Zespół z Łęcznej wygrał 2:1 po golach w pierwszej połowie Miłosza Kozaka i Sergieja Krykuna. - Dobrze weszliśmy w mecz, chociaż to Termalika, zaraz po rozpoczęciu spotkania, miała pierwszą groźną akcję. W ostatniej chwili zablokowaliśmy strzał. Później byliśmy już dobrze zorganizowanym zespołem, a wiedzieliśmy z jakim jakościowo rywalem się mierzymy. Należy pochwalić drużynę za grę w defensywie – ocenia Ireneusz Mamrot.
Goście po stracie dwóch goli nie zabrali się od razu za odrabianie strat. Sytuacja zmieniła się po przerwie i już w 56. minucie bramkę kontaktową strzelił Andrzej Trubeha. - Nie rozumiem dlaczego pierwszą połowę zagraliśmy tak, a drugą inaczej. To już drugi raz nam się zdarzyło. Poprzednio w meczu u siebie z ŁKS Łódź – przypomina Radoslav Latal, szkoleniowiec Termaliki.
- W pierwszej połowie spaliśmy na boisku, graliśmy powoli, nie było doskoku i agresywności. Nic nie było. W drugiej strzeliliśmy kontaktową bramkę, ale nie udało się zdobyć nawet punktu. Za grę w pierwszej części nie zasłużyliśmy jednak na ten punkt – mówi szczerze trener drużyny walczącej o powrót do PKO Ekstraklasy (Termalica przed rokiem spadła razem z Górnikiem).
Ireneusz Mamrot miał nadzieję, że po przerwie jego podopieczni będą potrafili dłużej utrzymać się przy piłce i oddalać zagrożenie od własnej bramki. - Za szybko straciliśmy bramkę. To była druga piłka, ktoś zgubił krycie. Trochę brakowało tego utrzymania, ale w ostatnich meczach byliśmy przy piłce więcej, a nie wygrywaliśmy. Natomiast dla nas najważniejsze jest punktowanie – podkreśla szkoleniowiec.
Piłkarze z Łęcznej utrzymali prowadzenie i nie oddali punktów, jak w poprzednim domowym starciu z ŁKS Łódź, gdy rywale wyrównali w 90. minucie. - Pokonaliśmy zespół, który gra o awans. To dla nas ważne zwycięstwo. Zespół należy pochwalić za postawę w końcówce spotkania. Graliśmy wyżej, kilka razy wybiliśmy przeciwnika z rytmu. To ważne, bo zwracaliśmy na to uwagę. Chcieliśmy uniknąć dośrodkowań, ponieważ warunki fizyczne zawodników Termaliki robiły wrażenie – twierdzi Mamrot.
Szkoleniowiec zwraca natomiast uwagę na zachowanie drużyny przy wychodzeniu z kontratakiem. - Zastrzeżenia mam do lepszych decyzji przy kontratakach. Sergiej strzelił bardzo ładną bramkę, momentami rzucał się w oczy i był jasną postacią na boisku, ale kontrataki są elementem do dopracowania. Za takich sytuacji trzeba wyciągać więcej, bo były dwie, trzy sytuacje, kiedy goście się otworzyli i wychodziliśmy w przewadze – podkreśla Ireneusz Mamrot.
Po wygranej z Termaliką zespół z Łęcznej zajmuje 11. miejsce w tabeli Fortuna 1. ligi i ma sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. - Wciąż musimy być czujni i skoncentrowani – uważa szkoleniowiec zielono-czarnych.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?