Nie zagrali Meczu Słodkich Serc, ale koszykarze obdarowali dzieci słodyczami i piłkami

- W czasie pandemii nie udało nam się rozegrać Meczu Słodkich Serc, ale to nie oznacza, że zapomnieliśmy o dzieciach – podkreślił Radosław Piesiewicz, prezes Polskiej Ligi Koszykówki.

Z powodu zagrożenia koronawirusem w tym roku niemożliwe było zorganizowanie zbiórki darów w ramach akcji „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę”. – Nie mogliśmy zrobić ani wielkiej zbiórki ulicznej, ani powołać sztabu, czy zorganizować koncertów. Ale widzę, że gorące serca, i słodkie, zostają na zawsze – cieszy się Ewa Dados.

To miała być 28. edycja akcji. - Tylko raz w historii akcji zabrakło koszykówki – przypomina Marek Lembrych. - Mówiliśmy, że jest to Mecz Słodkich Serc, ponieważ biletem wstępu zawsze były słodycze. W tym roku nie mogliśmy go rozegrać, bo uczestniczyli w nim, jak ostatnio, przedstawiciele kilku dyscyplin, a każdy ma swoje obostrzenia. Nie wyobrażaliśmy sobie jednak, żeby tego meczu nie było, więc gramy go trochę wirtualnie. Prezes Piesiewicz bez wahania zgodził się na taką formę i pozostaje podziękować wszystkim darczyńcom – dodaje prezes Lubelskiego Związku Koszykówki, koordynującego co roku zaangażowanie koszykówki w akcję pomocy dzieciom.

Przed rokiem podczas meczu udało się zebrać 600 kg słodyczy. Natomiast rekordowa zbiórka wyniosła ponad tonę słodkości.

W tym roku słodkie dary i sprzęt sportowy trafi do dzieci z lubelskich placówek szkolno-wychowawczych i domów dziecka. - Nisko kłaniam się całej koszykarskiej braci. Z naszymi lubelskimi koszykarzami jesteśmy w wielkiej przyjaźni i oni zawsze o nas pamiętają. Te dary są dla mnie niespodzianką, za którą dziękuję w imieniu przyjaciół – przyznała Ewa Dados.