MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem" w nowej aranżacji (ZDJĘCIA)

Małgorzata Szlachetka
Barbara Oratowska, szefowa Muzeum Martyrologii "Pod Zegarem" oprowadza po nowej wystawie. Muzeum jest znowu otwarte po dwóch latach przerwy
Barbara Oratowska, szefowa Muzeum Martyrologii "Pod Zegarem" oprowadza po nowej wystawie. Muzeum jest znowu otwarte po dwóch latach przerwy Małgorzata Genca
Można już zwiedzać Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”, otwarte po dwóch latach remontu. Skromna w formie wystawa nie została zdominowana zbyt dużą ilością tekstu. Jej mocną stroną jest sposób prezentacji osobistych przedmiotów więźniów. To może być punkt wyjścia do dalszego, już samodzielnego, zgłębiania tego niełatwego rozdziału naszej historii.

- Ideą wystawy jest pokazanie indywidualnych losów. Dlatego zamieszczamy relacje z przesłuchań, grypsy oraz ponad 500 fotografii więźniów, którzy ginęli w różnych miejscach - mówi Barbara Oratowska, kierownik Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie, które jest oddziałem Muzeum Lubelskiego.

Remont muzealnych przestrzeni kosztował blisko 800 tysięcy złotych i trwał 2 lata. Muzeum stawia na ascetyczną formę. Szare ściany, czarne gabloty i punktowe oświetlenie są tłem dla tego co najważniejsze: oryginalnych obiektów z epoki.

W jednej z dawnych cel, za szkłem leży pejcz, łańcuchy i więzienne klucze. Jest też radio, bo Niemcy puszczali głośno muzykę, aby zagłuszyć krzyki katowanych. Nawet maska gazowa mogła stać się narzędziem tortur. Były więzień Henryk Czopek wspominał: „Biło mnie kilku, każdy z nich uderzał 50 razy i zmieniali się...Wisiałem nago z maską przeciwgazową na twarzy".

Wrażenie robi nawet zwykły sznurek: Ignacy Bońkowski miał nim związane ręce w czasie egzekucji, w dniu 4 lutego 1941 roku.
Sznurek został wydobyty w czasie ekshumacji, jest darem rodziny Bońkowskiego dla muzeum.

Po raz pierwszy zostanie pokazana koszula, w której Tadeusz Chojdak, wyszedł z więzienia na Zamku Lubelskim 22 lipca 1944 roku.

Nie mogło też zabraknąć wstrząsających zdjęć ofiar ostatniej egzekucji niemieckiej na więźniach Zamku Lubelskiego.

Grypsy spisane na skrawkach papieru; dziecięce buciki, uszyte w więzieniu na Zamku Lubelskim; albo różaniec, w którym paciorki został zrobione z chleba.

Uzupełnieniem opowieści opisanej osobistymi przedmiotami więźniów są relacje umieszczone na dotykowych ekranach. Trzeba jednak podkreślić, że multimedia są w tym przypadku dodatkiem, a nie elementem dominującym.

Byłem bity przez siedem dni i nocy

Wybrane relacje zostały wypisane białą czcionką na czarnym tle plansz.

„...Skute ręce zakładałem na kolana, pod kolanami i pod łokciami przeciągali kij, którego końce opierali na dwóch taboretach i znów bicie „bykowcem", kopanie butami i tak z małymi przerwami, aż do utraty przytomności" - to fragment relacji o ciężkich przesłuchaniach na gestapo, jakim był poddawany Anatol Annusewicz. Cytat pochodzi z ankiety Klubu b. Więźniów Politycznych i Gestapo.

W narracji wystawy został również umieszczony fragment pamiętnika Wincentego Kwatera, który napisał wiele lat po wojnie, w 1970 roku: „Byłem bity przez siedem dni i nocy. Wieszano mnie w różnych pozycjach: na kiju i dwóch krzesłach oraz na rurze wodociągowej głową w dół. Bicie odbywało się dwa razy dziennie po około dwie godziny. W ostatnim dniu traciłem zupełnie przytomność. Zakomunikowano mi wówczas, że jeśli się nie przyznam, to cała moja rodzina i ja zostaniemy rozstrzelani...".

Napisy na murach cel

W czasie prac prowadzonych w dawnych celach aresztu gestapo nie brakowało odkryć związanych z historią tego miejsca. Po zdjęciu tynków dobrze widoczne stały się inskrypcje wydrapywane przez więźniów politycznych, zamykanych tutaj po przesłuchaniach.

Muzealnikom udało się też dotrzeć do napisów pochodzących z okresu, gdy „Pod Zegarem” funkcjonował areszt NKWD. Napisy po rosyjsku zostały odsłonięte na korytarzu. Temu rozdziałowi historii zostało poświęcone jedno z pomieszczeń w scenariuszu nowej wystawy.

Zwiedzający muzeum przy ulicy Uniwersyteckiej zobaczą też oryginalne numerowanie cel z okresu niemieckiej okupacji Lublina w czasie II wojny. Cyfry są malowane na czarno. Cele od strony ulicy Uniwersyteckiej miały numery od 1 do 11. Była też ciemnica i karcer, oba te pomieszczenia są ważną częścią nowej wystawy. Spośród dawnych cel w gestii muzeum jest osiem pomieszczeń.

To nie wszystko. Korytarz, na którym widzimy zdjęcia więźniów politycznych kończy się drewnianymi drzwiami z desek. Pochodzą z czasu, gdy w tym miejscu funkcjonował areszt gestapo, później zostały zamurowane. Dziś znowu je oglądamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski