MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nazwisko Frycz zobowiązuje

Joanna Weryńska
Krzysztof Mystowski
Nie jest orłem z historii. Nie dostała się na PWST. A jednak jest "objawieniem polskiego kina i jego wielką nadzieją". O aktorce Oldze Frycz pisze Joanna Weryńska

Na co dzień gra żywiołową, dorastającą córkę głównej bohaterki serialu pt. "Dom nad rozlewiskiem". A już dziś Olgę Frycz zobaczymy w roli bezpretensjonalnej i odważnej (zwłaszcza w scenach miłosnych) młodej kobiety, w filmie "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha.

Pochodząca z Krakowa, 24-letnia córka znanego aktora Jana Frycza, okrzyknięta została ostatnio przez krytyków "objawieniem polskiego kina i jego wielką nadzieją". Sympatią darzą ją również widzowie. Nowy obraz z jej udziałem, jeszcze nim wszedł do kin, zdobył nagrodę na Festiwalu Filmowym w Gdyni, w kategorii "najdłużej oklaskiwanego filmu".

Obraz Borcucha opowiada historię grupy młodych ludzi, którzy zakładają kapelę punkrockową, a w tle rozgrywają się przełomowe dla Polski wydarzenia - powstanie Solidarności, strajki robotnicze oraz stan wojenny. Frycz gra w nim postać dziewczyny głównego bohatera.

Mało brakowało, a krakowianka nie dostałaby tej roli. Informację o castingu otrzymała bowiem kiedy jeszcze mieszkała w Krakowie i ostro wkuwała do egzaminów z filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jak sama mówi, kompletnie nie miała wtedy głowy do tego, żeby myśleć o czymkolwiek innym, zwłaszcza wyjeździe do Warszawy. Nie interesowało ją o jaki chodzi film i kto go reżyseruje. Po prostu odmówiła.

Na szczęście zatelefonowano do niej raz jeszcze. Po egzaminacyjnej gorączce przejrzała scenariusz. Wciągnęło ją. Pojechała na casting do Warszawy. Tyle że w międzyczasie Borcuch się rozmyślił. Frycz za bardzo przypominała mu rezolutną, 13-letnią dziewczynkę z filmu "Weiser" Wojciecha Marczewskiego, w którym aktorka debiutowała.

Mimo że zagrała tam rewelacyjnie, do roli Basi, jakoś Borcuchowi nie pasowała. Frycz uparła się jednak. W końcu dostała wymarzoną rolę. A na planie poczuła się jak ryba w wodzie. Zwłaszcza że grała w męskim gronie.

Jako że aktorka wychowała się wśród trzech starszych braci, lepiej czuje się w towarzystwie facetów niż z dziewczynami. - A jeśli mam grać z takimi chłopakami jak w filmie ,,Wszystko, co kocham", to dla mnie czysta przyjemność - wyznała w wywiadzie dla Stopklatki.

Nie krępuje jej nawet fakt, że ma się przy nich rozebrać. Dlatego bez najmniejszych oporów zaproponowała Borcuchowi, by do scenariusza "Wszystko, co kocham" dodać scenę miłosną pomiędzy nią a jej filmowym chłopakiem Jankiem (Tomasz Kościukiewicz). Reżyser skwapliwie się zgodził.

Ta prostolinijność i młodzieńcza świeżość Olgi Frycz spodobała się showmanowi Kubie Wojewódzkiemu. Zaprosił ją więc do swojego programu, by aktorka opowiedziała o nowym filmie ze swoim udziałem. Choć akcja obrazu "Wszystko, co kocham" rozgrywa się tuż przed i w trakcie stanu wojennego, na pytanie Wojewódzkiego, kiedy się on zakończył, Frycz odpowiedziała, że w 1989 roku. Gdy prowadzący wyprowadził ją z błędu, ani trochę nie zmieszała się tym "historycznym potknięciem".
- Basia to bohaterka ponadczasowa. Równie dobrze mogłaby dorastać w czasach średniowiecznych lub w okresie bitwy pod Grunwaldem - powie- działa Wojewódzkiemu aktorka, która może i opuszczała lekcje historii, ale za to - mimo swoich 24 lat - może poszczycić się rolami w takich filmach jak "Boże skrawki" Jerzego Bogajewicza czy wspomniany już "Weiser". Przyniosły jej one nominacje do Polskiej Nagrody Filmowej w kategorii "najlepsza drugoplanowa rola kobieca".

Mimo tych sukcesów nie dostała się na krakowską PWST. Dwukrotnie oblała egzamin. Stąd filmoznawstwo. O te niepowodzenia obwiniała początkowo swojego ojca. Wielokrotnie wspominał on, że nie chciałby, aby dzieci poszły w jego ślady. Młoda aktorka podejrzewała więc, że "coś komuś szepnął, wykorzystując swoje wpływy".

Przede wszystkim jednak miała do ojca żal, że opuścił rodzinę dla innej kobiety. Twierdziła nawet, że znane nazwisko bardziej jej przeszkadza niż pomaga w aktorskiej karierze. Mimo to Olga zapowiada, że zrobi wszystko, by godnie je reprezentować. - Frycz zobowiązuje - mówi. Zresztą to ojciec jest dla niej aktorskim autorytetem... choć uwielbia również Penelope Cruz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nazwisko Frycz zobowiązuje - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski