MKTG SR - pasek na kartach artykułów

MKS Perła Lublin zakończył europejską przygodę. Podsumowanie występów lublinianek w Lidze Europejskiej EHF. Zobacz zdjęcia

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Fot. Wojciech Szubartowski
Podopieczne Kima Rasmussena do końca fazy grupowej rozgrywek pozostawały w grze o ćwierćfinał. Sukcesu ostatecznie nie udało się osiągnąć. Lubelskie szczypiornistki udowodniły jednak, że potrafią grać na europejskim poziomie.

MKS Perła Lublin nie był faworytem swojej grupy. Drużyna z Lublina do każdego meczu podchodziła z pozycji "outsidera". Biorąc pod uwagę klasę przeciwników, z jakimi przyszło się biało-zielonym zmierzyć, trudno było oczekiwać samych zwycięstw. Mimo wszystko mistrzynie Polski były w stanie nawiązać równą walkę w każdym z rozegranych spotkań. - Chciałyśmy bardzo wyjść z grupy. Takie było założenie. Coś się jednak nie udało - mówi zawodniczka MKS, Magda Balsam.

Zespół lubelskich szczypiornistek już jesienią miał wystąpić w eliminacjach do fazy grupowej EHF European League, lecz ostatecznie dwumecz z norweskim Byasen Handball Elite został odwołany przez Europejską Federację Piłki Ręcznej. Dzięki temu lublinianki znalazły się w rozgrywkach bez kwalifikacji.

Pierwszy mecz fazy grupowej MKS rozegrał w Turcji 9 stycznia. Lublinianki były wówczas po dwóch ligowych porażkach z rzędu. Tylko najwięksi optymiści dawali biało-zielonym jakiekolwiek szanse. Tymczasem podopieczne Kima Rasmussena w najlepszy możliwy sposób odpowiedziały na krytykę za słabe występy w PGNiG Superlidze Kobiet i zremisowały na trudnym terenie 20:20 z faworyzowanym Kastamonu Belediyesi GSK.

Po meczu w Turcji lublinianki zaliczyły kolejną ligową porażkę. - Z każdym meczem jest trudniej. Ta seria jest dosyć groźna - mówiła wówczas bramkarka MKS, Weronika Gawlik. Mało kto spodziewał się, że przełamanie przyjdzie w meczu z przeciwnikiem takiej klasy jak ekipa HC Łada Togliatti. - Gdy wystartujemy w roli takiego "kopciuszka" będzie nam łatwiej psychicznie podjąć walkę jak równy z równym - proroczo przepowiedziała Gawlik. Lubelskie szczypiornistki pokonały we własnej hali zespół z Rosji 28:23. Szczególnie imponujący był poczatek spotkania, gdy gospodynie szybko objęły prowadzenie 7:0.

- W lidze gramy w kratkę, a ostatnie dwa spotkania pucharowe były szczególnie udane. To jest sport, to jest piłka ręczna, a przede wszystkim to jest żeński sport. Tutaj nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Jednego dnia można przegrać w ostatnich sekundach z zespołem z Kobierzyc, a za trzy dni rozbić teoretycznie dużo mocniejszą Ładę - mówiła przed kolejnymi meczami Ligi Europejskiej Weronika Gawlik.

Trzy punkty wywalczone w dwóch pierwszych meczach dały biało-zielonym pozycję lidera swojej grupy. W tabeli jednak od początku do końca tej fazy rozgrywek było niezwykle ciasno. Kolejne dwa mecze Ligi Europejskiej to starcia z ostatecznym zwycięzcą grupy B - Nantes Loire Atlantique Handball. W składzie Francuzek nie brakowało znanych nazwisk jak reprezentacyjna bramkarka Adrianna Płaczek, czy dysponująca imponującą techniką 22-letnia Brazylijka, Bruna De Paula. Te dwie szczypiornistki szczególnie dały się we znaki piłkarkom MKS-u. W hali globus miejscowe przegrały 26:31, a w wyjazdowym starciu poniosły porażkę 21:25. Te wyniki trudno jednak zaliczyć do kategorii rozczarowań.

Najmocniej MKS zaimponował w rewanżowym starciu z Kastamonu Belediyesi GSK. Mistrzynie Polski pokonały we własnej hali turecki zespół 35:26. - MKS zagrał po mistrzowsku. To było najlepsze spotkanie, jakie widziałam od dłuższego czasu – oceniła na pomeczowej konferencji prasowej trenerka rywalek, Helle Thomsen. Tym samym do ostatniego meczu drużyna z Lublin podchodziła w roli wicelidera i z szansą na historyczny sukces. Rosjanki z HC Łada Togliatti jednak wzięły odwet za porażkę w hali Globus, wygrywając na własnym terenie 30:24.

- Gratuluję rywalkom. Grały z dobrą energią i siłą, sprawiając nam sporo problemów. Popełniliśmy zbyt wiele drobnych błędów i za każdym razem przeciwniczki zdobywały nad nami przewagę. Walczyliśmy do końca, ale to było za mało. O wyniku zdecydowały błędy, dwuminutowe wykluczenia. Dziś Lada była lepsza i zasłużyła na wygraną - mówił po meczu trener MKS, Kima Rasmussen. - Próbowałyśmy, bo bardzo chciałyśmy postawić kolejny krok, jakim byłby awans do ćwierćfinału Ligi Europejskiej. Nie udało się jednak. Będziemy dalej walczyć w polskiej lidze - dodała lubelska obrotowa, Adrijana Tatar.

Do ćwierćfinału awansowały zespoły z Francji i Rosji. Gdyby jednak Łada nie "zainkasowała" dwóch punktów za odwołane starcie z Nantes Atlantique Handball, być może tabela ułożyłaby się korzystniej dla lubelskich szczypiornistek. - Szkoda, bo była szansa. Mamy tego pecha, bo Rosjanki dostały dwa punkty za darmo - mówi prezes MKS, Bogusław Trojan. - To nie jest piłka nożna, tu się trenerów nie wyrzuca. Tutaj trzeba przeprowadzić poważną rozmowę i wyciągnąć wnioski, które będą dobre dla drużyny. Gdybyśmy się przyjrzeli na spokojnie, pomimo tej goryczy, która towarzyszy ostatniej porażce, to byśmy zauważyli, że zagraliśmy dobre spotkania. Nawet przegrane z Francuzkami to były naprawdę dobre mecze. Do tego wygrana z Rosjankami i Turczynkami po remisie na wyjeździe. To nie są złe wyniki - dodaje sternik klubu.

Najskuteczniejszą zawodniczką biało-zielonych w bieżącej edycji Ligi Europejskiej była Marta Gęga, która zdobyła 34 bramki. Dwa razy mniej bramek zdobył Jacqueline Anastacio. Po 20 trafień na swoje konta zapisały natomiast Natalia Nosek i Dagmara Nocuń. Po 14 goli rzuciły Joanna Szarawaga i Aleksandra Rosiak.

Podopiecznym Kima Rasmussena pozostała walka na krajowym parkietach. Ich sytuacja w PGNiG Superlidze Kobiet jest jednak dosyć skomplikowana. - Dopóki piłka jest w grze i nie rozegrałyśmy ostatniego pojedynku w Superlidze to wszystko jest możliwe - mówi skrzydłowa MKS, Magda Balsam. - Być może trudno powiedzieć, że złoty medal jest na wyciągnięcie ręki. Na pewno jednak musimy dołożyć wszelkich starań, by go zdobyć. Myślę, że droga do niego nie jest jeszcze zamknięta - dodaje.

Do pierwszego miejsca MKS traci już 13 punktów. Dystans do drugiej pozycji wynosi siedem oczek. Biało-zielone mają jednak do rozegrania jedno zaległe spotkanie, a najbliższy mecz rozegrają właśnie przeciw wiceliderkom z Kobierzyc. Odrabianie strat mogą zatem zacząć już w najbliższy piątek 26 lutego.

ZOBACZ TAKŻE:

MKS wciąż w grze o ćwierćfinał Ligi Europejskiej EHF. Zobacz zdjęcia

MKS Perła Lublin ogłosił transfer nowej zawodniczki. W nowym...

Klaudia Kraska - była podprowadzająca Motoru Lublin zajęła s...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski