Napadł na stację benzynową w Łukowie. Teraz chce poddać się karze

- Przyznaję się do dokonania zarzucanych mi czynów. Chcę dobrowolnie poddać się karze - powiedział Marcin K. podczas czwartkowej rozprawy.

Mężczyzna jest oskarżony o rozbój z wykorzystaniem niebezpiecznego przedmiotu. Za ten czyn kodeks karny przewiduje nie mniej niż trzy lata więzienia.

Obrońca zaproponował dla 35-latka cztery lata pozbawienia wolności. Prokurator uznał, że taka kara byłaby adekwatna.

Decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Lublinie.

Ósmego stycznia tego roku Marcin K. wszedł do budynku stacji benzynowej przy ul. Warszawskiej w Łukowie.

W ręku trzymał tzw. tulipana, czyli szyjkę od potłuczonej butelki. Następnie ruszył w stronę dwóch pracownic. Zażądał od nich wydania papierosów i pieniędzy.

„To jest napad, albo życie albo pieniądze, mówię wam, albo was potnę, fajki, poproszę fajki” - krzyczał.

Kobiety uciekły z budynku. Wówczas Marcin K. poszedł za ladę, zabrał papierosy, pieniądze z kasy i wyszedł.

Zajście zarejestrowały kamery monitoringu. Wkrótce po opuszczeniu stacji benzynowej 35-latka ujęli funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Łukowie.

Znaleźli przy nim całą zrabowaną gotówkę w kwocie 650 zł i dwie paczki papierosów o wartości 23,98 zł.

Mężczyzna leczy się psychiatrycznie. Badania wykazały, że w chwili napadu Marcin K. był nietrzeźwy, ale poczytalny.

Biegli psychiatrzy stwierdzili, że „w czasie czynu miał on w pełni zachowaną zdolność rozpoznawania znaczenia czynu oraz pokierowania swoim postępowaniem”.

Z powodu uzależnienia od alkoholu lekarze zalecili oskarżonemu terapię.

Mężczyzna był już wcześniej karany m.in. za przestępstwo przeciwko mieniu.

Wyrok w jego sprawie ma zapaść jeszcze w piątetk.