MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magister polonistyki buduje domy

Maria Kolesiewicz
Stanisław Kieroński
Stanisław Kieroński
Mówi, że nie lubi określenia „biznesmen”. Jest przedsiębiorcą. – Po prostu jestem przedsiębiorczym człowiekiem – wyjaśnia Stanisław Kieroński.

– Ja pracuję. Jego droga do sukcesu układała się jak w scenariuszu filmowym. Były wzloty i upadki. Na razie jest happy and. Dziś jest właścicielem firmy Diplo Partner i wice prezesem fabryki domów TSE Sp. z oo. w Świdniku.

 

 

Poszukiwanie miejsca

 

– Dziś mogę powiedzieć, że moją największą pasją była praca w kulturze. Sprawiała mi ogromną satysfakcję, mogłem realizować mnóstwo projektów. Jednak odebrano mi to dziecko – śmieje się z goryczą. – Przestałem być dyrektorem WDK. Zasiliłem szeregi bezrobotnych.

 

Nie czekał na zasiłek. Poszukiwał innych źródeł zarobku choć nie zawsze były spełnieniem jego zainteresowań.

 

– Czego ja nie robiłem – wspomina dziś. – Sprzedawałem widokówki. Później handlowałem smalcem – miałem niewielką hurtownię spożywczą. Wreszcie założyłem księgarnię edukacyjną i sprzedawałem podręczniki.

 

Nie ukrywa, że w życiu często pomaga przypadek. Spotkał znajomego, który powiedział, że reaktywują fabrykę mebli Diplo. I spytali, czy wchodzi w ten interes.

– Nie miałem pieniędzy, ale miałem głowę – żartuje. – Zlikwidowałem księgarnię i zabrałem się do nowej roboty. Zorganizowałem biuro handlowe, nasze meble biurowe szły w całej Polsce. To biuro handlowe przekształciło się w Diplo Partner, którego jestem właścicielem.

 

Ktoś im zaufał

 

Nie on szukał nowej przygody, a ona jego. Znów zwrócił się do niego inny znajomy z nowym pomysłem – zbudujemy fabrykę domów.

 

– Pomysł dobry, ale co dalej? Przecież to ogromna inwestycja wymagająca takich środków finansowych, jakich nie mieliśmy. Ale to było wyzwanie, któremu nie mogłem się oprzeć.

 

Żaden bank nie chciał im dać kredytu. Szukali pieniędzy przez rok.

 

– Odbijałem się jak piłka od ściany. Słyszałem na przykład – w Polsce nie ma tradycji budowania domów na drewnianym szkielecie. A tradycja budowania z wielkiej płyty jest? – odpierałem. Przecież całe regiony kraju zabudowane są domami drewnianymi.

Był ktoś, kto im zaufał i pomógł finansowo.

 

– Dzięki jego pieniądzom i naszym pomysłom powstała fabryka. Kupiliśmy halę produkcyjną w Świdniku.

 

Został wice prezesem fabryki domów TSE

 

Pamięta pierwszy dom, który sprzedali – stoi w Płouszowicach. Dziś budują dla odbiorców w całym kraju, a także wysyłają swoje domy do Holandii, Rosji, Norwegii. Pod Warszawą stawiają osiedle złożone z 200 domów. Teraz otworzyli oddział firmy w Szkocji.

– To świetna technologia – twierdzi Kieroński. – Stąd wyjeżdża gotowy dom, który składa się na działce trzy dni, a po trzech miesiącach klient się wprowadza.

 

Trzeba się uczyć

 

– Zawsze potrzebna jest wiedza – twierdzi. – To co się robiło wcześniej, czego się nauczyło, jest potencjałem na przyszłość. Ja w latach siedemdziesiątych na SGPiS kończyłem kurs zarządzania. Wszyscy pukali w czoło – „po co ci to potrzebne”. Przyszedł okres transformacji i jak znalazł. Ktoś, kto jest ambitny powinien wciąż się uczyć. Zapisałem się na kurs komputerowy z ludźmi młodszymi ode mnie o 20-30 lat.

Uważa, że przypadek czy szczęście są bardzo potrzebne, Ale szczęściu trzeba pomagać. Były kryzysy, załamania i kłopoty finansowe, ale duży biznes jest dla ludzi o dużej odporności psychicznej.

 

– Wciąż uważam, że nie mieszczę się w kategorii „kariera” – ja należę do przedsiębiorców – upiera się.

 

– Co mogę doradzić innym? – zastanawia się. – Trudno jest dawać jakąś receptę. Na pewno najważniejszy jest pomysł, który wyrasta z potrzeb potencjalnych odbiorców.

W naszym przypadku była to odpowiedź na duży popyt na domy. Trzeba spotykać się z ludźmi z otwartą głową, z potencjałem. Na pewno fundamentalne jest stwierdzenie – zaczynaj od znajomych, dziel się informacjami i bądź konsekwentny. Niewątpliwie trzeba mieć trochę szczęścia. Ja miałem – ktoś nam pomógł finansowo. Ważna jest silna motywacja do zdobywania i pogłębiania wiedzy, i do tego, żeby nie zrażać się po pierwszych niepowodzeniach. Osiągnięcie sukcesu wymaga cierpliwości.

 

Dodaje, że takie przedsięwzięcie jak fabryka domów też nie zaczęło funkcjonować z dnia na dzień. Wykonanie prototypów, opracowanie technologii, wdrażanie jej, zorganizowanie wszystkiego jest czasochłonne. To small biznes ma często charakter sezonowy, a rozkręcenie tak dużego przedsiębiorstwa wymaga wielu lat pracy.

 

Skończył polonistykę. Mówi, że zbyt kocha życie, żeby siedzieć w kapciach. Będzie otwierał uniwersytet II wieku.

 

Stanisław Kieroński radzi:

 

Przedsiębiorcy napotykają wiele barier natury formalnej, zbędne przepisy, zmieniające się regulacje prawne. W dużych przedsięwzięciach nie należy się tym zrażać. Trzeba zawsze dobrze wykonywać swój zawód. Nieustannie należy się uczyć nawet, jeśli w danym momencie ta wiedza wydaje się nieprzydatna.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski