Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O rosyjskiej duszy raz jeszcze. Felieton redaktora naczelnego

Wojciech Pokora
Wojciech Pokora
Fot. Małgorzata Genca / Polska Press
Kilka dni temu zakończył się Szczyt Inicjatywy Trójmorza w Rydze. Bardzo ważny Szczyt, na którym zapadło wiele kluczowych decyzji. O jego ocenę poprosiłem naukowców z Instytutu Europy Środkowej, z którymi wywiad publikujemy tym numerze „Kuriera Lubelskiego”. Wspomnę o dwóch kluczowych sprawach. Pierwszą jest formalne zaakcentowanie obecności w regionie Stanów Zjednoczonych, drugim znalezienie formuły włączenia w orbitę państw Trójmorza Ukrainy.

Z punktu widzenia Polski powodzenie tego formatu, a wręcz jego rozwój jest sukcesem wielopłaszczyznowym. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że architektami porozumienia Trójmorza byli Andrzej Duda, który przedstawił ten pomysł tuż po wygranych wyborach prezydenckich w Polsce i prezydent Chorwacji Kolinda Grabar-Kitarović. Warto pamiętać, że nie wieszczono temu projektowi sukcesów. Znana jest wypowiedź prof. Romana Kuźniara, byłego szefa Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, a w latach 2010-2015 doradcy prezydenta RP Bronisława Komorowskiego ds. międzynarodowych, że Trójmorze to wydmuszka. W podobnym tonie projekt oceniali politycy opozycji, jak choćby posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz, która nazwała Inicjatywę „political fiction”, która nie może być brana pod uwagę jako alternatywa dla UE. Tu trzeba przyznać rację pani poseł, bo Inicjatywa Trójmorza nigdy takich aspiracji nawet nie miała, więc alternatywą na pewno nie jest i raczej nie będzie. Będzie, a raczej już jest, wzmocnieniem dla dwunastu państw regionu w walce o pozycję w Europie. I nie mówimy tu jedynie o pozycji w Unii Europejskiej, co też jest ważne, ale wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że dzięki tej wspólnocie państw, głos Warszawy jest lepiej słyszany także w Europie Wschodniej. Gdy dodamy do tego wsparcie Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, zaczyna być słyszalny jęk zawodu środowisk prorosyjskich.

Wczoraj na skrzynkę redakcyjną dostaliśmy maila, który wprost potwierdza powyższe obserwacje. Ponieważ podpisany jest imieniem i nazwiskiem (nie wnikam czy prawdziwym, ale jednak) to pozwolę sobie fragmenty zacytować. Oczywiście dane nadawcy zostają do wiadomości redakcji. Mail zatytułowany jest następująco:

„UE, jak dziewica, chciałaby i boi się. Kogo wybrać? USA, czy Rosję?" III RP wybrała. Źle”. W treści czytamy:

„By odpowiedzieć na to pytanie, trzeba wiedzieć, czy chce być chorągiewką na wietrze, czy organizacją suwerenną, liczącą się w świecie, jaką UE powinna być. Bez usunięcia z Europy i z NATO USA z ich wpływem na politykę UE zmieniając nazwę na ETO, zawsze Unio będziesz popychadłem i wykonawcą rozkazów Waszyngtonu. Aż się rozlecisz na wojnach nakazanych przez kochanka z za wielkiej wody. Nie pozwól Unio, hańbić swoich wojsk sztandarów , krwią niewinnych ludów, na rozkaz waszyngtońskich kacyków.

III RP już wybrała. USA to potęga, czy na pewno? Mordowanie się wzajemne i masakry w szkołach, wskazują, że wychowanie społeczeństwa w kulcie broni w parze z demokracją po amerykańsku i jej narzucaniu w świecie siłą, delikatnie mówiąc, słabo zdaje egzamin. (…) USA, jako mocarstwo, nie potrzebuje sojuszników. Potrzebuje wykonawców swojej woli, nie zawsze zgodnej z racją stanu "sojuszników". Dlatego nie mądrzy i inteligentni są potrzebni, ale posłuszni i bezkrytyczni, wykonawcy ich rozkazów. III Rzeczpospolita takim jest i tejże sojusznik Ukraina. Oszukany tejże naiwny prezydent, wierzący, że tu chodzi o suwerenność, a nie bazy dla armii USA, by je zgodnie z "wolą" Ukrainy wprowadzić. A potem? niech się dzieje wola Waszyngtonu. Z nią się zgadzać "trzeba". Chyba, że Ukraińcy się obudzą i może być gorąco. Dla Waszyngtonu oraz prezydenta Ukrainy, odpowiedzialnego za wybranie wojny, zamiast pokoju. Możliwość taka była. Nieprawdaż droga Unio?”.

Dalej już jest stały zestaw „prawd” o UPA i naszej zdradzonej pamięci o jej ofiarach. W jednym ma rację Czytelnik, który zechciał podzielić się swoją opinią z Redakcją „Kuriera”, III RP wybrała i jest to kierunek jedyny możliwy, czyli zgodny z naszą tradycją i historią. Rosja, jaka by ona nie była, czy carska, sowiecka czy jak dziś, kagiebowska, nigdy nie była i nie będzie sojusznikiem żadnego wolnego narodu. I trzeba to sobie uświadamiać szczególnie w momentach, w których stara się ona o zbliżenie i gdy stroi się w piórka gołębia pokoju.

Kilka dni temu przeczytałem wzruszającą historię, którą opublikował na swoim profilu konsul generalny Ukrainy w Lublinie Artem Valah. Historia opowiada o kongresie bandurzystów zorganizowanym na początku lat 30. XX wieku w Charkowie, który w latach 1919–1934 był stolicą Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Zatem władze sowieckiej Ukrainy, tak mocno akcentujące jeszcze kilka lat wcześniej przywiązanie do ukraińskiej kultury, w odróżnieniu do pańskiej Polski, która miała tę kulturę dusić, postanowiły uczcić ludzi, którzy byli symbolem tej kultury. Trzeba bowiem wiedzieć, że bandurzyści cieszyli się na Ukrainie wielkim szacunkiem. Byli nośnikiem tradycji i kultury, nazywanymi „żywymi muzeami”.

Bandurzyści wypełnili jeden z najlepszych teatrów w Charkowie – czytamy we wpisie. Każdy miał w ręku swój instrument, każdy ubrany był w odświętną, haftowaną koszulę. Kongres rozpoczął się wspólnym występem, gdy razem odśpiewano utwór Tarasa Szewczenki „Jęczy i wyje Dniepr szeroki”. Wyobraźmy sobie, cała sala wypełniona mistrzami w swoim fachu, którzy grają i śpiewają z natchnieniem…. Potem były gratulacje od sowieckiego rządu Ukrainy, raporty o sytuacji bandurzystów na Ukrainie i sposobach ich dalszego rozwoju! A jakże, do wieczora rozprawiano o ich przyszłości. Jednak oni uczestnicząc w obradach, czuli coraz większy niepokój. Przy wszystkich drzwiach wyjściowych pojawili się bowiem młodzi mężczyźni w cywilnych ubraniach, których sylwetki zdradzały wojskowe pochodzenie. I z tylnych rzędów zaczęli znikać ludzie. Po kolei wyprowadzano mistrza po mistrzu na podwórze, pakowano na wojskowe ciężarówki przykryte plandekami i dokądś wywożono. Nikomu nie odpowiadano na żadne pytania. Nocnymi ulicami Charkowa pędziła kolumna samochodów w kierunku torów kolejowych, na stację towarową. Tam, czekało kilkanaście „cielęcych” wagonów, do których załadowano delegatów. Pociąg ruszył. Świadkowie twierdzą, że z wagonów dobiegało echo śpiewu:

„Kiedy umrę, prochy moje.

Złóżcie na mogile,

Pośród stepu szerokiego,

W Ukrainie miłej”

Wszystkich bandurzystów wraz z ich młodymi przewodnikami ustawiono w lesie wzdłuż wykopanych wcześniej dołów. Specjalny oddział NKWD wykonał na nich wyrok. Na nich i na ukraińskiej kulturze. Kiedy było po wszystkim, ciała rozstrzelanych obrzucano wapnem i posypywano ziemią. Instrumenty muzyczne spłonęły w pobliżu...

To jest rosyjska dusza i jej miłość do kultury. Zresztą w podobny sposób rozprawiono się z inteligencją. W 1929 roku w Charkowie odbył się proces członków Związku Wyzwolenia Ukrainy, fikcyjnej organizacji nacjonalistyczno-kontrrewolucyjnej, która rzeczywiście działała w latach 1914-18 we Lwowie i stawiała na przegraną Rosji z Państwami Centralnymi. Jednak w latach 20 i 30 wykorzystana była jako uzasadnienie aresztowań Ukraińców na terenie USRR. To coś jak nasza Polska Organizacja Wojskowa, za przynależność do której mordowano Polaków w operacji polskiej NKWD w latach 1937-1938, mimo że rozwiązana została w 1921 roku. Zatem wariant ten przećwiczono już w niemal dekadę wcześniej. Ale w jakim stylu! Proces zorganizowano w budynku charkowskiej opery przy ul. Rymarskiej. Na proces kolportowane były bilety wstępu, jak to do opery. Na widowni zgromadzono pracowników fabrycznych i mieszkańców kołchozów, zapewne dla większości z nich była to jedyna wizyta w operze i odtąd w ten sposób już ją kojarzyli. I z zeznaniami sądzonych w niej ludzi, którzy – jak to opisał M. Słobożanin – nie o czynach zeznawali, lecz o rozmowach, myślach, marzeniach…

Zatem tak, III RP już wybrała, i kraje Europy Środkowej także. A już szczególnie Ukraina podjęła decyzję, do czego wracać nie chce. I dlatego Charków tak bardzo się dziś broni. Bo Charków pamięta, pamięta bandurzystów, pamięta intelektualistów, pamięta rozstrzelane pokolenie poetów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski