Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O. Dostatni: Święta są zawsze wyjątkowe

Aleksandra Dunajska
Jacek Babicz
Z dominikaninem, ojcem Tomaszem Dostatnim, rozmawia Aleksandra Dunajska.

Napisał Ojciec niedawno, żebyśmy tyle samo energii, ile wkładamy w zakupy, sprzątanie, gotowanie, poświęcili na przygotowanie duchowe do świąt.
Taka analogia jest dla mnie ważna. Bo święta Bożego Narodzenia stały się wielkim jarmarkiem, festynem. I nie chodzi o to, żeby tylko krytykować komercjalizację świąt, bo jeśli ludzie obdarowują się prezentami, to muszą je gdzieś kupić, jeśli przygotowują stół wigilijny, to muszą te produkty nabyć. Ale jeśli się wkłada w to wszystko wielką troskę, warto sobie też postawić pytanie, czy to jest główny sens świąt. Może należy taką samą energię po-święcić dla rozwoju duchowego. Kiedy w średniowieczu budowano miasta, miejscem centralnym był rynek, gdzie stawiało się ratusz, ale też kościół. To była odpowiedź chrześcijaństwa na to, że pośrodku toczącego się życia jest również obecna świątynia, wymiar religijny. I także dziś powinniśmy mieć czas, żeby postawić sobie pytanie o sens świąt.

Czyli?
Bóg stał się człowiekiem, przyszedł do nas w osobie małego dziecka. To jest podstawowa prawda chrześcijaństwa. Ona przypomina, że "słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami" oraz że w relacjach między ludźmi obecny jest Pan Bóg. Ale to ważne także dlatego, że chrześcijaństwo niesamowicie podniosło godność człowieka. Człowiek jest do-wartościowany przez myślenie, że jest równy Panu Bogu, który stał się jednym z nas. To ma konsekwencje społeczne, kulturowe, polityczne, bo pokazuje, że nieważne jakiej człowiek jest narodowości, czy jest bogaty, czy biedny - przed Panem Bogiem jest równy. To wszystko są przesłania Bożego Narodzenia, które możemy odkrywać, zgłębiać.

Jak jednak osiągnąć równowagę między codziennym zabieganiem a jak najlepszym przygotowaniem się do świąt?
Dla chrześcijan ważne będzie uczestniczenie w rekolekcjach, roratach, spowiedź, piękna liturgia adwentu. To jest jedna z dróg przeżywania przygotowań. Ale chodzi też o każde autentyczne zatrzymanie się, przemyślenie. Jest czas życia codziennego i czas życia świątecznego - ale u nas to się niestety zaciera. Nie potrafimy spędzać takich dni razem, wyjątkowo. A trzeba tego szukać na nowo, żeby trochę zawalczyć o ten czas, żeby święta czymś się różniły od codzienności.

Gdzie spędzi Ojciec święta?
Jak zawsze, czyli w klasztorze. Chociaż słowo "zawsze" nie do końca jest prawdą. Siedem razy spędzałem święta poza Polską, z tego pięć lat mieszkałem w Czechach - dwa razy w czasach komunistycznych byliśmy u naszych braci dominikanów, którzy żyli w podziemiu w Czechosłowacji, bo od 1950 do 1989 r. nie mogły tam funkcjonować klasztory. Dwa razy w czasie, gdy mieszkam w Lublinie, byłem w Tatrach. Jako dominikanie mamy mały dom oraz najwyżej w Polsce położoną kaplicę na Wiktorówkach. Wspólnie odprawiamy pasterkę dla górali. Przychodzi na nią kilka tysięcy osób, jest wspaniała atmosfera. Są pochodnie, grają ludowe kapele. Górale bardzo sobie cenią tę pasterkę, bo to ważne dla nich miejsce - Sanktuarium Królowej Tatr.

Jak wygląda wigilia w klasztorze?
Podobnie jak w każdym domu. Rozpoczynamy modlitwą w kościele, potem zasiadamy do stołu, jest tradycyjna wieczerza i potrawy, składamy życzenia - ktoś z braci składa życzenia przeorowi, a przeor - klasztorowi. Śpiewamy kolędy. Potem przygotowujemy się do pasterki.

W wielu europejskich krajach Wigilia nie jest celebrowana, a świętowanie rozpoczyna się właściwie 25 grudnia. U nas jest zaś traktowana jak najważniejszy dzień świąt.
W Polsce tradycja wieczerzy wigilijnej jest rzeczywiście bardzo silna. Jest to zwyczaj nowy, XVIII- i XIX- wieczny, związany z czasami, kiedy wielu Polaków po powstaniach było wywożonych na Sybir. To był więc moment nieobecności wielu ludzi w domach. Także zwyczajem typowo polskim jest dzielenie się opłatkiem. Wzięło się to od chleba wysyłanego polskim zesłańcom. Najpierw mógł on być duży, gruby, potem robił się coraz mniejszy. Łamanie się opłatkiem jest związane z życzeniami, ale też z wzajemnym przebaczaniem - w tym dniu chcemy być dla siebie po prostu lepsi. Co może też pozostawić pozytywne skutki na dłużej - np. dla osób, które od lat żyją w jakimś konflikcie.

Ks. Jan Twardowski powiedział kiedyś, że życząc sobie zdrowia i wszelkiej pomyślności, składamy sobie życzenia pogańskie, bo nie myślimy o tym, co najważniejsze, czego oczekuje od nas Bóg. Co Ojciec o tym sądzi?
W przywołanych słowach chodziło prawdopodobnie o to, że są w chrześcijaństwie rzeczy ważniejsze niż zdrowie - np. kwestia bliskości z Bogiem. Chodzi też o odnalezienie w świętach, także przy okazji życzeń, bardziej religijnego wymiaru, od którego są one coraz bardziej oderwane. Ale im jestem starszy, to też doceniam kwestię zdrowia i choroby, jakże często ludzie niosą wielkie cierpienie w swoim życiu. Życzenia świąteczne także bardzo się banalizują. A warto, żeby były przede wszystkim bardzo indywidualne, pogłębione, skierowane do konkretnej osoby.

A czego życzyłby Ojciec mieszkańcom Lublina?
Przede wszystkim przeżywania świąt z najbliższymi, doświadczania rodzinnego ciepła, wartości rodziny. Chciałbym też życzyć, żeby ten czas był czasem szczęśliwym, że-byśmy mogli w codziennym zabieganiu zobaczyć, że Chrystus się narodził. Ale także abyśmy odnaleźli w sobie wrażliwość i ludzi wokół nas - także tych, którzy może potrzebują naszej pomocy czy po prostu obecności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski