Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Meksykański głos i polskie serce, czyli Juan Carlos Cano - zwycięzca The Voice of Poland

PAF
Juan Carlos śpiewał w "drużynie" Marysi Sadowskiej. Wystąpili też razem na scenie, wykonując "Bad" Michaela Jacksona.
Juan Carlos śpiewał w "drużynie" Marysi Sadowskiej. Wystąpili też razem na scenie, wykonując "Bad" Michaela Jacksona. TVP 2
Juan Carlos Cano wygrał "The Voice of Poland". Jest z Meksyku, a mieszka w Lublinie. Opowiedział nam o swoje drodze do sukcesu i planach na przyszłość.

Przede wszystkim Juan, gratuluję Ci wygranej w "The Voice of Poland".
Dziękuję uprzejmie.

Twoja droga do tej wygranej była jednak niezwykle skomplikowana. Jesteś z Meksyku, a dorosłe życie zaczynałeś jako imigrant w Kalifornii.
Tak, miałem wtedy 17 lat i przedostałem się do Los Angeles. Byłem tam przez kilka miesięcy.

O ile wiem, pracowałeś tam w kuchni?
Tak, byłem pomocnikiem kucharza. Czy raczej kimś w tym stylu, bo gotowaniem nie sposób było tego nazwać. W każdym razie nie była to praca związana z muzyką.

Rozumiem więc, że lepszy z Ciebie muzyk niż kucharz?
Taką mam przynajmniej nadzieję (śmiech).

Wpływy kalifornijskiej sceny muzycznej słychać jednak w Twojej i zespołu Enclose muzyce. Mówię oczywiście o scenie rockowej, hardrockowej, metalowej.
Naprawdę? Nie zastanawiałem się nad tym.

Masz też image w stylu muzyków z tamtego kręgu - długie włosy, tatuaże. Powiedz, czy w rejonie Meksyku, z którego pochodzisz, muzyka amerykańska jest popularna, wywiera duży wpływ na tamtejszych muzyków?
Pochodzę z Chihuahua, stanu położonego przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi. Ale muszę cię zaskoczyć - ten wpływ nie jest wielki.

Serio? Wydawałoby się, że to naturalne.
W stanie Chihuahua znajduje się wiele osób reprezentujących różne kultury Meksyku, bo wszyscy zjeżdżają się tam, by spróbować przedostać się przez granicę ze Stanami Zjednoczonymi. I raczej niewielu z nich kręci rock. Zwłaszcza tych z południa kraju.

Czyżby lubili narcocorridos? (narcocorridos to popularne w Meksyku pieśni wychwalające czyny gangsterów i handlarzy narkotyków - przyp. red.).
Dokładnie tak.

A sam lubisz ten gatunek? Może chciałeś zostać wykonawcą narcocorridos?
Człowieku, nie znoszę tego g…a! To prawdopodobnie najgorsza muzyka na świecie!

Żartujesz, przecież to niemal narodowa muzyka Meksyku.
Nie, naprawdę nikt nie powinien śpiewać o durnych handlarzach narkotyków. Żadnego szacunku dla narcocorridos! To tylko może inspirować słuchaczy do popełniania przestępstw.

No dobrze, ale czym to się różni od popularnego na całym świecie chociażby gangsta-rapu, gdzie rapuje się o morderstwach?
No tak, ale póki ci raperzy są daleko od Meksyku, mnie to nie rusza.

Jako dziecko wykonywałeś muzykę, która z rockiem nie miała nic wspólnego. Mówię o meksykańskiej muzyce ludowej, czy czymś podobnym.
To raczej była muzyka weselna, nie ludowa. Taka meksykańska wersja disco-polo.

A więc disco-mexico, mówisz?
Oj, chyba nawet meksykańskie jest gorsze.

Kłamiesz, nic gorszego od disco-polo nie istnieje.
(śmiech) Zapewniam, że tak, choć wydaje się to niemożliwe. Tak, czy owak: w Meksyku obecnie raczej nie ma koniunktury na rocka, ta muzyka nie ma tam, niestety, wielkiego wsparcia. Większość kapel musi jechać do miasta Meksyk, by tam spróbować swoich szans.

To w sumie normalne. W USA musisz jechać do Nowego Jorku, czy Los Angeles, w Polsce do Warszawy. A przy okazji, wyprowadzisz się z Lublina, czy zostajesz? No wiesz, teraz, gdy jesteś gwiazdą...
(śmiech) Nie jestem żadną gwiazdą, daj spokój. Jestem po prostu draniem, który miał fuksa. Co ze mnie za gwiazda? Wciąż nie mam roboty, wciąż nie mam samochodu. No, ale mam za to tytuł zwycięzcy "The Voice of Poland"...

I fanów, a to już coś. No, ale powiedz o rzeczy najważniejszej: czy zostajesz u nas, w Lublinie?
No ba! Oczywiście.

Świetnie.
Tak, tutaj mieszkam i tu zostanę. Choć w tej chwili sporo podróżuję - jadę do Gdańska, wkrótce mam inne wyjazdy.

A propos, jakie są Twoje plany? Słyszałem o koncercie na festiwalu w Opolu.
Tak, Opole 2014 się zbliża. Mam też inne koncerty, choć szkoda, że nie mogę grać ze swoim zespołem. Na festiwalu w Opolu 8 czerwca zaśpiewam polską piosenkę. To będzie nie lada wyzwanie.

Inną niż "Nadzieja" zespołu IRA, którą wykonywałeś podczas "The Voice of Poland"?
Tak, inną. Nie znam nazwy wykonawcy, ale słyszałem ją wiele razy w radiu.

Co do języka, rozmawiamy po angielsku, ale czy już lepiej Ci idzie nauka polskiego?
Łatwo nie jest, ale robię postępy. Także dzięki "The Voice of Poland", bo wszyscy mówili tam po polsku, nawet, gdy znali angielski. Rozumiem więc znacznie więcej niż jestem w stanie powiedzieć. Ale jestem dobrej myśli - nauczę się języka wkrótce.

Czy możesz mi powiedzieć, co lubisz w Polsce, a czego nie? Podpowiem Ci z tym drugim - pewnie próbowałeś ogórków kiszonych?
Chodzi ci o "kiszszone"? (Juan mówi ten wyraz po polsku - red.). Tak, próbowałem i smakują mi. Polska kuchnia jest inna niż meksykańska, nie tak pikantna, ale teraz naprawdę smakuje mi polskie jedzenie. Choćby pierogi.

Zatem wszystko Ci tu smakuje, wszystko się podoba?
Hmm. Naprawdę, nie umiem znaleźć rzeczy, o której miałbym negatywne zdanie. OK, jest: flaki (śmiech).

To nie jesteś pod tym względem jedyny, choć ja akurat flaki lubię.
Mamy nawet podobne danie w Meksyku. Nazywa się to tam menudo. Robione jest jednak z krów, ale ma taką samą konsystencję. Oprócz tego, jestem w Polsce bardzo szczęśliwy. Strasznie lubię tutejsze tradycje. Zwłaszcza podczas różnych zjazdów rodzinnych.

Czy widzisz jakieś wyraźne podobieństwa między meksykańską a polską kulturą? I wy, i my bardzo cenimy sobie rodzinę. Zwłaszcza na wschodzie Polski.
Prawdę mówiąc, tu rodzinne wartości i tradycje są silniejsze niż w Chihuahua. Podczas Wielkanocy, czy Bożego Narodzenia rodziny są bardzo blisko. Kiedyś było tak też w Meksyku, teraz się to zmieniło.

Masz żonę Polkę. Rozumiem więc, że podoba Ci się bycie częścią polskiej rodziny?
O tak, bardzo mi się podoba. Dzięki tym tradycjom przypomina mi się czas, gdy byłem dzieckiem.

A co z Twoją meksykańską familią? Wiem, że Twoja mama umarła, gdy byłeś bardzo młody, ale masz przecież jeszcze rodzinę w Meksyku? Planujesz ich odwiedziny, chciałbyś, by tu kiedyś przyjechali?
Mam w Meksyku tatę i braci, jest też rodzina taty, bo ożenił się powtórnie. Owszem, chciałbym ich zaprosić, ale na razie nie mam czasu na oprowadzanie, sporo teraz koncertuję.

Powiedziałeś, że wolałbyś grać z kolegami z Twojej kapeli, Enclose. Jak oni zareagowali na Twoją wygraną w "The Voice of Poland"?
Od początku celem występu w programie było przyciągnięcie uwagi do zespołu, nie do mojej osoby. Bo istniejemy od niedawna i bywało tak, że graliśmy koncerty dla sześciu osób.

Twierdzisz skromnie, że jesteś tylko "draniem, który miał fuksa". Ale do zwycięstwa w "The Voice of Poland" trzeba czegoś więcej niż szczęścia. Jak myślisz, co zdecydowało o wygranej?
Mam wrażenie, że telewidzowie dostrzegli we mnie prawdziwego człowieka, który po prostu robi to, co naprawdę kocha i nigdy nie stara się być nikim innym.

Moim zdaniem, oprócz śpiewu - rzecz jasna - zdecydowało to, że jesteś showmanem. Na scenie, za mikrofonem czujesz się świetnie i to widać. Tworzysz show.
To miłe, że tak to wyglądało. Kiedy śpiewam, po prostu śpiewam jak czuję, nie kombinowałem,jak by tu wypaść dobrze na ekranie, tak samo zachowywałbym się na każdym innym koncercie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski