żołnierze rezerwy, członkowie innych organizacji proobronnych i absolwenci klas mundurowych. Zanim wstąpią w szeregi, czeka ich test psychologiczny prowadzony przez wojskowego psychologa, rozmowa kwalifikacyjna i test sprawności fizycznej.

Ostatnim punktem do zdobycia przepustki do wstąpienia do formacji jest kurs unitarny. Sprawdzane są tutaj nie tylko predyspozycje fizyczne, ale także odporność psychiczna.

Nabór prowadzony jest co pół roku. Ostatni odbył się w ubiegły weekend. Chętni musieli się stawić w Ośrodku Szkolenia Legii Akademickiej w Kampusie Wschodnim KUL. Zgłosiło się ponad pięćdziesiąt osób. Już od progu kandydaci otrzymali bezwzględy zakaz opuszczania „koszar” aż do zakończenia szkolenia. Jedyny wyjątek: rezygnacja z własnej woli. Tych, którzy się poddają, jest całkiem sporo.

- W tym roku już pierwszego dnia odpadły cztery osoby - zdradza sierż. Duda. I dodaje: - To obciążenie nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. Mówimy do nich podniesionym głosem. Muszą bez zastanowienia, bez zbędnych pytań i grymasów, wykonywać nasze rozkazy. Mundur na pewno nie jest dla każdego.

Kandydaci już po wejściu na teren jednostki są traktowani jak żołnierze. Piątek. Przez musztrę kładą się spać dopiero o pierwszej. Następnego dnia, bez czasu na wypoczynek, zrywają się z łóżek o szóstej. Szybki posiłek i od nowa. Za najmniejsze przewinienie grozi ostra reprymenda. Przejawem niesubordynacji jest chociażby niereagowanie na komendy instruktora czy nieprzepuszczenie przodem w drzwiach dowódcy.

Sierżant ma rację. Służba nie jest dla każdego. W czasie szkolenia rekrutów powietrze staje się ciężkie od krzyków. Nie chciałabym znaleźć się na ich miejscu.

Pozycja kota JingsaSobota. Przyglądam się, jak kandydaci maszerują po placu. Rozmowę z dowódcą przerywa podbiegający do nas instruktor. - Możemy pokazać pozycję kota Jingsa? - pyta. Sierżant wyraża zgodę. Chwilę później ponad dwadzieścia osób naśladuje dziwaczną pozycję. Stoją na jednej nodzę z wyciągniętą do przodu lewą pięścią.

- Musimy przygotować ich do wykonywania wszystkich rozkazów bez zadawania zbędnych pytań. Musimy zdusić ich indywidualność i chęć buntu. Gdy dowódca krzyknie, by strzelać lub rzucić broń, to mają to zrobić natychmiast, a nie pytać „dlaczego” - wyjaśnia dowódca.

Pomimo tego wymagającego szkolenia, zainteresowanych, aby zostać akademickim legionistą, nie brakuje. Także wśród dziewczyn. Płeć nie ma żadnego znaczenia. - Wszyscy są traktowani tak samo. Są legionistami. Chodzi o to, by dorównać do pewnego poziomu. Nieważne, czy to dziewczyna, czy chłopak. Broń waży tyle samo dla każdego, a mundur jest tak samo niewygodny - mówi stanowczo sierż. Duda.
Gdy nastaje zmrok, jedna grupa ciągle wytrwale maszeruje po placu, a druga uczy się składania i rozkładania broni. Z kałasznikowem na środku sali zmaga się Adriana, uczennica Liceum Ogólnokształcącego Centrum Szkół Mundurowych w Zamościu. Widać, że nie ma jeszcze wprawy. Instruktor pomaga jej wiele razy. Kiedy kończy, próbuję z nią porozmawiać. Jest jednak bardzo zestresowana, zmęczona i niewyspana. - Nawet nie wiem, która jest godzina, bo nie mamy zegarków ani telefonów - rzuca w pośpiechu dziewczyna.

Próbuję porozmawiać z chłopakami, którzy stanowią w sali większość. Okazują się bardzo nieśmiali, jeden odsyła mnie do drugiego. I tak prawie do końca dwuminutowej przerwy, podczas której nie wolno im ruszyć się z siedzeń. Idę na kompromis. Zadaje pytania całej grupie. Czego się dowiaduję? Są z klasy mundurowej, do musztry już przywykli, są zmęczeni, ale dalej chcą do wojska.

Po krótkim odpoczynku uczestnicy kursu zostają podzieleni na kilkuosobowe grupy. Teraz każdy z nich ma okazję rozłożyć i złożyć kałasznikowa. - Broń służy do zabijania - słyszę.

Z Legii Akademickiej do US Army- Spotykamy się przynajmniej co dwa tygodnie. Są to szkolenia weekendowe, zdarza nam się jednak spotykać także na tygodniu. Można więc powiedzieć, że to drugie studia - mówi dowódca.

Cały proces nauki to nie tylko spotkania w ośrodku Legii, ale także wyjazdy na szkolenia prowadzone przez instruktorów Wojska Polskiego w jednostach na terenie całego kraju. Członkowie stowarzyszenia traktowani są wówczas jak normalni żołnierze etatowi.

Tegoroczny sezon szkoleń legioniści zainaugurowali na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce. Zasmakowali prawdziwego, żołnierskiego życia, mieli także okazję postrzelać z rosmaka.

- Co roku nasi legioniści dostają się nie tylko do wojska, ale także do straży państwowej i policji. Nie każdy chce być później żołnierzem. Szczepimy tu miłość do munduru, bez wskazania jego barwy - mówi sierżant Duda. Jak dodaje, Legia to doby start. Jej członkowie mają za sobą wiele szkoleń. Nieraz dostają także odznaczenia państwowe. W tym roku jeden z byłych legionistów dostał się chociażby do armii Stanów Zjednoczonych.

Skończenie studiów nie musi oznaczać odejścia z formacji. Zainteresowani mogą zostać w niej instruktorami. Obecny dowódca swoją przygodę zaczynał tu jedenaście lat temu, też jako student.

- Wyszedłem spod tego dłuta i zostałem wyrzeźbiony w ten sposób, aby móc rzeźbić innych. Na początku jako student, teraz już wykładowca akademicki - mówi z dumą sierżant Duda.

***
Legia Akademicka powstała 12 grudnia 1918 r. Jej działalność przerwała wojna polsko-bolszewicka. Działalność wznowiła w 1937 roku. W tym czasie Legia Akademicka podporządkowana była bezpośrednio ministrowi spraw wojskowych. Jej działalność przerwał okres PRL. Współcześnie funkcjonuje od 2004 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski